30 sierpnia – Dzień Zaginionych

„Raissa” poszukiwała swojego męża w Czeczenii oraz w Inguszetii. Była w wielu miejscach, od bazy wojskowej w Khankala po prokuraturę w Inguszetii, rozmawiała ze strażą graniczną w Inguszetii oraz z policją. Powiedziała Amnesty International, że czasami naśmiewano się z niej, a kiedy złożyła skargę w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, grożono jej. Powiedziano, żeby wycofała swoją skargę, jeśli nie chce, żeby  jej dzieci zostały sierotami.
            Innym razem zażądano od niej dużej sumy pieniędzy w celu wykupienia jej męża. W ostatnich dniach opuściła teren Federacji Rosyjskiej w obawie o swoje życie. Inni członkowie jej rodziny pozostali w Północnym Kaukazie, „Raissa” obawia się również o ich życie, dlatego nie chciała, żeby ujawniano jej prawdziwe personalia.
            Zgodnie z oświadczeniami Biura Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej oraz innych oficjalnych źródeł, około 2500 osób zostało uprowadzonych lub „zniknęło” w Czeczenii od początku drugiego konfliktu zbrojnego w 1999 r. Władze przyznały, że żołnierze rosyjscy oraz aparat bezpieczeństwa miały swój udział przy „znikaniu” ludności cywilnej.
            Prawie każda osoba mieszkająca w Czeczenii jest w jakiś sposób bezpośrednio dotknięta przez „zaniknięcie”. Krewny, przyjaciel, sąsiad być może zostali uprowadzeni a ich los pozostaje dla ich bliskich tajemnicą.
            „Zniknięcia” oraz uprowadzenia oznaczają szczególny ból dla rodzin ofiar, które nie są w stanie ustalić czy dana osoby żyje czy nie, nie są w stanie przejść przez żałobę oraz nie mogą zająć się kwestiami prawnymi czy praktycznymi, takimi jak sprawy rent czy dziedziczenia. Dla nich „zniknięcie” ciągnie się bez końca.
            Amnesty International przeprowadziła rozmowę z Zarą Gekaewa (54 l), wdową po Awturim, której 27-letni syn, Timur Ibragimowicz Sołtakanow, został zatrzymany przez uzbrojonych mężczyzn w centrum małego czeczeńskiego miasteczka Szali 7 lipca 2003 r. Powiedziała ona, że jej syn, który mieszka z nią i opiekuję się nią (Zara Gekaewa jest niepełnosprawna), wyszedł zrobić zakupy w pobliskim sklepie. Nagle w sklepie zjawiła się grupa policjantów oraz być może członków Federalnego Biura Bezpieczeństwa, szukali członka opozycji zbrojnej. Wywiązała się strzelanina, Timur Sołtakanow został ranny, zatrzymano go. Z relacji świadków wynika, że został przewieziony do miejscowej prokuratury gdzie okazało się, że wymaga natychmiastowej pomocy lekarskiej. Jednakże Timur nie został odtransportowany do szpitala, ale mógł być zabrany do rosyjskiej bazy wojskowej w Khankala.
Kiedy jego matka wraz z lokalnymi organizacjami praw człowieka zwróciły się do prokuratury, powiedziano im, że osoba o nazwisku Timur Sołtakanow nie jest znana i że 7. lipca policja zatrzymała wyłącznie poszukiwanego członka opozycji zbrojnej.
            Zara Gekaewa powiedziała, że tego dnia jej życie zatrzymało się. Od tamtej pory, przez ponad dwa lata, cały swój czas spędziła szukając swojego jedynego syna. Napisała listy do władz Czeczenii oraz do rządu rosyjskiego, przemierzyła cały Północny Kaukaz, żeby spotkać się z działaczami ruchów promujących ideę praw człowieka, dziennikarzami oraz członkami Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w nadziei, że ktoś będzie w stanie powiedzieć jej dlaczego jej syn został zatrzymany i co się z nim stało.
            Bardzo często rodziny są dotknięte przez więcej niż jedno „zniknięcie”. Osoby poszukujące swoich ukochanych, którzy „zniknęli” często ryzykują, że same staną się ofiarami „zniknięcia” albo że w stosunku do nich zostaną pogwałcone prawa człowieka.
            Marzet Imakaewa, podobnie jak kilka innych osób, z którymi rozmawiała Amnesty International, musiała opuścić teren Federacji Rosyjskiej w celu ochrony pozostałych członków jej rodziny przed dalszym prześladowaniem. Odmówiła ona wycofania skargi z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, którą wniosła po „zniknięciu” jej najstarszego syna Said-Khusein Imakaewa w grudniu 2000 r. oraz późniejszym „zniknięciu” jej męża Said-Magomed Imakaewa.
            Rebaat Wakaewa, starsza kobieta, której jedyny syn „zaginąłł” w 2000 r., została pobita wczesnym latem 2004 r. po tym jak wraz z innymi kobietami domagała się od czeczeńskich władz w Groznym informacji nas temat ich rodzin. „Było tam wielu policjantów oraz żołnierzy. Obrażali nas, bili i kopali. Pokazałam zdjęcie mojego syna, powiedziałam: ‘Proszę spojrzeć, mam syna tak jak Pan. Chcę tylko wiedzieć gdzie jest. Jak Pan może to robić-’. Nie mogę już spać ani jeść. Cały czas chodzę i myślę o nim. Nie wiem co się z nim stało. Kiedy idę do władz lokalnych, proszą o wybaczenie: ‘Jeśli nam nie wybaczycie, nie będzie pokoju’. A ja nawet nie wiem za co mam wybaczyć, za zabicie mojego syna, za jego uprowadzenie-…”