Przesiedlenie do kraju poza regionem jest dla najbardziej potrzebujących pomocy syryjskich uchodźców i uchodźczyń, rodzin z dziećmi czy osób chorych, jedyną szansą na przeżycie i wyrwanie się z pułapki wykluczenia i ubóstwa. Jednak wciąż 95 procent, czyli 3,8 z 4 miliona uciekinierów z Syrii żyje w państwach ościennych: Libanie, Turcji, Jordanii, Egipcie i Iraku. Raport Trud, nadzieja i dobrowolne przesiedlania: uchodźcy z Syrii opowiadają swoje historie (Hardship, Hope and Resettlement: Refugees from Syria tell their stories) pokazuje przykłady tych, którzy powinni zostać przesiedleni, ale zostali pozostawieni sami sobie przez społeczność międzynarodową.
– Skaza kryzysu uchodźczego jest przytłaczająca. Ten raport ma pokazywać ludzi, którzy kryją się za tymi numerami w statystykach, dając im szansę opowiedzenia ich historii swoimi słowami – mówi Weronika Rokicka, koordynatorka kampanii Amnesty International Polska.
Yara ma czwórkę dzieci, w tym ciężko chorego dwuletniego synka. Jej męża aresztowano w Syrii. Dowiedziała się, że został zabity z wideo opublikowanego w serwisie YuoTube. Uciekła do Libanu, ale życie samotnej kobiety z dzieckiem jest tu bardzo trudne. Doświadczyła już molestowania seksualnego. Ciężko jest się jej także utrzymać.
– Moja rodzina mówi mi, że muszę wyjść ponownie za mąż, bo kobieta nie może żyć sama… Idą za mną po drodze do meczetu i okładają mnie pięściami powtarzając, że to nie wypada, żeby kobieta mieszkała sama – mówi Yara.
– ONZ wpisał mnie na listę oczekujących na przesiedlenie, ale nie wiadomo, kiedy będzie dla mnie miejsce. Nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc z dziećmi. Nikogo, kto by mi pomógł płacić za mieszkanie. Jest ciężko. Ledwie sobie radzę.
Jamal i Said są parą gejów. W Syrii byli dziennikarzami i działaczami opozycyjnymi. Zostali aresztowani za swoją działalność. Jamal jest nosicielem wirusa HIV i jego zdrowie mocno się pogorszyło w więzieniu, gdzie umieszczono go w jednoosobowej celi i odmówiono dostępu do leczenia. Gdy dotarł do Libanu i dowiedział się, ile tutaj kosztuje leczenie, próbował popełnić samobójstwo. Obaj mężczyźni mieszkają dzisiaj w Libanie, ale marzą, żeby skończyć studia, móc pracować i być “pełnoprawnymi członkami społeczeństwa”.
– Nigdy nie rozmawiamy o tym, co działo się w więzieniu – zaznacza Said.
– Związali mi ręce i powiesili na suficie. Torturowali mnie elektrowstrząsami. To była taka cela, że widać było przez drzwi, jak któryś z więźniów jest torturowany. Zmuszali innych do patrzenia, jak kogoś torturują. Jak nie chciałeś patrzeć, to cię bili. Używali noży, żeby zadawać nam rany. [pokazuje blizny]
Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) zidentyfikowało 380 tysięcy uchodźców i uchodźczyń w krajach sąsiadujących z Syrią jako pilnie potrzebujących przesiedlenia. Są to ofiary tortur, przemocy seksualnej, dzieci bez opieki lub osoby w innej trudnej sytuacji. Amnesty International prowadzi kampanię #OpentoSyria, by wywrzeć presję na najbogatsze państwa świata, żeby przyjęły tych ludzi w ramach programów dobrowolnych przesiedleń. Do dziś odpowiedź na kryzys uchodźczy była kompromitująca.
– Przywódcy różnych państw odwracali się do tej pory plecami do uchodźców i uchodźczyń z Syrii. Wobec rozmiaru kryzysu łatwo jest stwierdzić, że nic nie możemy zrobić, ale przesiedlenie chociaż tej wskazanej przez UNHCR grupy osób to będzie ogromna pozytywna zmiana – dodaje Weronika Rokicka.
Konflikt w Syrii zmusił do ucieczki z domów 11 milionów ludzi, z czego 7,6 miliona jest wewnętrznie przesiedlonych, 4 miliony opuściły Syrię. 3,8 milionów mieszka w krajach sąsiednich: 1,6 mln w Turcji, 1,1 mln w Libanie, 600 tysięcy w Jordanii. Do tej pory reszta świata zgodziła się na przyjęcie w ramach dobrowolnych przesiedleń 79 180 osób.
UNHCR oszacował liczbę osób pilnie potrzebujących przesiedlenia na 380 tysięcy.
Przeczytaj wybrane historie z raportu na naszym blogu