Nadieżda Tolokonnikowa i Maria Alochina, byłe więźniarki sumienia skazane za pokojowe działania w ramach grupy Pussy Riot, doniosły, że zostały aresztowane w Soczi po raz trzeci w ciągu ostatnich dni. Dziś władze twierdziły, że aresztowanie ma związek z kradzieżą w hotelu, w którym się zatrzymały. Działaczki uważają, że ma to związek z teledyskiem, który chciały nakręcić.
– W Rosji Putina władze zastąpiły olimpijskie koła, symbol nadziei i ducha współpracy, kajdankami nałożonymi na wolności wypowiedzi – powiedział John Dalhuisen, Dyrektor Programowy Amnesty International ds. Europy i Azji Centralnej.
– To oburzające. Prawie codziennie otrzymujemy informacje z Soczi o aresztowaniach aktywistów. Międzynarodowy Komitet Olimpijski musi stanowczo potępić wszystkie aresztowania działaczy w pobliżu Soczi.
– Ludzie są brani na celownik wyłącznie z powodu pokojowego prezentowania swoich opinii. Władze rosyjskie muszą zakończyć tę spiralę naruszeń praw człowieka wokół Igrzysk.
Wśród aresztowanych przez policję i umundurowanych funkcjonariuszy znaleźli się Semyon Simonow z centrum praw człowieka Memoriał, dziennikarze z Radia Wolna Europa i rosyjskiego niezależnego dziennika Nowaja Gazieta oraz lokalny działacz praw obywatelskich David Hakim. Hakim został aresztowany również wczoraj podczas swojej jednoosobowej pikiety poparcia dla więźnia sumienia Jewgienija Witiszki.
Według Tolokonnikowej władze rosyjskie oskarżyły ich o udział w kradzieży w hotelu w Soczi, gdzie część z nich się zatrzymała. Uważa, że prawdziwą przyczyną ich ciągłego nękania w Soczi jest ich plan nakręcenia teledysku zatytułowanego "Putin nauczy Cię, jak kochać swoją Ojczyznę".
Aresztowania miało miejsce zaledwie kilka dni przed 21 lutego – drugą rocznicą protestu Pussy Riot w głównej katedrze prawosławnej w Moskwie. Wydarzenie to doprowadziło do uwięzienia Tolokonnikowej, Alochiny i Jekateriny Samucewicz pod zarzutem "chuligaństwa".