– Ukraińskie władze w sprawie Dmitrija Bułatowa muszą niezwłocznie otworzyć śledztwo i doprowadzić przed wymiar sprawiedliwości tych, którzy popełnili ten barbarzyński czyn przeciwko ważnemu organizatorowi protestów – powiedział John Dalhuisen, Dyrektor Programowy Amnesty International ds. Europy i Azji Centralnej.
– Koszmarna historia Dmitrija nie jest wyjątkiem wśród uczestników Euromajdanu. Zgłaszano podobne przypadki, w tym porwanie Jurija Werbitskiego, który, niestety, nie przeżył go.
– Niezwykle trudno jest dostrzec drogę wyjścia z obecnego kryzysu, gdy dzieją się tak przerażające nadużycia wobec protestujących. Władze muszą wysłać wyraźny sygnał do sprawców tych przerażających aktów przemocy: "nie pozostaniecie bezkarni i zostaniecie pociągnięci do odpowiedzialności!"
Bmitrij Bułatow zaginął wieczorem 22 stycznia. To jeden z najważniejszych organizatorów i uczestników rajdów Automajdanu – konwojów samochodów, które dołączyły do trwających w Kijowie od listopada 2013 roku demonstracji Euromajdanu.
Bułatow mówi, że podczas jego zaginięcia przez 8 dni był bity, torturowany i został ukrzyżowany. Z zasłoniętymi oczami i pozbawiony przez długi czas pożywienia był przesłuchiwany przez mężczyzn z rosyjskim akcentem, którzy chcieli wiedzieć, kto finansuje jego działalność.
Wczoraj wieczorem został wyrzucony z samochodu i pozostawiony na pewną śmierć w lesie na obrzeżach stolicy Ukrainy w temperaturze poniżej zera. Obecnie z powodu obrażeń przebywa w szpitalu.
Po tym jak został wyrzucony z samochodu udało mu się dotrzeć do pobliskiej wsi, gdzie znalazł schronienie i zadzwonił do przyjaciół.
Skąpany we krwi, w poplamionych ubraniach, z ciałem pokrytym ranami i siniakami, opowiedział o swoich przejściach: "Zostałem ukrzyżowany. Moje ręce zostały przybite. Ucięli mi ucho. Pocięli mi twarz. Na moim ciele nie ma miejsca, które nie nosiłoby ran. Sami możecie zobaczyć. Ale dzięki Bogu – żyję."