Zanim statek „Diciotti” dotarł do włoskiego portu, przez 5 dni trwały negocjacje między Włochami i Maltą, na temat tego, który z krajów jest odpowiedzialny za przyjęcie uchodźców. Później jednostka została zatrzymana w porcie w Sycylii, ale ponieważ żaden z europejskich krajów nie odpowiedział na wezwanie Włoch by przyjąć uratowane osoby, uchodźcy nie mogli zejść z pokładu statku przez kolejnych kilka dni. Ponad 100 osób zostało przymusowo zatrzymanych na statku, do czasu aż europejskie kraje zadeklarują przyjęcie uratowanych ludzi. W końcu zgodziły się Irlandia i Albania. Teraz prokuratura na Sycylii rozpoczęła śledztwo w celu zbadania, czy wicepremier i szef włoskiego MSWiA Matteo Salvini mógł wstrzymać zejście uratowanych ludzi z pokładu. To nie jest jednostkowy przypadek – obecnie każda operacja ratownicza na Morzu Śródziemnym staje się coraz bardziej nieprzewidywalna.
10 czerwca nowo powołany rząd Włoch rozpoczął realizację nowej strategii wobec uratowanych na morzu ludzi. Statkowi ratowniczemu Aquarius* odmówiono zatrzymania się we włoskim porcie wraz z uratowanymi 630 osobami na pokładzie. Nie był to odosobniony incydent. W kolejnych tygodniach Włosi zamknęli swoje porty także dla statków innych organizacji, statków przemysłowych oraz marynarek innych państw. Statek „Diciotti” jest kolejną jednostką, która w ostatnich tygodniach musiała mierzyć się z włoską taktyką wymuszania odpowiedzialności za przyjmowanie uchodźców na innych europejskich państwach.
Morze Śródziemne
Odmawianie możliwości zejścia z pokładu statków w portach Włoch sprawiło, że cały system operacji poszukiwawczo-ratowniczych staje się niepewny i bardzo niebezpieczny. Ratownicy wraz z uratowanymi są pozostawiani na morzu kilka dni, czy nawet tygodni, zanim zawinięcie do portu i zejście uratowanych osób z pokładu zostanie indywidualnie wynegocjowane między państwami.
Prawo międzynarodowe:
Na mocy międzynarodowego prawa morskiego, kapitan każdej jednostki zobowiązany jest podjąć działania ratunkowe na morzu wobec osób, których życie jest zagrożone. Obowiązek udzielania pomocy ma zastosowanie niezależnie od narodowości lub statusu takich osób, lub okoliczności w jakich osoby te się znalazły.
(na podst. Międzynarodowej konwencji o bezpieczeństwie życia na morzu, SOLAS, rozdział V).
Znacznie wydłużony czas całej operacji ratowniczej powoduje dodatkowe, niepotrzebne cierpienie osób, które potrzebują natychmiastowego wsparcia. Wśród uratowanych są kobiety w ciąży, ranni, małoletni bez opieki. Osoby, które zeszły z pokładów statków we włoskich portach były odwodnione i niedożywione. Wyruszyły z Libii, często po doświadczeniach tortur i innych form przemocy. W takim stanie spędzają kolejne dni na statku, na którym nie ma możliwości objęcia ich odpowiednią pomocą.
Zamykanie portów to jeden z punktów nowej włoskiej strategii, kolejny to kampania przeciwko organizacjom ratującym życie na morzu. W 2017 roku oraz do maja 2018 organizacje pozarządowe przeprowadziły ponad 40% wszystkich operacji ratowniczych. Teraz jednak organizacje te spotykają się z oszczerstwami, zastraszaniem i procesami sądowymi. Statek „Iuventa” niemieckiej organizacji Jugend Rettet, wciąż pozostaje zajęty w porcie na Sycylii pod zarzutem przemytu ludzi. Jednostkę zatrzymano w sierpniu ubiegłego roku tuż przed tym, jak organizacja odmówiła podpisania włoskiego kodeksu postępowania dla organizacji pracujących na morzu. Zdaniem działaczy Jugent Rettet, europejska polityka zmierza do zamknięcia korytarzy humanitarnych. By to osiągnąć rządy starają się uniemożliwiać organizacjom prowadzenie operacji ratowniczych.
Minister Matteo Salvini, w swoim przemówieniu do Senatu dotyczącemu decyzji o zamknięciu portu dla innego, wcześniej wspomnianego statku – Aquarius, niebezpieczne przeprawy przez morze nazwał „rejsami wycieczkowymi,” grożąc, że organizacje pomocowe i uchodźcy ujrzą włoskie porty tylko i wyłącznie na pocztówkach. Działalność organizacji, które ratują życie na morzu, opisywana jest jako „czynnik przyciągający” migrantów i uchodźców do Europy, przyczyna tragicznych śmierci na morzu, a wobec samych organizacji podnosi się zarzuty o niejasne źródła finansowania oraz o współpracę z przemytnikami. Oskarżeń tych nie potwierdziło prowadzone we Włoszech dochodzenia. Nie znaleziono żadnych dowodów na współpracę organizacji z przemytnikami.
Włochy przez lata dźwigały znaczną odpowiedzialność za ratowanie uchodźców i migrantów na morzu, m.in. samodzielnie prowadząc dużą operację Mare Nostrum**. Od 2014 r. do włoskich wybrzeży dotarło 640 tys. uchodźców i migrantów (część z tych osób z Włoch wyruszyła w dalszą drogę). Jednakże obecne decyzje włoskich władz nie mogą być usprawiedliwiane, ponieważ w praktyce, podczas przeciągających się negocjacji z innymi unijnymi krajami w sprawie przyjęcia uratowanych ludzi, ryzykuje się ich życie i zdrowie.
Europa
Droga przez centralny szlak Morza Śródziemnego jest jedną z najbardziej niebezpiecznych dróg dla uchodźców na świecie. Realizowana strategia zamykania portów dla statków z uratowanymi osobami i uniemożliwianie działania organizacji sprawia, że szlak ten staje się jeszcze większym, śmiertelnym zagrożeniem. W czerwcu i lipcu br. liczba osób, które zmarły na morzu znacznie wzrosła, podobnie wzrasta także liczba migrantów i uchodźców zatrzymywanych w Libii.
Coraz bardziej niebezpieczna sytuacja na Morzu Śródziemnym wynika z polityki unijnej wobec uchodźców i migrantów. Od końca 2016 roku UE, w szczególności Włochy, oficjalnie rozpoczęły realizację strategii zamknięcia drogi przez centralny szlak Morza Śródziemnego. Kluczem do nowej polityki miała być Libia. Od tej pory UE wdraża serię praktyk, które opierają się o ścisłą współpracę z tym krajem i jego lokalnymi władzami, by uchodźcy i migranci nie mogli wyruszyć w stronę Europy.
2 lutego 2017 podpisano bilateralne porozumienie z Libią, zakładające, że Włochy będą współpracować z siłami militarnymi strzegącymi granic Libii w celu powstrzymania „napływu nielegalnych migrantów”. Następnego dnia w „Deklaracji Maltańskiej”, podpisanej przez europejskich przywódców, ujęto kwestię szlaku środkowo-śródziemnomorskiego, gdzie współpraca Włoch i Libii została potwierdzona jako element szerszego europejskiego podejścia do zagadnienia migracji do UE. Ta strategia została także oficjalnie poparta przez polski rząd.
SYTUACJA NA M. ŚRÓDZIEMNYM W LICZBACH
- 1 111 – liczba osób, które zmarły na MŚ od stycznia do końca lipca 2018 r.
- 1 osoba na 16 – wskaźnik śmiertelności na MŚ – w czerwcu oraz lipcu 2018 r.
- 18 510 – liczba osób, które dotarły do Włoch do 31 lipca (80% spadek w porównaniu z tym samym okresem w 2017 i 2016 roku).
- Ponad 10 000 – liczba osób przebywających obecnie w oficjalnych miejscach detencji w Libii (w tym 2 000 kobiet i dzieci).
- 12 047 – liczba osób przechwyconych na morzu podczas 85 operacji do 27.07.2018 r.
Libia
Państwa UE, w tym Polska, która przeznaczyła na ten cel środki finansowe, zobowiązały się zapewniać wsparcie techniczne dla Libijskiego Departamentu ds. Zwalczania Nielegalnej Migracji (DCIM). Jest to jednostka, która prowadzi oficjalne miejsca detencji, gdzie przetrzymywani są uchodźcy i migranci zawróceni z morza. Państwa UE zapewniają niezbędne fundusze, szkolenia, wyposażenie i wszelkiego rodzaju pomoc techniczną, by łodzie były skutecznie przechwytywane. Ponieważ sytuacja w Libii jest niestabilna i kraj jest pod kontrolą gangów i tzw. zbrojnych milicji, UE stara się także o zawieranie porozumień z rządzącymi lokalnie „przywódcami”, by zachęcić ich do zatrzymywania przemytu ludzi i zwiększania kontroli granic na południu kraju.
UE skutecznie realizuje swoją migracyjną strategię. Libijska straż przybrzeżna przechwytuje na morzu coraz więcej osób. W ostatnich miesiącach liczba zatrzymanych podwoiła się z 4 400 osób w marcu 2018, do ponad 10 000 na koniec lipca tego roku. Podczas rozmów z badaczami Amnesty International, uchodźcy najczęściej używali słowa „piekło” by opisać to, co spotkało ich w Libii – tortury, gwałty, przemoc, przymusowa praca, wymuszenia oraz bezprawne zabójstwa z rąk libijskich władz, przemytników oraz grup zbrojnych.
Obecnie liczba osób przekraczających morze znacznie spada, tymczasem europejskie rządy wciąż wzmagają nieuzasadniony strach oraz traktują sytuację na centralnym szlaku Morza Śródziemnego jako kryzys nie do opanowania. Oddolnie zorganizowane jednostki ratownicze, które robią to, co wykonywać powinny europejskie rządy, powinny być chronione, doceniane i wspierane, a nie szykanowane poprzez konfiskatę statków, zamykanie przed nimi portów i wszczynanie postępowań prawnych. Konsekwencje tych działań mogą być śmiertelne. Ludzie będą ginąć tak długo, jak długo najwyższym priorytetem dla europejskich polityków będzie trzymanie uchodźców z dala od swoich granic za wszelką cenę, cenę wyższą niż życie ludzi, którzy wsiadają na prowizoryczne łodzie, by szukać azylu w Europie.
* – Statek prowadzony przez dwie organizacje SOS Mediterranee oraz Lekarze bez Granic (MSF).
** – Mare Nostrum – między 18 października 2013 a 31 października 2014 Włochy prowadziły największą operację ratowniczą w historii. W ramach „Mare Nostrum” („Nasze Morze”) uratowano 170 tysięcy ludzi. Wobec braku wsparcia ze strony reszty państw Unii Europejskiej i obaw krajów członkowskich, że operacja wzmaga napływ uchodźców i migrantów, działania wstrzymano, a sytuacja na Morzu Śródziemnym zaczęła wracać do stanu sprzed „Mare Nostrum”. Jednak nie zmniejszyła się jednocześnie liczba płynących łodzi.
Autorka: Aleksandra Fertlińska, koordynatorka kampanii Amnesty International
Zdjęcie w nagłówku: Akcja ratunkowa na Morzu Śródziemnym, 24 maja 2017, Lampedusa, Włochy. Copyright Chris McGrath/Getty Images
Czytaj więcej. Raport: “Pomiędzy piekłem a morzem. Jak Europa zawodzi uchodźców i migrantów na centralnym szlaku migracyjnym przez Morze Śródziemne”>>>