Raport Walka o przetrwanie: syryjscy uchodźcy w Turcji, dokumentuje poważne naruszenia praw człowieka dotykające 1,6 mln osób, które w przeciągu niecałych 4 lat zbiegły do Turcji w poszukiwaniu schronienia. Raport zwraca uwagę na tragiczną w skutkach niechęć społeczności międzynarodowej do przejęcia finansowej odpowiedzialności za fatalną sytuację uchodźców.
– To oczywiste, że Turcja z trudem zaspokaja nawet najprostsze potrzeby setek tysięcy syryjskich uchodźców. W tej sytuacji wiele z osób, którym udaje się przekroczyć granicę, zmuszona jest do życia w ubóstwie i wykluczeniu. Poziom pomocy humanitarnej oferowany przez społeczność międzynarodową jest żałośnie niski. Jednak również sama Turcja powinna zintensyfikować swoje starania w celu pozyskania tego rodzaju wsparcia i dążyć do jak najsprawniejszego dostarczenia pomocy potrzebującym – podkreśla Andrew Gardner, badacz Amnesty International ds. Turcji. Turcja przyjęła na swoje terytorium ponad połowę z 3,2 mln kobiet, mężczyzn i dzieci, którzy uciekli z Syrii przed przemocą, prześladowaniami oraz innymi naruszeniami praw człowieka. Zgodnie z oficjalnymi deklaracjami tureckich urzędników dotychczas kraj zainwestował w przyjmowanie uchodźców 4 mld dolarów. Dla porównania do końca października 2014 roku jedynie 28% z 497 mln dolarów – sumy zebranej przez ONZ w ramach regionalnego apelu o dofinansowanie dla syryjskich uchodźców – zostało sfinansowane przez międzynarodowych darczyńców. Turcja, wraz z sąsiadującymi krajami – Libanem, Jordanią, Irakiem i Egiptem – przyjęły łącznie 97% syryjskich uchodźców. W międzyczasie zaostrzający się konflikt w Iraku zmusił wielu uchodźców do dalszej ucieczki.
– Kraj ten dźwiga na swoich barkach znaczną część obciążeń finansowych związanych z udzielaniem schronienia uchodźcom – niestety robi to na własny rachunek. Niechęć zamożnych krajów do podjęcia większej odpowiedzialności finansowej za kryzys uchodźczy i zupełnie niezadowalające oferty dobrowolnych przesiedleń uchodźców są godne ubolewania – podkreśla Andrew Gardner.
Dramat uchodźczy dotyczy zarówno tych, którzy mieszkają w Turcji, jak i tych, którzy próbują przekroczyć granicę, uciekając z Syrii. Chociaż oficjalnie polityka otwartych granic została zatwierdzona przez władze kraju, stosuje się ją wyłącznie w państwowych punktach. Dla linii granicznej długości 900 km istnieją tylko dwa takie miejsca, jednak nawet tam przeprowadzana jest ścisła kontrola paszportów. Brak dokumentu łączy się z brakiem zgody na przekroczenie granicy, wyjątkiem są sytuacje związane z pilnym zapotrzebowaniem na pomoc medyczną lub humanitarną.
Dodatkowo dla większości uchodźców przejścia graniczne znajdują się zbyt daleko – niejednokrotnie podróż jest zbyt niebezpieczna. Zdecydowana większość uchodźców decyduje się sięgnąć po skrajnie ekstremalne rozwiązania: najczęściej przeprawiają się przez strefy walki, zwykle korzystając z usług dobrze znających teren przewodników.
Organizacja Amnesty International odnotowała, że pomiędzy grudniem 2013 roku a czerwcem 2014 roku strażnicy graniczni na nieoficjalnych przejściach zabili co najmniej 17 osób. Wiele innych osób pobili lub w inny sposób źle potraktowali czy zwrócili do rozdartej wojną Syrii.
Tego typu sytuacja przydarzyła się w nocy z 18 na 19 maja 2014 roku, kiedy to 14-letni Ali Özdemir został postrzelony w głowę w trakcie zbliżania się do granicy tureckiej. Jego ojciec powiedział Amnesty International, że Ali był z dziewięciorgiem innych uchodźców. Mniej więcej 10 metrów przed granicą turecką usłyszeli rozmowę w języku tureckim – właśnie wtedy chłopiec się wystraszył. Dokładnie w chwili, gdy postanowił zawrócić do domu, został postrzelony w bok głowy. Strażnicy nie zastosowali żadnej formy upomnienia: ustnej groźby czy sygnałów ostrzegawczych. Ali stracił wzrok.
– Otwarcie ognia w stronę osób uciekających przed skutkami konfliktu, rozpaczliwie poszukujących bezpiecznego schronienia jest podłe. Czyn ten jest jawnym pogwałceniem prawa międzynarodowego i sprawcy nie mogą pozostać bezkarni. Władze tureckie nie mogą zamykać granic dla uchodźców, ani stosować przemocy na granicy – komentuje Andrew Gardner.
Spośród 1,6 miliona syryjskich uchodźców w Turcji tylko 220 tysięcy mieszka w jednym z 22 dobrze wyposażonych obozów, które obecnie działają na pełnych obrotach. Ponad 1.3 mln uchodźców pozostawiono samych sobie. Według tureckich źródeł rządowych, tylko 15% syryjskich uchodźców żyjących poza oficjalnymi obozami otrzymuje wsparcie od agencji i organizacji humanitarnych.