W przeciwieństwie do tego, co zdarzało się dotychczas, członkowie delegacji mieli nieograniczony dostęp do Darfuru. Odwiedzili Al Yeneina, Nyala i Al Fasher i spotkali się z ministrami i innymi dostojnikami państwowymi w Chartumie i Darfurze, a także z przedstawicielami organizacji międzynarodowych i ludności cywilnej.
Podczas wizyty Amnesty International potwierdziła swą wcześniejszą analizę ataków na wioski, jakich dopuszczała się milicja wspierana przez rząd, a w niektórych przypadkach przez sudańskie siły zbrojne, morderstw dokonywanych na ludności cywilnej oraz grabieży i pożarów domów.
Członkowie delegacji widzieli niemal zupełnie już zarośnięte, wypalone lub opuszczone wsie, nomadów pasących wielbłądy, kozy i krowy na ziemiach, na których wcześniej znajdowały się osady plemion rolniczych.
Od wysiedleńców z obozów i wsi w Zachodnim Darfurze i w Nyala w Południowym Darfurze słyszeli relacje z pierwszej ręki o okrucieństwach, jakie przeżyli. Dwie kobiety z okolic Nuri w Zachodnim Darfurze opowiedziały, jak w lutym 2004 roku ich wioska stała się celem ataków milicji i bombardowań, w których zginęło około 130 osób. Jedna z nich powiedziała, że zabito tylu mężczyzn, że grzebaniem zmarłych musiały zająć się kobiety i że ona wraz z inną kobietą pochowała siedmiu mężczyzn. Zwłoki, których nie zdołały pochować tego wieczora, ukryły w szopie, ale Janjawid wrócili nocą i je spalili.
„Chociaż niektórzy członkowie rządu martwili się i potwierdzili, że łamane są prawa człowieka i międzynarodowe prawo humanitarne, inni wyparli się odpowiedzialności – oznajmiła Sekretarz Generalna Amnesty International Irene Khan, która przewodniczyła delegacji. – To zaprzeczenie odpowiedzialności jest zniewagą dla ofiar.”
Opisując niedawne przybycie trzech tysięcy osób do obozu dla uchodźców wewnętrznych w Kalma, inny członek delegacji, Bill Schulz, Dyrektor Sekcji USA Amnesty International, powiedział: „Trwa wysiedlanie osób, których walki i zamierzone ataki na ludność cywilną zmuszają do opuszczania domostw.”
Przedstawiciele odwiedzili wysiedleńców z plemion koczowniczych, którzy znajdują się obecnie w obozie w Musai, niedaleko Nyala, gdzie wysłuchali takich samych relacji o zabójstwach i gwałtach, ale przypisywanych w tym przypadku powstańcom. Amnesty International stanowczo potępia wszelkie pogwałcenia międzynarodowego prawa humanitarnego popełnione przez polityczne grupy zbrojne.
Organizacja docenia wysiłki rządu podejmowane w celu zwiększenia liczby funkcjonariuszy policji w Darfurze poprzez przeniesienie ich tutaj z innych części Sudanu. Jednak policjanci zwykle nie posiadają odpowiedniego wyposażenia, a ponadto, jak wynika z informacji, jakich udzielili wysiedleńcy członkom delegacji, policja nie prowadzi dochodzeń w sprawach zgłoszeń osób zaginionych i pewną liczbę Janjawid wcielono do policji i sił rządowych.
„Z uwagi na panujący brak bezpieczeństwa i niedostatek środków do walki z nadużyciami, ofiary twierdzą, iż nie mają zaufania do rządu – stwierdził Samkelo Mokhine, przewodniczący AI w Afryce Południowej i zarazem członek delegacji. – Ludzie utrzymują, że nie czują się bezpiecznie w obozach, a poza nimi są przerażeni. Wszystkie osoby, z którymi rozmawialiśmy w obozach, twierdzą stanowczo, że nie czują się na tyle bezpiecznie, by wrócić do swych wiosek.”
„W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest znaczący wzrost liczby obserwatorów. Aby zbudować zaufanie ludności i poprawić bezpieczeństwo, niezbędna jest międzynarodowa obecność w każdym dystrykcie” – uważa Amnesty International.
Organizacja przyjmuje z zadowoleniem propozycję zwiększenia liczby obserwatorów z Unii Afrykańskiej, ale wyjaśnia, że „to nie tylko kwestia ilości, lecz również zagwarantowania wzmocnienia mandatu i kompetencji obserwatorów z Unii Afrykańskiej, tak aby mogli spełnić oczekiwania. Należy również radykalnie zwiększyć liczbę obserwatorów praw człowieka z ONZ i odpowiednio ich wyposażyć, by mogli wykonywać swe obowiązki.”
„Wskazówki i punkty odniesienia służące do oceny postępów w kwestii ochrony praw człowieka muszą być nastawione na jakość, a nie na ilość – zasygnalizowała Irene Khan. – Sedno tkwi nie w liczbie obserwatorów, ale w ich skuteczności w ochronie cywilów. Nie chodzi o to, żeby mieć więcej policjantów, lecz o to, żeby potrafili oni chronić ludzi i żeby byli gotowi to robić.”
„Przywrócenie bezpieczeństwa jest niezmiernie istotne, aby umożliwić wysiedlonym powrót do ich domostw dobrowolnie i w warunkach bezpieczeństwa i godności. Trzeba zauważyć znaczenie zapewnienia tych warunków, bo inaczej może powstać ryzyko czystki etnicznej, która mogłaby doprowadzić do przetasowań etnicznych” – przestrzega Irene Khan, wskazując, że trwające wysiedlenia mogą zakłócić równowagę demograficzną w regionie.
Delegacja Amnesty International zauważyła, że obszary określane przez rząd Sudanu jako „bezpieczne strefy” w rzeczywistości nie gwarantują bezpieczeństwa ich mieszkańcom, co sugeruje, że ludzie żyjący gdzie indziej mogą być atakowani bezkarnie, i zniechęca do przywracania bezpieczeństwa gdzie indziej.
„ONZ powinno skłonić rząd Sudanu do porzucenia tej idei na rzecz planu działania już uzgodnionego, żeby zwiększyć bezpieczeństwo w całym Darfurze, kładąc kres pogwałceniom praw człowieka i międzynarodowego prawa humanitarnego, respektując zawieszenie broni, rozbrajając i demobilizując milicję i likwidując bezkarność” – powiedziała Amnesty International.
„Władze powiedziały nam, że aresztowały, postawiły w stan oskarżenia i skazały kilku Janjawid, ale sprawy, którym przyjrzeliśmy się wraz z organami władzy sądowniczej z Al Yeneina i Nyala, potwierdziły nasze wrażenie, że dotąd nie zajęto się kwestią bezkarności” – wyjaśniła Irene Khan.
Amnesty International przyjmuje z satysfakcją wniosek Rady Bezpieczeństwa ONZ o niezwłoczne ustanowienie niezależnej komisji międzynarodowej w celu zbadania zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości, a także stwierdzenia, czy dopuszczono się ludobójstwa. Ta inicjatywa od miesięcy stanowi jedno z głównych zaleceń AI.
Delegacja, która odwiedziła Darfur, doszła do wniosku, że sytuacja humanitarna w regionie jest wciąż bardzo niepewna mimo nieograniczonego dostępu do niego organizacji humanitarnych. Jak powiedział jeden z jej członków, „region nie posiada infrastruktury niezbędnej, aby przez dłuższy czas prowadzić operację humanitarną o takim zasięgu. Jeśli wysiedlanie będzie trwało, jeśli dostęp zostanie utrudniony i zmniejszy się pomoc i zainteresowanie ze strony społeczności międzynarodowej, kryzys może się zmienić w katastrofę.”
„Darfur musi pozostać w programie wspólnoty międzynarodowej do momentu, aż jego mieszkańcy będą mogli żyć w warunkach wolności i bezpieczeństwa” – oznajmiła Irene Khan.
Informacje uzupełniające
Delegacja Amnesty International, której przewodniczyła Sekretarz Generalna Irene Khan i w której uczestniczył również dyrektor AI USA i przewodniczący AI w Afryce Południowej, przebywała w Darfurze od 14 do 21 września, aby zebrać informacje, ocenić aspekty kryzysu związane z prawami człowieka i wywrzeć nacisk na rząd Sudanu, aby podjął działania.
Członkowie delegacji:
Irene Khan, Sekretarz Generalna AI
William Schulz, dyrektor AI USA
Samkelo Mokhine, przewodnicząca AI w Afryce Południowej
Personel z Międzynarodowego Sekretariatu Amnesty International w Londynie:
Erwin van der Borght, zastępca dyrektora Programu Regionalnego dla Afryki
Elizabeth Hodgkin i Lamri Chirouf, badacze
Judit Arenas, doradczyni ds. stosunków zewnętrznych
Selina Nelte, cżłonkini ekipy audiowizualnej
Zobacz także materiał video z wizyty delegacji AI w Darfurze:
http://news.amnesty.org/pages/sudan