Jest to sprawa zwykłej sprawiedliwości. Walczyliśmy z apartheidem w Południowej Afryce, wspierani przez ludzi z całego świata, ponieważ czarnoskórzy byli obwiniani i cierpieli za coś, z czym nie umieliśmy nic zrobić – naszą skórę. To samo odnosi się do orientacji seksualnej. Jest nam ona dana. Nie mógłbym walczyć przeciw dyskryminacji apartheidu i też nie walczyłbym przeciw dyskryminacji, którą homoseksualiści znoszą, nawet w naszych kościołach i grupach wiary. Jestem dumny, że w Południowej Afryce, gdy zdobyliśmy szansę stworzenia naszej własnej konstytucji, prawa człowieka dotyczące wszystkich zostały zapisane w naszym prawie. Mam nadzieję, że pewnego dnia tak samo będzie na całym świecie, i że wszyscy będą mieli równe prawa.
Dla mnie ta walka jest nieprzerwana. Przeciwstawienie się apartheidowi było kwestią sprawiedliwości. Sprzeciwienie się dyskryminacji było sprawą sprawiedliwości. Przeciwstawienie się dyskryminacji z powodu orientacji seksualnej jest sprawą sprawiedliwości.
Jest to także sprawa miłości. Każda istota ludzka jest cenna. Wszyscy jesteśmy członkami rodziny Boga. Wszyscy musimy mieć prawo do kochania innych z szacunkiem.
Jednakże lesbijki, homoseksualiści, biseksualiści i transwestyci są prześladowani na całym świecie. Traktujemy ich jak pariasów i wypychamy z naszych społeczności. Sprawiamy, że wątpią w to, że również są dziećmi Bożymi, a to jest szczytem bluźnierstwa. Obwiniamy ich za to, kim są. Kościół twierdzi, że okazywanie miłości w związkach heteroseksualnych oznacza kontakt fizyczny, dotykanie, obejmowanie się, całowanie i kontakt płciowy – to nasza miłość sprawia, że dorastamy stając się boscy i pełni współczucia. Skoro jest tak z heteroseksualistami, jaki mamy choćby najmniejszy powód do tego, by twierdzić, że nie dotyczy to homoseksualistów-
W swojej nowej książce Amnesty International opisuje historie ludzi z całego świata, którzy chcieliby po prostu okazywać sobie miłość jako wyraz codziennego życia, tak jak inni na całym świecie. Przykładem jest Poliyana Mangwiro, która była czołowym członkiem Gejów i Lesbijek Zimbabwe, mimo protestów Robery’ego Mugabe’a, który twierdził, że homoseksualizm jest „wbrew afrykańskim tradycjom”. Działacz Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC), Simon Nkoli, który po spędzeniu czterech lat w więzieniu w czasach apartheidu, był w dalszym ciągu na czele walki o prawa homoseksualistów w nowej Afryce Południowej. To są oznaki walki o sprawiedliwość.
Lecz głosy nienawiści, strachu i prześladowania są również mocne i żenująco często wspierane przez przywódców wiary. Od Egiptu po Iran, Nigerii po Indie, Birmy po Jamajkę homoseksualiści, lesbijki i transwestyci są nękani, więzieni, bici i zmuszani do ucieczki z ich społeczności. Niektóre stany nawet karzą homoseksualizm śmiercią. Kościół nie sprzeciwia się tym chorym niesprawiedliwościom wystarczająco głośno, podczas gdy niektórzy chrześcijanie zachęcają do takich prześladowań.
Nienawiść i uprzedzenie są siłami destrukcyjnymi. One niszczą ludzkie istnienia, społeczności i całe społeczeństwa – niszczą też od wewnątrz samego nienawidzącego. Czytanie słów pełnych homofobii, cytowanych w książce Amnesty, jest przerażające i zatrważające. Książka ta ukazuje, iż w każdym z nas jest ziarno, potencjał, który może przerodzić się w uprzedzenie, nienawiść i zniszczenie. Jednak uprzedzenie jest ponurym pustkowiem. Kochająca i wyrozumiała ludzkość jest podtrzymywana sprawiedliwością.
Rodzic, który wychowuje swoje dziecko na rasistę niszczy i jego, i społeczność, w której żyje, i nasze nadzieje na lepszy świat. Rodzic ucząc swoje dziecko, że istnieje tylko jedna orientacja seksualna oraz, że wszystko inne jest złe, zaprzecza naszemu i ich własnemu człowieczeństwu. Nie możemy nienawiścią odpowiadać na nienawiść. Możemy jedynie odpowiedzieć na nią miłością, zrozumieniem oraz wiarą i zobowiązaniem się do sprawiedliwości. Oto w jaki sposób zbudujemy świat zrozumienia, współczucia i równości: prawdziwy świat w kolorach tęczy.
[Ta wersja Słowa Wstępnego Arcybiskupa Desmonda Tutu do artykułu pt. „Sex, miłość i homofobia”, opublikowanego dziś przez Amnesty International UK, najpierw ukazała się w „The Times” 1 lipca 2004 r.]