Agenci królewscy rozkazali przewodniczącemu i dwóm innym członkom Wysokiego Sądu, aby zamknęli sprawę wniesioną przez panią Lindiwe Dlamini, która domaga się powrotu swej córki – Zeny Mahlangu – uprowadzonej przez agentów króla Mswatiego III w dniu 9 października. Dwóch prawników, wyznaczonych przez sąd celem zebrania zeznań od Zeny Mahlangu, wielokrotnie spotkało się z odmowną decyzją strony pałacu królewskiego co do możliwości widzenia z kobietą.
Amnesty International potępia tę, wyraźnie wymierzoną w integralność i niezależność sędziowską, groźbę. Przez ostatnie dwa lata urzędnicy rządowi wielokrotnie próbowali odwracać i omijać wyroki sądowe. W wielu przypadkach policja wyraźnie lekceważyła nakazy sądu, nie ponosząc przy tym żadnych konsekwencji.
Pierwszego listopada sędziowie zostali oficjalnie ostrzeżeni na piśmie przez ministra sprawiedliwości, że jeśli będą kontynuować sprawę Mahlangu, to zaraz po wydaniu orzeczenia, będą musieli się złożyć rezygnację z pełnionego stanowiska. Jeśli tego nie zrobią, zostaną odgórnie usunięci.
Pismo to przyszło w dwa dni po prywatnym spotkaniu szefa armii, policji i służb porządkowych oraz ministra sprawiedliwości z trzema sędziami Wysokiego Sądu. Celem spotkania było przekazanie ultimatum z pałacu prezydenckiego nakazującego sędziom zamknąć sprawę, bądź złożyć rezygnację. Sędziowie, mimo ostrzeżeń, prowadzili dalsze przesłuchania, rozpoczynając je zgodnie z planem 31 października. Minister sprawiedliwości stwierdził, że sędziowie próbowali kontynuować przewodzenie sprawie pomimo gróźb, które zostały skierowane pod ich adresem poprzedniego dnia i zawiesił sprawę do 5 listopada.
Sprawa powinna być kontynuowana w atmosferze wolnej od nacisku i jakichkolwiek interwencji ze strony władzy wykonawczej. Według międzynarodowych jak i regionalnych standardów praw człowieka pani Lindiwe Dlamini ma wszelkie prawo do kontaktu z córką, którą skutecznie pozbawiono kontaktu ze światem zewnętrznym wraz z dniem, gdy została porwana z domu swej matki, by stać się dziesiątą żoną króla.
-Swoim postępowaniem król i jego ludzie pogwałcili uznane przez społeczność międzynarodową prawa kobiet, łącznie z wolnością od arbitralnego przetrzymywania, jak i prawo, aby nie być zmuszaną do zawarcia związku małżeńskiego,- twierdzi Amnesty International.
Te naruszenia są konsekwencją trwającej już długie lata dyskryminacji i podporządkowywania kobiet w Suazi. Praktyka zmuszania do małżeństw i negowania równości kobiet i mężczyzn wobec prawa stanowi jawne naruszenie praw kobiet. W kraju, gdzie jedna trzecia społeczeństwa jest nosicielem HIV, przemoc seksualna jawi się jako zagrożenie dla życia.
Jako członek ONZ i strona Afrykańskiej Karty Praw Człowieka rząd Suazi musi wykazać zaangażowanie co do przestrzegania podstawowych wartości zawartych w międzynarodowych i regionalnych traktatach o prawach człowieka. Powtarzające się interwencje wymierzone w niezależność procesów sądowych są zagrożeniem dla przestrzegania praw obywateli Suazi.