Dlaczego zdecydowałaś się właśnie na taką formę protestu, skierowaną przeciwko Putinowi?
Katia Samucewicz: Przede wszystkim Pussy Riot to sztuka, a nie polityczny protest, nie partia, nie mamy również żadnego programu politycznego. Jest to rodzaj politycznej sztuki. Większość osób nie dostrzega różnicy pomiędzy polityczną sztuką a protestem politycznym, a przecież różnica jest ogromna. Jest to rodzaj sztuki, który przede wszystkim zajmuje się problemami politycznymi.
Za sprawą wydarzeń historycznych w Rosji sztuka zawsze była powiązana z polityką. Ze względu na odwiecznie skomplikowaną sytuację polityczną w kraju artyści zawsze stanowczo reagowali. Jeżeli jesteś artystą, nie sposób nie reagować na tendencje polityczne, których obecnie jesteśmy świadkami. Przede wszystkim mowa tu o problemie związanym z władzą państwową, o tym, jak traktuje ona społeczeństwo obywatelskie. Chodzi tu o przepaść pomiędzy władzą państwową – elitą a społeczeństwem. Znowu jest pewien mur, który nas dzieli. On tak naprawdę nigdy nie zniknął. Za czasów Jelcyna były pewne perturbacje, jednakże ogólna koncepcja została taka sama – po prostu Putin zaczął coraz śmielej o niej mówić. Dlatego też musiałyśmy na to zareagować.
Twórczość Pussy Riot zaczęła się w październiku 2011 r. Powstał wówczas wizerunek grupy i jej koncepcja. Wiedziałyśmy, że najważniejsze momenty dla życia politycznego przypadną na lata 2011 i 2012. W Rosji zawsze tak jest przed wyborami. Jesienią 2011 r. zaczęłyśmy dawać pierwsze nielegalne koncerty. Połączyłyśmy punk, jako muzyczny ruch protestacyjny, z feminizmem. Jesteśmy zespołem feministycznym, a to bardzo ważne, chociaż często się o tym zapomina.
Niektórzy zarzucają nam, że nazywamy siebie feministkami, w związku z czym jakoby nie jesteśmy przeciwko Putinowi. Jest to dość dziwne, ponieważ polityka Putina jest skrajnie antyfeministyczna, łamie ona prawa kobiet. Na głównych kanałach prezentowana jest ścisła propaganda: dosłownie wszystko nosi cechy myślenia seksistowskiego, szczególnie gdy mówimy o traktowaniu kobiet. W Rosji nie istnieje swoboda w zakresie określania swojej przynależności płciowej. Akceptuje się jedynie heteroseksualny styl życia, w tym np. jawny machisto, który reprezentuje Putin przy pomocy specjalnie tworzonych mediów.
Zdecydowałyśmy się na uniwersalną formę protestu – wystąpienia bez uprzedniego zezwolenia i uprzedzenia, w pewnym sensie wtargnięcia. Pierwsze wystąpienia były związane z utworem Wyzwól bruk, który był wykonywany w różnych miejscach, m.in. na niektórych stacjach metra, a konkretnie na rusztowaniach do wymiany lamp.
Następne były wystąpienia Kropotkin-wodka skierowane przeciwko rozrzutnej polityce Putina. Dla mnie jest to nie do pomyślenia! Za pomocą aparatu propagandy promowany jest styl życia, na który składa się przede wszystkim konsumpcja. Ludzie zarabiają ogromne pieniądze, a następnie wydają je na bezużyteczne rzeczy, które z całą pewnością nie są warte tych pieniędzy. Jest to elita polityczna bądź osoby z nią związane. Z utworem Kropotkin-wodka występowałyśmy m.in. na dachu baru „Simaczow”. Właściciel tego baru – Simaczow, wpadł na pomysł, aby wystąpić o zgodę na budowę baru pośrodku zabytkowego zaułka w Moskwie. Ewidentnie otrzymał zgodę dzięki znajomościom. Co do samego występu, to pamiętam, że strasznie go to zdenerwowało, więc rozkazał swoim ochroniarzom nas złapać. Tak więc, wszystko co robimy, ma swoje uzasadnienie (w tym momencie Katia zaczyna się uśmiechać – red.).
Kolejny występ miał miejsce na dachu moskiewskiego aresztu nr 1*, gdzie przebywały osoby zatrzymane za udział w marszu protestacyjnym 5 grudnia (akcja protestacyjna przeciwko wynikom wyborów do Dumy Państwowej – przyp. red.). Był tylko jeden taki występ, który wiązał się z miejscem szczególnym i z konkretnymi wydarzeniami. Później był występ na Łobnym miscie**. Poza zatrzymaniem, ani razu nie były wyciągnięte poważne konsekwencje wobec nas.
Jak myślisz dlaczego sprawa Pussy Riot nie pozostała obojętna dla milionów ludzi na całym świcie?
Jest wiele przyczyn. W społeczeństwie międzynarodowym nagromadziło się wiele pretensji pod adresem rosyjskiego rządu. Co roku sporządzane są raporty, w tym raport Amnesty International, w którym m.in. opisywane są problemy związane z przestrzeganiem praw człowieka w Rosji. Te wszystkie pretensje gromadzą się w dalszym ciągu i nikt o nich nie zapomina. Takie sprawy, jak np. sprawa Magnitskiego, odbijają się szerokim echem i wywołują oburzenie, ponieważ człowiek jest absolutnie niewinny. Podobnie jest z nami.
Po występie na Łobnym miescie, grupą zainteresowały się media. Oczekiwano od nas kolejnych wystąpień. I nagle to słynne „punkowe nabożeństwo”… Nikt nie przypuszczał, że za to może grozić postępowanie karne. Chociaż, z drugiej strony, po wyborach można się było tego spodziewać. Ewidentnie został wydany rozkaz, żeby aresztować każdego, kto może zrobić cokolwiek.
W tej sprawie, motyw polityczny jest na tyle widoczny, że wszystko staje się jasne: pretensje wobec Rosji, wszczęcie postępowania karnego, ewidentnie wbrew prawa, oraz związany z nim areszt, dziwne procesy sądowe… Nie bez znaczenia był też i fakt, że w Europie i Ameryce odbywała się rewolucja kulturowa, walka artystów z systemem. Zagadnienie feminizmu jest lepiej znane w tych rejonach niż w Rosji, niestety. Na przykład wsparcie jako feministka okazała nam Madonna. Zachód dostrzegł protesty rosyjskich artystów, które miały nawiązania do zachodnich tradycji. Brutalne przerwanie tych działań oczywiście wywołało oburzenie.
Jakie znaczenie miały dla was liczne akcje związane z waszym procesem sądowym i wyrokiem sądu? Jak one wpłynęły na waszą sytuację?
Te akcje podtrzymywały nas na duchu. Przecież większość z nich to akcje, które okazywały wsparcie dla nas, chociaż w Rosji było dużo też i takich, które były skierowane przeciwko nam. I tu mamy do czynienia z wyraźną różnicą pomiędzy rosyjskim a zachodnim sposobem myślenia. Rzecz jasna taki podział nie był naszym zamiarem. Chciałyśmy wyrazić sprzeciw wobec Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, patriarchy Cyryla, Putina oraz tendencji seksistowskich. Dyskusja na ten temat już się odbyła, ale teraz weszła ona w nowy etap.
Oczywiście w bezpośredni sposób nie wywierano jakichkolwiek nacisków na akcje poparcia dla nas, ale były inne konsekwencje. Trwała i nadal trwa wojna medialna wokół Pussy Riot. Władze państwowe działają nie tylko za pomocą kajdanek i aresztów, ale również atakują za pośrednictwem mediów. Niezmiennie wprowadzają dezinformację, stosują jawne oszczerstwa – tym razem wykorzystując prowadzących Pierwyj kanał***. Akcje wsparcia sprzeciwiają się temu. Na opinię wielu ludzi wpłynęło też zdanie organizacji międzynarodowych, w tym Amnesty International, która uznała nas za więźniów sumienia. Nie bez znaczenia było wsparcie okazane przez liczne osoby z show-businessu, w tym m.in. przez Madonnę i Stinga.
Czym się teraz zajmujecie?
Obecnie składamy apelację od wyroku. Następnie zajmiemy się kolejnym problemem – uznaniem naszych materiałów za materiały ekstremistyczne i nie chodzi tu tylko o nagranie z „punkowego nabożeństwa”, o którym media wszędzie informowały, ale przede wszystkim również o 4 strony internetowe na LiveJournal****. Mowa tu o wszystkich utworach i teledyskach, nie wliczając w to nagrania z występu na dachu aresztu (patrz * – przyp. tłum.).
Ogólnie – jest to dla nas bardzo dziwny okres… W czasie rozprawy sądowej nie miałyśmy czasu, aby się nad tym wszystkim poważniej zastanowić. Pamiętam, jak wozili nas każdego dnia tam i z powrotem, a my potrzebowałyśmy snu, odpoczynku. Zwyczajnie – chciałyśmy posiedzieć w ciszy i zapomnieć o kajdankach, w które cały czas byłyśmy zakute. Odkąd zostałam zwolniona z aresztu, dowiaduję się coraz więcej. Śledzę media: czytam o tym, co się wtedy działo oraz kto i w jaki sposób wypowiadał się o naszej sprawie. Wszystko analizuję. Okazało się na przykład, że z protokołów z rozpraw sądowych zostały usunięte wszystkie negatywne odpowiedzi sędzi Syrowej, mimo że podczas procesu zachowywała się po prostu w chamski sposób. W ogóle w czasie procesu złamano bardzo dużo naszych praw, np. prawo do obrony – gdy siedziałyśmy w sądzie za szybą nie działały nasze mikrofony i głośniki. To również nie zostało odnotowane w protokole. Dokładnie oglądałyśmy nagranie z procesu i próbowałyśmy znaleźć moment, w którym specjalnie prosiłyśmy sędzię Syrową, aby naprawiono głośniki, a także włączono mikrofony. Wówczas odpowiedziała nam: „trzeba lepiej słuchać”, ale ten fragment został wycięty. Widać więc na nagraniu, że sędzia musiała wszystko powtarzać po 2-3 razy.
Czy starcza Ci czasu, aby spotkać się z przyjaciółmi, rodziną, pójść na spacer z psem czy po prostu pójść do kina – na cokolwiek zwykłego?
Do kina nie mam czasu ani siły chodzić, ale za to mogę obejrzeć coś w Internecie. Odpoczynku jako takiego nie mam, cały czas jestem w biegu. Tak wyszło, że zostałam oficjalną przedstawicielką całej grupy. Jeżeli o mnie chodzi, to nie muszę ukrywać swojej tożsamości, natomiast moje koleżanki, które brały udział w innych akcjach, mają zakaz pojawiania się gdziekolwiek. Spotykam się z mediami, starając się zrównoważyć wszystkie te fałszywe informacje, które się do tej pory pojawiły.
W jednym z wywiadów powiedziałaś, że ludzie rozpoznają Cię np. w metrze i nie odczuwasz przy tym niechęci z ich strony.
Tak, to prawda. Na przykład teraz, gdy szłam na ten wywiad, zostałam rozpoznana przez dziewczynę na ulicy, która przywitała się ze mną. Nie spotkało mnie w ogóle nic przykrego ze strony innych. Tak naprawdę, społeczeństwo rosyjskie różni się od jego obrazu, który media próbują przedstawić. Kiedy oglądam różne programy, zauważam ewidentne nieścisłości. Nawet w filmie, który był nakręcony przez „Roast Beef”, a następnie był pokazany na Festiwalu Filmowym w Sundance. Został tam pokazany obraz Rosji szalonej, pozbawionej rozumu, gdzie prawosławni wariaci chodzą i oblewają wszystkich wodą itp. Oczywiście coś takiego nie ma miejsca wśród normalnych wierzących.
Z całą pewnością warunkowe zawieszenie kary musi Cię w znacznym stopniu ograniczać.
Nie mogę powiedzieć, że są to jakieś specjalnie surowe ograniczenia. Co ciekawe, inspektor śledczy zajmujący się moją sprawą reaguje na to, co pojawia się w mediach. Zauważyła ona np. błędną informację o tym, jakobym miała wyjechać do Francji, w związku z czym poprosiła o wyjaśnienia. Oprócz tego zauważyłam inwigilację mojej osoby, która jest prowadzona w sposób jawny, nie cały czas, ale dość często. Mój telefon jest na podsłuchu, jestem tego pewna. Oczywiście jestem tego świadoma i nie mówię nic ponad to, co muszę, gdy rozmawiam przez telefon.
Nie obawiasz się dalszego angażowania się w akcje protestacyjne w Rosji?
Nie wiem… nie. W zasadzie to nie. Nikt mi nie groził. Jednakże widzę oznaki innego rodzaju wojny – wojny medialnej. Ten, kto kontroluje naszą działalność, nie próbuje przy tym stosować przemocy, nie planuje zabójstwa, nie stosuje gróźb. Jest to zimna wojna.
Jeżeli mogłabyś w bezpośredni sposób zwrócić się do władzy, co chciałabyś uzyskać od jej przedstawicieli?
Należy zacząć od uznania wyników wyborów za niezgodne z prawem. Mowa tu zarówno o wyborach prezydenckich, jak i tych do Dumy Państwowej. Odwołać ze stanowisk wszystkie osoby, które otrzymały nominacje po tych wyborach. Doprowadzić do tego, aby Konstytucja zaczęła obowiązywać. Oczywiście – uwolnić Maszę i Nadię.
Jakie istotne tendencje w życiu obywatelskim w Rosji ostatnio zauważyłaś? Co z tego, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach, uważasz za najbardziej znaczące?
Wzmocnienie władzy autorytarnej i środków represji. Z łatwością, bez większych problemów i sprzeciwów, uchwala się ustawy niezgodne z Konstytucją. Nie muszę chyba dodawać, że to są aktualne tendencje w sferze prawa. Została wybrana konkretna droga, bliska neofaszyzmowi, po prostu inaczej nie da się tego nazwać. Ustawy o zakazie propagowania treści homoseksualnych to dopiero wierzchołek góry lodowej. Zakazali więc propagowania takich treści, powstaje tylko pytanie: co właściwie oznacza „propagowanie”. Przecież zawsze można się z czymś nie zgadzać. Jednakże jest to tylko mały krok w kierunku ograniczenia praw. Są i inne ustawy budzące wątpliwości, jak np. ustawa o organizacjach non-profit, ustawa imienia Dimy Jakowlewa czy ustawa o zdradzie stanu.
Jaką lekcję otrzymało społeczeństwo poprzez sprawę Pussy Riot? Czego ona może nauczyć?
Dobrze by było, gdyby nauczyła ona kogoś krytycznego myślenia. Jest jeszcze jeden element polityki kulturowej: władze państwowe robią wszystko, aby ludzie myśleli, że sztuka to chuligaństwo. Wystawy „Ostrożnie: religia!”, „Zakazana sztuka”, grupa „Wojna” i my – wszystko to przedstawiono jako chuligaństwo. W świadomości wielu ludzi funkcjonują one jako prowokacje pełne złych intencji, a do tego są nielegalne. Ludzie nie rozumieją, że jest to sztuka, krytyczny gest. To prawda, że jest on negatywny i nacechowany jest agresywnym nastawieniem. Społeczeństwo nie jest przyzwyczajone do protestacyjnej sztuki politycznej i dlatego też wiele osób doznaje szoku. Pod wpływem propagandy uważają, że te działania są prozachodnie i antyrosyjskie, a w dodatku zlecone przez kogoś. Ludzie czytają jednak wywiady z nami, widzą materiały z naszym udziałem i analizują je. Następnym razem, gdy zobaczą, że ktoś w miejscu publicznym przeprowadza jakąś akcję lub zamieszcza materiały w Internecie, wówczas będą myśleli o tym, jak o sztuce, a nie jak o chuligaństwie.
Złamanie prawa przy takich akcjach zapewne było jednym z kluczowych elementów?
Zdecydowanie tak. Wszystko było ustalone wcześniej.
Jaka forma wsparcia dla Maszy i Nadii jest teraz niezbędna? Co można dla nich zrobić?
Należy cały czas mówić o tej sprawie i opisywać ją. Maszy udało się załatwić dostawę cieplejszych ubrań i chust na cały okres przebywania w kolonii. Pomocna w tym okazała się dyskusja na ten temat w mediach. Z kolei Nadia musiała zostać w szpitalu, ale na ten temat pojawiło się wiele fałszywych informacji… Trzeba reagować na wszystko to, co się z nimi dzieje.
Należy mówić również o postępowaniu karnym, ponieważ nawet w mediach nikt dokładnie nie powiedział, że postępowanie było wszczęte wbrew prawu, nie było podstaw prawnych, aby stwierdzić przestępstwo, zatem wyrok był niezgodny z prawem. Wszyscy rozmawiają teraz o tym, że jesteśmy winne, jednak 2 lata to zbyt surowy wymiar kary. To okropne, ponieważ tak naprawdę nie wiemy nawet, czemu uznano nas za winne. Nie dostrzegam tu żadnej winy, ponadto nie uważam, że to, co zrobiłyśmy, było błędem etycznym.
Należy pisać listy do Nadii i Maszy, aby podtrzymywać je na duchu. Do Maszy można wysłać list za pomocą zwykłej poczty, natomiast, pisząc do Nadii można skorzystać z internetowego serwisu.(napisać do nich można również na stronie Amnesty International: amnesty.org/pussyriot – red.). Masza pytała się mnie, dlaczego mówi się tak mało o sprawie Pussy Riot. Wydaje im się, że nie pamięta się o tej sprawie lub myśli się o niej w sposób niewłaściwy. Wszystko to z powodu przebywania w kolonii karnej – dopóki znajdujesz się tam, nie możesz doświadczyć całego wsparcia. Mimo tego, że dostajesz listy to wciąż jest ich za mało. Odbiór wydarzeń, które dzieją się na wolności, jest zdecydowanie ograniczony. Trzeba do nich pisać jeszcze więcej, opowiadać im o wszystkim co się dzieje.
Zażądaj od władz Rosji uwolnienia dziewczyn z Pussy Riot i zapewnienia swoim obywatelom wolności wypowiedzi! Podpisz PETYCJĘ >>
* Mowa tu o specjalnej jednostce penitencjarnej w Rosji, w której areszcie przebywają osoby za złamanie prawa administracyjnego oraz obcokrajowcy, którzy przebywają w Rosji nielegalnie.
** Łobnoje miesto (ros. Лобное место) — zabytek architektury rosyjskiej, znajdujący się w Moskwie na Placu Czerwonym. Jest to okrągły taras otoczony pełną kamienną balustradą.
*** Pierwyj kanał (pl: Program Pierwszy) ros. Первый канал – publiczna stacja telewizyjna Federacji Rosyjskiej, mająca największy zasięg odbiorców w Rosji (98,8% populacji). Odpowiednik polskiego TVP1.
**** LiveJournal jest ogólnoświatową platformą mediów społecznych, na której użytkownicy mogą dzielić się wspólnymi pasjami i zainteresowaniami.
Wywiad przygotowała Sofia Krapotkina
Tł. Paweł Parchomenko