Amnesty International i stłumione głosy Rosji

Centrum prasowe rosyjskiej agencji informacyjnej Interfax szybko wypełniało się dziennikarzami i równie prędko znikał stos pakietów prasowych, które wcześniej przygotowaliśmy.
Miałam powody do radości. Konferencja prasowa, którą Amnesty International organizowała razem z Human Rights Watch (HRW), przyciągnęła rekordową liczbę zainteresowanych. Te dwie organizacje miały przedstawić swoje raporty: Wolność zagrożona oraz Zasady Wyniszczania, opisujące ciągłe naruszanie swobody wypowiedzi, stowarzyszeń i zgromadzeń w Rosji – tj. nadużyć, które pod rządami Putina w ciągu pierwszego roku jego trzeciej kadencji prezydenckiej występują coraz częściej.

Władimir Putin © AP Photo/Sabelo Mngoma

W ciągu 10 lat mojej współpracy z Amnesty International, która obejmowała częste wizyty w Moskwie w celu przygotowania raportów, nigdy nie widziałam jednocześnie 10 kamer w jednym miejscu. Wyobrażałam już sobie nawet, jak to wieczorem będę skakać po kanałach i cieszyć się z uwagi poświęconej temu wspólnemu wysiłkowi dwóch organizacji chroniących praw człowieka, które chciały podkreślić, że swoboda wypowiedzi jest w Rosji stopniowo eliminowana. Na przekór wszystkiemu miałam nadzieję, że rosyjskie media relacjami na temat raportów udowodnią, iż może jednak nasz pogląd na bieżącą sytuację jest błędny.
Niestety, jedno spojrzenie na listę uczestników konferencji stłumiło mój entuzjazm. Co prawda pojawiły się agencje takie jak Reuters, Associated Press, Al Jazeera czy ORF, ale tylko dwie kamery należały do rosyjskich kanałów, w tym na przykład żadna do NTV – jednej z największych stacji telewizyjnych w Rosji. W ubiegłych latach NTV publikowała świetne reportaże na temat raportów Amnesty International, ale obecnie pomaga rządowi w zniesławianiu organizacji pozarządowych działających na rzecz praw człowieka. Zamiast publikować ich stanowiska stacja telewizyjna pokazuje teraz inspektorów podatkowych i prokuratorów, którzy organizują masowe, niezapowiedziane kontrole ich biur.
Sprawozdawcy NTV pojawili się w progach moskiewskiego biura Amnesty International wraz z inspektorami podatkowymi i ciężko jest uwierzyć, że wspólna wizyta tych dwóch grup była przypadkowa. Jedynym wytłumaczeniem jest stwierdzenie, że obecnie NTV odgrywa znaczną rolę w wysiłkach władz, które próbują piętnować i dyskredytować organizacje pozarządowe w oczach społeczeństwa.
Czytelnicy renomowanych gazet takich jak „Kommersant”, „Vedomosti” czy „Novye Izvestya” wiedzą, że Amnesty International oraz HRW uważają, że prawdziwym celem ostatnich inicjatyw prawnych w Rosji jest stłumienie krytyki rządu. Przykładem tego dążenia jest federalne prawo o zgromadzeniach stosowane do zakazywania demonstracji oraz „prawo Dimy Jakowlewa”, które ogranicza finansowanie organizacji pozarządowych ze strony Stanów Zjednoczonych. Celem tych inicjatyw jest uciszenie głosów opozycji i zwykłych osób, które chcą komentować różne tematy.
Wiele głosów już zostało stłumionych. Nigdy nie odnaleziono sprawców zabójstwa znanej dziennikarki śledczej Anny Politkowskiej, a ich motywy nie zostały ujawnione. Nadal nie zidentyfikowano ani nie postawiono przed wymiarem sprawiedliwości osób odpowiedzialnych za porwanie i zamordowanie w 2009 roku w Groznym w Czeczenii dziennikarki i aktywistki praw człowieka Natalii Estemirowej – a wstępne wyniki oficjalnego śledztwa dostarczają więcej pytań niż odpowiedzi. Na początku kwietnia zmarł Michaił Beketow. Był on rosyjskim dziennikarzem prowadzącym kampanię przeciwko korupcji w rządzie, który w wyniku ataku w roku 2008 doznał obrażeń mózgu. Osoby winne jego pobicia nigdy nie zostały odnalezione.
Organizowana przez nas konferencja prasowa miała miejsce 24 kwietnia, czyli tego samego dnia co wznowienie procesu w sprawie blogera, opozycjonisty i aktywisty Aleksieja Nawalnego w Kirowie, mieście położonym około 750 kilometrów na północny-wschód od Moskwy. Nawalny, który nagłośnił przypadki korupcji, jest oskarżony o przywłaszczenie drewna o wartości 510 000 dolarów amerykańskich, a w przypadku wyroku skazującego grozi mu do 10 lat w więzieniu i kara 1 miliona rubli (32 000 dolarów). Oskarżenie przypomina inne sprawy z przeszłości, w których pojawiały się pytania dotyczące politycznego umotywowania zarzutów oraz braku niezależności sądów.
Żaden z tych przypadków nie został przedstawiony większej liczbie telewidzów w Rosji, gdzie wydaje się, że brakuje czasu na prawdziwe informacje. Wczesnym rankiem widzowie dostają porcję wiadomości przeplatanych programami o gotowaniu. Wieczorem mogą obejrzeć kolejny odcinek profesjonalnie nakręconego serialu-thrillera, w którym skorumpowani przedsiębiorcy przekupują uczciwą dyrektorkę domu dziecka. Kryminaliści chcą, by pozwoliła na adopcję rosyjskich dzieci przez obcokrajowców, podczas gdy dzielni policjanci odkrywają ich prawdziwe zamiary, tj. chęć pobierania dziecięcych organów.
25 kwietnia najważniejszym elementem programu był show z udziałem prezydenta Władimira Putina, który odpowiadał na pytania od osób dzwoniących z całego kraju. Podczas gdy mówił, że należy docenić organizacje ujawniające przypadki korupcji i innych naruszeń, moskiewski sąd skazał niezależną organizację pozarządową o nazwie Golos (Głos) na karę 300 000 rubli (prawie 10 000 dolarów). Odegrała ona znaczącą rolę w zorganizowaniu monitoringu wyborów i raportowaniu oskarżeń o oszustwa wyborcze podczas wyborów parlamentarnych w 2011 i prezydenckich w 2012 roku. Stała się pierwszą rosyjską organizacją pozarządową, która weszła w konflikt z prawem o „zagranicznych agentach”.
W trakcie tego programu prezydent Putin omówił politykę rządową, międzynarodową oraz gospodarkę kraju i innych części świata. Wyjaśnił dlaczego niektóre pensje są niskie, a niektóre produkty drogie. Obiecał rozprawić się z biurokracją, rozwiązać problem mieszkaniowy oraz pomóc wszystkim i każdemu z osobna.
Po programie prezenterzy telewizyjni poinformowali opinię publiczną, że był to 11. program prezydenta Putina, podczas którego odpowiadał na pytania zadawane przez słuchaczy. Tym razem trwał on 4 godziny i 47 minut. Niestety wydaje się jednak, że nie pobił rekordów Fidela Castro z Kuby ani byłego przywódcy libijskiego Muammara al-Kaddafiego – bo w przeciwnym wypadku byśmy o tym usłyszeli.
W międzyczasie osiemnastu 25-letnich uczestników grupy dyskusyjnej, odnosząc się do pytania, co poszczególne osoby mogą zrobić w ważnych kwestiach, powiedziało, że sytuację może zmienić tylko ktoś, kto jest u władzy – i tylko jeśli ta osoba nazywa się Putin. Jednak nawet ta grupa nie uważała, że może on rozwiązać wszystkie problemy.
Oto stan dzisiejszej Rosji – coraz słabsze głosy krytyki, coraz mniejsza rola społeczeństwa obywatelskiego, młode pokolenie pozbawione wiary we własną siłę dokonywania społecznych zmian. Sytuacja nie zmieni się dopóki media nie powrócą do raportowania poważnych wiadomości.

Tł. Bartosz Kumanek