Polska widziana z zagranicy jest wolnym krajem, krajem sukcesu. W Polsce nie ma jednak zgody co do tego, czym jest ów sukces. Z pewnej perspektywy odniosła go, nie dlatego że przez ostatnie lata stała się zieloną wyspą na wzburzonym morzu finansowego kryzysu, ale dlatego że odważyła się zbadać sprawę tajnych więzień CIA na terytorium Polski. Wymagało to odwagi, bo przypadek ten porusza nie tylko kwestie wizerunku Polski, ale też samej istoty państwa. Bo los i wyniki polskiego śledztwa w tej sprawie rozstrzygną właśnie ten dylemat – albo żyjemy w wolnym kraju i państwie prawa, gdzie przestrzegane są prawa człowieka, konwencje wojenne i absolutny zakaz tortur, zapisane w Konstytucji – albo nie.
Przeraża mnie łatwość, z jaką niektórzy politycy gotowi są ukryć prawdę o tym, co stało się w Starych Kiejkutach. Słychać głosy, że państwo powinno bronić swojego rzekomego interesu, wyrażając zgodę na łamanie prawa. Niektóre z nich twierdzą, że państwu może nie opłacać się respektowanie prawa – przecież torturując osoby podejrzane o terroryzm, zyskuje cenne niekiedy informacje, pozwalające uratować życie wielu osób. Wreszcie są też takie, które dowodzą, że państwu nie opłaca się wyjaśniać sprawy – przecież pod adresem zasłużonych Polaków padają najcięższe zarzuty, a oni, nawet jeśli faktycznie dopuścili się czynów, które im się zarzuca, ani sami nie torturowali, ani nie robili tego z sadystyczną satysfakcją, a w interesie państwa, choćby specyficznie pojętym. Najczęściej sięga się do polityki strachu, przekonując nas, że nawet najmniejsza wzmianka o tym, co miało miejsce w Starych Kiejkutach, spowoduje natychmiastową zemstę terrorystów.
Zastanówmy się zatem, jaki krajobraz kraju projektują te głosy. Na szali stawia się w nim bezpieczeństwo państwa i życie oraz prawa osób podejrzanych o terroryzm (z naciskiem na podejrzanych!), z których zeznania usiłuje się wyciągać torturami. Zatem w państwie tym prawo nie jest wartością uniwersalną, ale czymś co ludzie zyskują zależnie od interesu politycznego władz, a służby specjalne i osoby decyzyjne stoją ponad nim. Zakaz tortur, zakaz bezprawnego przetrzymywania – zasady wpisane w system prawny tego państwa i ratyfikowane przez nie traktaty międzynarodowe, taką choćby Europejską konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności lub Międzynarodowy pakt praw obywatelskich i politycznych z 1966 roku – zgodnie z tą logiką mogą być bezkarnie łamane.
Przekonuje się nas, że wyjątek w stosowaniu prawa i łamanie podstawowych zasad państwa prawa może dotknąć tylko szczególnie niebezpiecznych terrorystów. Tworzenie przez polityków i media symbolicznych wrogów, którzy stają się ucieleśnieniem wszelkiego zła, jest wygodnym środkiem manipulacji. Odczłowieczenie podejrzanych o terroryzm miałoby usprawiedliwiać stosowanie podwójnych standardów. Oznacza to jednak brak równości wobec prawa, bez której nie będziemy żyli w państwie prawa. Wyjątkowe też miałyby być czasy, gdy na terenie ośrodka w Starych Kiejkutach funkcjonował tajny ośrodek odosobnienia, ale nawet w czasie wojny przepisy prawa nie obowiązują w mniejszym stopniu. Komitet Ministrów Rady Europy już w lipcu 2002 roku wydał -Wytyczne o prawach człowieka w walce z terroryzmem- (Guidelines of the Committee of Ministers of the Council of Europe on Human Rights and the Fight Against Terrorism), gdzie wyraźnie stwierdza, że nie wolno stosować tortur -podczas aresztowania, przesłuchania i zatrzymania osoby podejrzanej lub skazanej za akty terroryzmu [-]-. Wytyczne potwierdzają, że zakaz stosowania tortur jest absolutny – również w obliczu wojny lub innego zagrożenia.
Retoryka usprawiedliwiania tortur czy uchylania się od odpowiedzialności za naruszenia prawa w ramach tzw. wojny z terroryzmem nie jest niczym nowym. Te same argumenty pojawiały się po ataku na World Trade Center jako oficjalna odpowiedź amerykańskiej administracji. Retoryka ta powróciła teraz w Polsce po publikacji wyników dochodzenia dziennikarskiego i przeciekach o postępach śledztwa prowadzonego przez polską prokuraturę. Powrót do tej retoryki smuci szczególnie, gdyż po wielu latach tzw. wojny z terroryzmem mamy niezbite dowody świadczące o kompromitacji całego amerykańskiego programu nielegalnych transferów osób podejrzanych o terroryzm. Elementami tego systemu okazały się, między innymi, porwania, tortury i liczne pomyłki.
Według władz Stanów Zjednoczonych od początku tzw. wojny z terroryzmem do Guantánamo – ostatecznej destynacji tajnych lotów CIA – przetransportowano 779 więźniów. Od 2002 roku 4 z nich zostało skazanych przez komisje wojskowe. Spośród 171 więźniów przetrzymywanych tam wciąż na początku grudnia 2011 roku, 48 zatrzymanych według administracji Obamy nie mogło być ani zwolnionych, ani sądzonych, ale powinni być przetrzymywani w areszcie przez czas nieokreślony. Pozostali byli nadal w Guantanamo, bo z powodu własnego bezpieczeństwa nie mogli wrócić do swojego kraju, taki los spotkał 90 Jemeńczyków, których Stany Zjednoczone nie chciały przyjąć na swoje terytorium. Kilkaset osób, które w międzyczasie wypuszczono z Guantánamo, nie usłyszało żadnych zarzutów.
Osobliwy logicznie to pogląd, który w imię interesu państwa dopuszcza łamanie zasad, stanowiących o istocie tego państwa. Osobliwy to pogląd, który życie i godność jednych ludzi stawia nad życiem i godnością innych. Czy nasz model życia nie jest zagrożony właśnie relatywizacją i zawieszaniem działania prawa- Czy na pogwałceniu prawa można budować bezpieczeństwo obywateli-
Gdyby zastanowić się nad tym głębiej, okaże się, że także prawa obywateli nie są w sposób oczywisty zabezpieczone – skoro stosowanie prawa jest zależne od interesu politycznego, a bez orzeczenia sądu można w nieskończoność przetrzymywać osoby uznane za niebezpieczne i można uchylić skądinąd absolutny zakaz tortur, może się zdarzyć sytuacja, w której niebezpieczny, więc i pozbawiony swych praw, okaże się ktoś z nas.
Polskie władze nie mogą traktować istnienia tajnych więzień CIA w Polsce jako niemiłego incydentu, lecz jako niebezpieczny precedens, moment, w którym wartości i porządek prawny mogły zostać nagięte do potrzeb chwili. Czy tylko chwili- Tak długo jak śledztwo prowadzone przez polską prokuraturę nie będzie przejrzyste, nie mamy gwarancji, że sprawa zostanie w końcu wyjaśniona, że posiadamy mechanizmy, które nie pozwolą na powtórzenie bezprawia.
Draginja Nadaždin
Dyrektorka Amnesty International Polska