Białoruś: Potrzeba działań, by powstrzymać łamanie praw do swobody wypowiedzi i stowarzyszania się

Swoboda wypowiedzi

Krytykowanie białoruskiego reżimu staje się coraz bardziej niebezpieczne. Liderzy opozycji, obrońcy praw człowieka i dziennikarze, którzy wypowiadają słowa krytyki, ryzykują postawieniem w stan oskarżenia za zniesławienie prezydenta. 30 listopada wiceprzewodniczący Białoruskiego Komitetu Helsińskiego Gary Poganiajło został oskarżony o zniesławienie prezydenta w wywiadzie, jakiego w sierpniu udzielił szwedzkiej telewizji. Jeśli zostanie skazany, grozi mu do pięciu lat wiezienia. W wywiadzie, którego nagranie skonfiskowało na granicy białoruskie KGB, Poganiajło miał wypowiedzieć się na temat odpowiedzialności wysokich urzędników państwowych za -zaginięcia- w latach 1999-2000. 8 grudnia Anatolij Lebiedźko, lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, został również oskarżony o zniesławienie prezydenta podczas konferencji prasowej 14 października. Przedstawił na niej sposoby, w jakie rząd może próbować sfałszować wybory. Obie sprawy stanowią rażące naruszenie prawa do swobody wypowiedzi i jeśli obaj mężczyźni zostaną uwięzieni, Amnesty International uzna ich za więźniów sumienia.
Uczestnicy pokojowych demonstracji stają się regularnie ofiarami brutalnego traktowania przez milicję oraz są arbitralnie zatrzymywani. Wkrótce po wyborach, 19 października, milicja użyła pałek, aby powstrzymać pokojową demonstrację protestującą przeciwko wynikom wyborów i referendum. Anatolij Lebiedźko przeszedł wstrząs mózgu, miał złamane żebra i najprawdopodobniej uszkodzone nerki, i wymagał leczenia szpitalnego. Prokurator generalny odmówił wszczęcia dochodzenia w sprawie tego przypadku brutalnego traktowania. Po tej demonstracji około 40 jej uczestników stanęło przed sądem za udział w nielegalnej manifestacji i skazano ich na kary pozbawienia wolności do 15 dni. Amnesty International uznała ich za więźniów sumienia i domagała się ich natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia. Członkowie opozycji są karani grzywnami i pozbawianiem wolności za dystrybuowanie ulotek i inne formy pokojowego protestu.
Dziennikarzom i niezależnym gazetom zagrażają próby przejęcia kontroli nad mediami przez państwo. W wielu przypadkach stosowane są naciski finansowe poprzez dawanie krótkich terminów zapłaty albo zrywane są ich kontrakty z państwowymi drukarniami i firmami kolporterskimi. W listopadzie niezależny tygodnik Birża Informacji został zmuszony do zaprzestania działalności przez trzy miesiące. We wrześniu redaktor naczelna tego tygodnika Jelena Rojbiecka została zmuszona do zapłacenia równowartości sześciu pensji za znieważenie honoru i godności prezydenta po opublikowaniu krytycznego artykułu na temat referendum. Paweł Mażejka, szef grodzieńskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Białoruskich, został w listopadzie skazany na siedem dni aresztu za zorganizowanie pikiety przeciwko skazaniu Jeleny Rojbieckiej. W listopadzie Irina Halip, redaktor naczelna Diełowej Gaziety, wydawanej teraz w Rosji, została wezwana na przesłuchanie do prokuratury, które dotyczyło artykułu, jaki napisała po wyborach. Powiedziano jej, że może zostać za to skazana za -zniesławiające wymysły-.
Swoboda stowarzyszania się
Organizacje pozarządowe wciąż są poddawane rygorystycznym kontrolom i regulacjom. Białoruski Komitet Helsiński stoi obecnie przed groźbą zamknięcia, a przeciwko jego przewodniczącej Tatianie Procko oraz głównej księgowej Tatianie Rutkiewicz toczy się dochodzenie w sprawie domniemanego uchylania się od płacenia podatków. Może im grozić za to do siedmiu lat pozbawienia wolności. W czerwcu 2004 Miński Sąd Gospodarczy oczyścił BKH z wszystkich zarzutów o uchylanie się od płacenia podatków, a decyzję tę podtrzymał pod koniec lipca 2004 Sąd Apelacyjny. Decyzja sądu potwierdziła, że działania organizacji były zgodne z prawem oraz ze wszystkimi procedurami wymaganymi przez władze białoruskie.
W październiku działacz związków zawodowych Siergiej Antonczik został skazany na 15 dni aresztu administracyjnego za zorganizowanie spotkania w siedzibie Wolnego Związku Zawodowego Białorusi. Mimo iż przewodniczący tego związku zgodził się na użyczenie lokalu, a na spotkaniu było tylko 30 osób, Sergiej Antonczik został skazany na mocy kodeksu wykroczeń administracyjnych za organizowanie nielegalnego spotkania. Wyrok odwoływał się do Ustawy o organizowaniu spotkań masowych. Stanowi on groźny precedens pozwalający władzom wkraczać do każdej siedziby i zapobiegać spotkaniom, w których bierze udział mniej niż 100 osób.

Tło wydarzeń

17 października wraz z wyborami parlamentarnymi odbywało się referendum. 77 procent wyborców głosowało za usunięciem limitu dwóch kadencji w sprawowaniu urzędu prezydenta, wspierając tym samym Aleksandra Łukaszenki, który doszedł do władzy w 1994 roku, w jego staraniach o wybór na trzecią kadencję. Niezależni obserwatorzy (w tym z ramienia OBWE) stwierdzili, że wybory i referendum odbiegały od standardów demokratycznych.
Białoruś poddawana jest rosnącej krytyce międzynarodowej, ale krytyka ta spotyka się z oporem władz białoruskich. W kwietniu Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy wydało rezolucję nt. -zaginięć- na Białorusi, wzywając do przeprowadzenie niezależnego dochodzenia w sprawie -zaginięć- z lat 1999-2000 oraz do zawieszenia w czynnościach służbowych wszystkich wyższych urzędników, którzy byli w to zaangażowani. We wrześniu zatrzymano na krótki czas Tatianę Rewiakę z centrum praw człowieka -Wiosna- oraz Garego Poganiajło za dystrybuowanie raportu Zgromadzenia. W listopadzie milicjanci w cywilnych ubraniach zrobili nalot na mieszkanie, w którym działacze Zubra przechowywali egzemplarz tego raportu. Działaczy na krótko zatrzymano, a raport skonfiskowano. Wiktor Szejman, były prokurator generalny i jeden z urzędników opisanych w raporcie, został w grudniu szefem administracji prezydenta.