43-letnia Li Yan z prowincji Syczuan w południowo-zachodnich Chinach została skazana na śmierć w sierpniu 2011 roku za zamordowanie pod koniec 2010 roku znęcającego się nad nią męża, Tan Yonga. Brat Li Yan otrzymał wiadomość, że Sąd Najwyższy przekazał sprawę do Syczuańskiego Wysokiego Sądu Ludowego w celu ponownego rozpatrzenia sprawy.
– Wykonanie egzekucji na Li Yan byłoby niesprawiedliwe. Decyzja Sądu Najwyższego o uchyleniu wyroku śmierci jest znacząca i stanowi dobry kierunek działań – powiedział William Nee, badacz Amnesty International w Chinach.
– Sprawa Li pokazuje pilną potrzebę, by chińskie władze robiły więcej na rzecz zapobiegania przemocy wobec kobiet. Władze są zobowiązane do zbadania wszystkich tego typu doniesień o przemocy i ścigania winnych. Gdyby władze chroniły Li, zgodnie z prawem międzynarodowym, można by było uniknąć tragicznych wydarzeń.
Długotrwała przemoc, której Li doznała z rąk męża, zaczęła się niedługo po ślubie na początku 2009 roku. Tan często i brutalnie bił swoją żonę. Odciął jeden z jej palców, gasił papierosy na jej twarzy i podczas mroźnych syczuańskim zim zamykał ją lekko ubraną na kilka godzin na balkonie.
Działania chińskich władz w zakresie zapobiegania przemocy wobec kobiet mają zostać ocenione przez komisję ONZ jeszcze w tym roku. W ostatnim raporcie z 2006 roku Chiny były krytykowane za brak kompleksowego krajowego ustawodawstwa w sprawie przemocy wobec kobiet.
Li kontaktowała się z władzami, w tym z policją, wielokrotnie – szukała ochrony, a po jednym z ataków wymagała leczenia w szpitalu. Policja zrobiła zdjęcia jej obrażeń po pobiciu, ale nie podjęła żadnych dalszych działań.
– Każde ponowne rozpatrzenie sprawy musi w pełni uwzględniać dowody przemocy wobec Li, które zostały pominięte podczas pierwszego procesu. Sąd nie może tym razem orzec kary śmierci – mówi William Nee.
Amnesty International sprzeciwia się karze śmierci we wszystkich przypadkach bez wyjątku, bez względu na charakter przestępstwa, cechy przestępcy czy metody egzekucji.