Czemu po prostu nie odeślą mnie z powrotem na pewną śmierć? – Desperacja migrantów na europejskich granicach

Na parterze miejscowego komisariatu znajduje się pięć ciemnych, brudnych, szczelnie zamkniętych cel. Trzymani są w nich uchodźcy i migranci. Przybyli oni na skraj Europy w poszukiwaniu azylu lub po prostu życia lepszego niż to pełne biedy i głodu, które, jak sądzili, zostawili za sobą. Grecja okazuje się jednak zupełnie inna, niż oczekiwali.
– W Turcji powiedzieli mi, że w Grecji będę wolny, że będę mógł robić, co zechcę, ale gdy tu przyjechałem, zamknęli mnie w więzieniu – powiedział Amnesty International, Girgosowi Kosmopoulosowi i Irem Arf Ahmed, młody syryjski uchodźca.
Ahmed jest jedną z dziesiątek tysięcy osób usiłujących co roku dotrzeć do Europy przez Grecję w poszukiwaniu schronienia. W ubiegłym roku wielu podróżujących łodzią na wyspy takie jak Lesbos i Chios uciekało przed konfliktem w Syrii, Afganistanie, Iraku czy Somalii.
Jak mówi Irem, nie wiadomo, ile dokładnie osób podejmuje niebezpieczną podróż morską z Turcji do Grecji. Z danych policji wynika jednak, że liczba ta wzrosła odkąd w zeszłym roku uszczelniono lądowy odcinek granicy przy rzece Evros, montując liczący 10,5 km płot oraz nasilając patrole policji.

Ludzie uciekający przed wojną i biedą podejmują teraz jeszcze większe ryzyko, by dostać się do Europy, a im bardziej niebezpieczna staje się podróż, tym częściej giną podczas niej ludzie – dodaje Irem.

W ubiegłym miesiącu sześcioro Syryjczyków zatonęło, gdy ich łódź napotkała trudności; wśród pasażerów była siedemnastolatka w ciąży oraz matka z małym dzieckiem. W grudniu zeszłego roku doszło do przewrócenia się jednej z łodzi, na skutek czego 27 uchodźców, głównie Afgańczyków, zatonęło w pobliżu nabrzeża Mityleny. Przeżył tylko 16-letni chłopak.
Tych, którym udaje się bezpiecznie dotrzeć na brzeg, w Grecji traktuje się w szokujący sposób. Jak mówi Efi Latsoudi, koordynatorka organizacji pozarządowej Médecins du Monde (Lekarze świata), od niedawna działającej na Lesbos, uchodźcy przetrzymywani są w nieprzystosowanych do tego celach . Wielu ma problemy zdrowotne; leczenie nie wchodzi w grę, a stan zdrowia w takich warunkach tylko się pogarsza.

Kobiety w ciąży nie powinny trafiać do aresztu, a tak się dzieje. Ostatnio był także mężczyzna z wrodzoną wadą serca, spotykamy też wiele osób z problemami psychicznymi. Nawet dzieci są tu trzymane. To nie są warunki, w jakich powinni żyć ludzie – mówi Latsoudi.

Za kratami policyjnych cel wielu imigrantów jest wyraźnie nieszczęśliwych, niektórzy mają na twarzy wypisaną rozpacz. Są przerażeni i nie potrafią zrozumieć, dlaczego schronienie, którego szukali, przyniosło tak wielkie rozczarowanie. Nie tego oczekiwali, gdy opuszczali swoją ojczyznę.
Wspomnienia z przerażających, nocnych przepraw są podobne u wielu uchodźców. Jedna z kobiet opowiedziała nam, jak wpadła do wody, a ponieważ nie umie pływać, dryfowała coraz dalej od łodzi. Podróżujący z nią mężczyzna ryzykował życiem, by ją uratować. Jest mu tak wdzięczna, że obecnie uważa go za członka rodziny.
W tym tygodniu byliśmy świadkami, jak nowym uchodźcom – przestraszonym, wyczerpanym, głodnym – kazano wsiąść do autobusu i podać swoje dane. To nie pierwsza taka sytuacja. Niektórzy opowiadali, że jak tylko przybyli na wyspę przetrzymywano ich przez wiele dni w tym samym autobusie, pozwalając tylko na pójście do toalety.
Inni mówią, że dostają za mało do jedzenia, a wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, narzekają na system, który tak źle ich traktuje. Wielu z trudem powstrzymuje łzy, opowiadając o swoich doświadczeniach. Mówią, jak bardzo są wdzięczni wolontariuszom, dającym im jedzenie i schronienie. Jeden z uchodźców opisał wolontariusza jako “swojego anioła”.
Dla tych, którzy zamykani są w celach przypominających lochy, czasem na długie tygodnie, jedynym wyjściem jest czekanie, aż władze wydadzą dokumenty dające 30 dni na opuszczenie kraju i zezwalające na dalszą podróż do Aten – to dla większości migrantów na wyspach główny cel.
Gdy pytamy Ahmeda, jak się czuje po przybyciu do Grecji, brakuje mu słów. Kładzie tylko otwartą dłoń na piersi, tuż pod szyją, w geście rozpaczy, a jego oczy znów wypełniają się łzami. Bierze głęboki oddech. – Czemu po prostu nie wyślą mnie z powrotem do Syrii na pewną śmierć? Już to byłoby lepsze – mówi.
Tł. Aleksandra Kozyra