Czy Europejki są właściwie chronione przed przemocą seksualną?

Zaledwie 8 europejskich państw uznaje prostą prawdę, że seks bez zgody jest gwałtem. Jaki to daje przekaz osobom stosującym przemoc? Co mówi to naszemu społeczeństwu, w którym osoby doświadczające przemocy seksualnej są często obwiniane za zostanie celem ataku? Brak prawnego uznania, że akt seksualny bez wyrażonej zgody osób w nim uczestniczących jest przestępstwem, przyczynia się do umacniania przekonania, że kobiety mają obowiązek bronić się przed gwałtem. Takie podejście jest niezwykle niebezpieczne.
W Unii Europejskiej Wielka Brytania i Irlandia, a także Belgia, Cypr, Luksemburg, Niemcy i od niedawna Szwecja wprowadziły definicję gwałtu opartą na braku zgody. Spoza UE, Islandia. Niestety, pozostałe kraje europejskie w tej sprawie pozostają daleko w tyle, a ich prawo karne wciąż definiuje gwałt bazując na użyciu przez sprawcę siły fizycznej, zastraszenia, przymusu lub z drugiej strony oporu stawianego przez osobę atakowaną.
Spośród krajów skandynawskich, szeroko uznawanych za wyznaczników w sprawach równości płci, Islandia jest pierwszym, który wprowadził zmiany. Niedawno dołączyła do niego Szwecja. Poseł Jón Steindór Valdimarsson, który opowiadał się za zmianami w Islandii, powiedział portalowi Grapevine: “Mamy nadzieję, że to pomoże w zapobieganiu stosunkom seksualnym bez zgody. Taki ma być główny skutek tego prawa.” Czy reszta Europy pójdzie za tym przykładem?
Prawna definicja gwałtu bazująca na braku zgody nie jest niczym nowym ani przełomowym. Jest to uznany międzynarodowy standard praw człowieka. Konwencja Rady Europy o zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie (tzw. Konwencja antyprzemocowa), powszechnie uznawana za najbardziej kompleksowe wytyczne prawne w walce z przemocą wobec kobiet i dziewcząt, zobowiązuje sygnatariuszy do kryminalizacji wszelkich niedobrowolnych aktów natury seksualnej. Pomimo faktu, że Konwencja została ratyfikowana przez ponad 19 państw UE, duża część z nich musi jeszcze zmienić swoje prawne definicje gwałtu. W ciągu ostatnich pięciu lat Komitet ONZ ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet (Komitet CEDAW) wezwał kilka państw europejskich do dostosowania ustawodawstwa dotyczącego gwałtu zgodnie z międzynarodowymi standardami, w tym do Konwencji antyprzemocowej, oraz do wprowadzenia definicji wymagającej zgody na akt seksualny. Według ankiety Komisji Europejskiej dotyczącej przemocy uwarunkowanej płcią prawie jedna trzecia respondentów uznała, że ​​gwałtu może być usprawiedliwiony “w pewnych okolicznościach”. Na przykład kiedy osoba jest pijana lub pod wpływem alkoholu, narkotyków, dobrowolnie wraca z kimś do domu, nosi skąpe ubrania, nie mówi wyraźnie “nie”, ani nie stawia oporu siłą.
Oczekiwanie, że ​​”modelowa” ofiara gwałtu będzie walczyć z napastnikiem, nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Częstszą fizjologiczną i psychologiczną reakcją jest bierność, unieruchomienie, pozostawiające osobę niezdolną do sprzeciwienia się atakowi. Na przykład w badaniu przeprowadzonym w Szwecji w latach 90-tych, 70% z 298 kobiet, które przeżyły gwałt, opisywało swoją reakcję na gwałt jako “mimowolny paraliż”.
Nie tylko system prawne, ale czasem również oczekiwania społeczne obarczają kobiety odpowiedzialnością, aby te stawiały czynny opór, zamiast pozostawić na napastnikach odpowiedzialność, aby nie gwałcić. W głośnej sprawie toczącej się w Hiszpanii, służby stwierdziły, że autopsja ciała Diany Quer zaginionej w 2016 r, nie pozwoliła na ustalenie czy kobieta została zgwałcona, ze względu na stan rozkładu dowodów biologicznych. Równolegle media podały, że Diana została zamordowana właśnie dlatego, że stawiała opór. Rozpoczęło to ważną dyskusję na temat tego, jak mylne są oczekiwania wobec kobiet, aby te fizycznie opierały się gwałtowi. Jak pokazuje ten przypadek, za stawianie oporu ofiary mogą przypłacić życiem, jednakże jeśli tego nie robią, jest prawdopodobne, że system nie uwierzy im, że zostały zgwałcone.
W Irlandii Północnej natomiast bardzo głośne stało się uniewinnienie czterech graczy rugby z drużyny Ulster, którzy zostali oskarżeni o gwałt i inne przestępstwa seksualne. Proces ten wywołał ogólnokrajową dyskusję, głównie z powodu potraktowania kobiety, która doświadczyła przemocy. Podczas rozprawy została przesłuchana przez czterech adwokatów w ciągu ośmiu dni, a jej zakrwawiona bielizna została wystawiona w sądzie. To wywołało falę solidarności z kobietą zarówno w Irlandii Północnej jak i Republice Irlandii; tysiące ludzi uczestniczyło w demonstracjach w Belfaście, Cork, Dublinie oraz innych miastach, wyrażając poparcie poprzez hashtag #IbelieveHer (Wierzę jej),  stronę na Facebooku, a także dzieląc się własnymi historiami.
Dobre prawo stanowi ważny punkt wyjścia do walki z przemocą, jednak proces w Belfaście wyraźnie pokazał, że wprowadzenie odpowiedniej definicji gwałtu, a taka obowiązuje w Irlandii Północnej, nie jest jednym elementem wymaganym, by zapewnić sprawiedliwość kobietom doświadczającym przemocy. Wdrażanie nowych standardów oraz zapobieganie gwałtom jest możliwe poprzez walkę z uprzedzeniami, stereotypami i mitami, nierzadko również wśród osób, którym zostało powierzone zadanie zapobiegania i zwalczania przemocy seksualnej. Dzięki ruchowi #MeToo głosy kobiet są słyszane jak nigdy wcześniej. Ale to nie na aktywistkach spoczywa ostatecznie odpowiedzialność za zwalczanie przemocy. Wolność od gwałtu jest prawem człowieka. Najwyższy czas, by władze uznały swoją odpowiedzialność w tym zakresie. Uznanie, że seks bez zgody jest gwałtem, to początek drogi.
Autorka: Anna Błuś, badaczka Amnesty International ds. przemocy wobec kobiet w Europie

Tematy