Czy relokacje się skończyły?

Relokacje nie mogą pozostać jedynie wspomnieniem, to unijne rozwiązanie jest wciąż nadzieją na bezpieczne życie dla wielu ludzi. Wśród państw, które całkowicie zignorowały umowę o relokacjach, są Polska i Węgry, które odmówiły przyjęcia nawet jednej osoby. Oba te państwa mają wciąż rolę do odegrania w zapewnieniu ochrony osobom zmuszonym do ucieczki.
Unijny system relokacji przyjęty w 2015 był daleki od doskonałości. Przygotowano go jedynie dla wybranych osób pochodzących z państw, które mają wysoką uznawalność wniosków o ochronę międzynarodową w Europie, czyli głównie Syryjczyków i Erytrejczyków. Pomimo tego wadliwego założenia, relokacje pozostaną pierwszą próbą wprowadzenia tymczasowego systemu, który umożliwiał ludziom przedostanie się do innego kraju zapewniającego im ochronę.
W tej chwili bez takiej szansy jest przynajmniej 70 tys. ludzi, którzy przybyli do Europy przed 26 września tego roku i powinni mieć możliwość udziału w programie relokacji. W Grecji urzędnicy nie nadążają z rozpatrywaniem wniosków o ochronę. Przyczyniła się do tego umowa z Turcją, wprowadzając ograniczenie terytorialne, to znaczy każdy kto dociera na wyspy, pozostaje na nich do momentu rozpatrzenia wniosku i bez możliwości kontynuacji podróży, chociażby do lądowej części Grecji, gdzie mogliby oczekiwać na decyzję w lepszych warunkach.
Co to oznacza? Dla uchodźców i migrantów w Europie to życie w niekończącym się oczekiwaniu na wyjaśnienie ich sytuacji. Czekanie w przeludnionych obozach, dla wielu w namiotach bez jedzenia, często bez dostępu do wody.
Tak jest w obozie Moria na wyspie Lesbos, gdzie na 1,8 tys. dostępnych miejsc przebywa tam obecnie ponad 5 tys. uchodźców i migrantów. Ludzie kwaterowani są w namiotach, ponieważ w dostępnych kontenerach brakuje miejsca. Właśnie teraz grupy solidarnościowe i organizacje podpisały się pod apelem „opentheislands”. Mieszkańcy wyspy od dziś na ulicach Mytilini widzą plakaty przypominające jak wyglądał obóz podczas zeszłorocznej zimy. W ubiegłym roku 6 osób, które szukały ochrony w Europie, zmarło w obozie z powodu nieludzkich, niehumanitarnych warunków. Ich krewni wciąż czekają na wyjaśnienia i na pociągniecie winnych do odpowiedzialności. W ostatnią niedzielę w Morii zmarła 5-letnia dziewczynka, która swoją drogę rozpoczęła w Syrii. Przyczyna śmierci nie jest jeszcze znana.
Jeden z uchodźców zmuszonych do pozostania w Morii opisywał warunki w obozie w następujcy sposób:
Życie w Morii sprawia, że wszyscy czujemy się chorzy. Rano budzisz się w ciasnym namiocie albo w kontenerze między innymi ludźmi. Zapach jest odrażający. Nie wytrzymuję tego, że nie mogę się dokładnie umyć. Zima jest mroźna. Wszystko jest przemoczone. Kiedy się budzisz nie możesz poruszyć kończynami. Jesteś pokryty popiołem. Zeszłej zimy, żeby się ogrzać paliliśmy papier i plastik. Jakbyśmy nie byli ludźmi[1].
W Morii musiały również przebywać Ranea i Danea, 11 letnie bliźniaczki z Iraku. Przeniesione zostały na szczęście do obozu Pikpa na Lesbos.
Musieliśmy opuścić nasz kraj z powodu ISIS, zabili moją ciocię. W Morii życie było bardzo trudne, były tam zamieszki i pożary. Bardzo lubię ludzi, którzy przychodzą do obozu Pikpa i nam pomagają. Oni o nas myślą.

Ranea i Danea to 11-letnie bliźniaczki z Iraku, są na Lesbos od 18 miesięcy z rodzicami i starszym bratem. Rodzina przez 14 miesięcy znajdowała się w obozie Moria, potem udało się wszystkich przenieść do obozu Pikpa, prowadzonego przez organizację pozarządową dla osób wymagających szczególnej pomocy. Lesbos, lipiec 2017. Fot. Giorgos Moutafis.

Dotychczas w całej UE relokowano ponad 29 tys. osób. Tylko w tym roku przez Morze Śródziemne do Europy dotarło 142 tys. uchodźców i migrantów. We Włoszech i Grecji wciąż przebywa 6082 osób, które mają prawo przyjechać do Polski. Wśród nich są osoby ciężko chore, z niepełnosprawnościami, kobiety w ciąży, wiele dzieci, w tym małoletni bez opieki, osoby po doświadczeniach tortur oraz traum. Wiele spośród tych osób mieszka w letnich namiotach, na podłodze, na cienkich matach albo kocach. Podobnie jest na innych greckich wyspach – Samos, Kos, Leros. Wszyscy wiedzą, że zbliża się zima, jednak jak na razie rządy UE wydają się nie mieć politycznej woli, aby zapobiec kolejnym tragediom.
[1] https://opentheislands.wordpress.com/statement/
Autorka: Aleksandra Fertlińska, Koordynatorka Kampanii Amnesty International.

Zdjęcie: Akcja aktywistów i uchodźców na Lesbos, Grecja, skierowana do przywódców UE. Lipiec 2017. Copyright Giorgos Moutafis/Amnesty International