Szirin Ebadi to irańska działaczka na rzecz praw człowieka, pierwsza kobieta, która w Iranie została sędzią. W 2003 roku otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. 4 października w Narodowej Galerii Sztuki Zachęta odbyło się z nią spotkanie. Prowadziła je Sylwia Chutnik, polska pisarka, działaczka społeczna, feministka.
Pretekstem do spotkania była premiera jej autobiograficznej książki „Kiedy będziemy wolne: moja walka o prawa człowieka”. Szirin Ebadi opowiadała m. in. o powodach, dla których zdecydowała się na napisanie książki.
– Poprzez swoje artykuły i książki opowiadam ludziom, co się dzieje w Iranie. Tą książką chciałam uświadomić, w jaki sposób postępuje władza w tym kraju – mówiła.
– Zajęli i sprzedali cały mój majątek. Zamknęli moją kancelarię adwokacką i moją organizację pozarządową. Aresztowali moich współpracowników, z których niektórzy nadal przebywają w więzieniu. Nie mogli aresztować mnie, więc aresztowali mojego męża i moją siostrę – opowiadała.
– Nie jestem przywódcą politycznym, nie byłam konkurencją polityczną dla rządu. Jestem jedynie adwokatką, która broni praw człowieka. Jeśli władza tak postępuje ze mną, to wyobraźcie sobie, jak postępuje z osobami, które nie mają takiej pozycji jak ja. Dlatego ta książka to mikrofon, który pozwala mi nagłaśniać sprawę Iranu na całym świecie – podsumowała.
Wielokrotnie mowa była o roli kobiety w dzisiejszym społeczeństwie. Szirin Ebadi nie ma wątpliwości, że nadszedł czas, aby kobiety zawalczyły o swoje prawa.
– Tam, gdzie demokracja kuleje, tam też mniej respektowane są prawa kobiet. Zazwyczaj autorytaryzm zaczyna się właśnie od ucisku kobiet. Najpierw idą po kobiety. To się właśnie stało w Iranie: najpierw zabrali prawa nam, potem mężczyznom – tłumaczyła.
– Władza traktuje ruch feministyczny jak zagrożenie. W Iranie coraz więcej mężczyzn protestuje razem z kobietami. W moim kraju mówi się, że demokracja nadejdzie do nas na rękach kobiet. Dlaczego? Bo wiedzą, że zwycięstwo feministek będzie ogromnym krokiem ku następnemu zwycięstwu. Zwycięstwu demokracji.
Szirin Ebadi poruszyła również kwestię macierzyństwa. Jako prawniczka broniąca praw człowieka zawsze miała bardzo dużo pracy. Jednak, jak sama mówi, nigdy nie pozwoliła, aby zaszkodziło to jej relacjom z dwoma córkami.
– Pracowałam często od 6.00, ale zawsze starałam się wrócić do domu koło 20.00, żeby zjeść z nimi kolację – opowiadała.
– Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że można być albo dobrą matka, albo dobrą aktywistką. Można pełnić obie te role jednocześnie.
Aktywistka uważa również, że na matkach spoczywa odpowiedzialność wychowania swoich synów tak, aby szanowali oni prawa kobiet:
– Patriarchat jest nie do zaakceptowania, ale nie można za niego winić wyłącznie mężczyzn. Każdy autorytarny mężczyzna został wychowany przez kobiety. Kultura patriarchalna przenosi się z matek na synów.
Nie obyło się również bez nawiązania do pierwszej rocznicy Czarnego Protestu, która odbyła się we wtorek, 3 października. Szirin Ebadi, nie tylko wsparła uczestniczki obecnością, ale również przemówiła do nich podczas zgromadzenia. Po podziękowaniu jej w środę za ten akt solidarności powiedziała:
– Zapobieganie chorobom jest prostsze niż leczenie ich. Lepiej walczyć o swoje prawa zanim podjęte zostaną ważne decyzje, niż próbować odwrócić to, co już się stało.
Dodała także: – Przekażę Wasze przesłanie w moim kraju, a także we wszystkich krajach, w których będę gościć.