„Dlaczego świat nic nie robi?” – syryjska armia atakuje Aleppo z użyciem bomb kasetowych

 
W tej samej szpitalnej sali sześcioletni Mustafa Ali leżał w łóżku z ranami głowy, szyi i ramion. Samotny, czekał aż odnajdzie go ktoś z rodziny. Powiedział mi, że był w odwiedzinach u krewnych kiedy miał miejsce nalot; sąsiad powiedział mi, że krewni chłopca zostali poważnie ranni i nie było wiadomo, czy przeżyli.
W innej sali dziewięcioletni Fahad z paskudną raną lewej nogi powtarzał: „Tato, nie chcę umierać, chcę do domu.” Jego rany były względnie niewielkie w porównaniu z ranami innych dzieci, które widziałam.
Dzieci te są ofiarami ataku z użyciem bomb kasetowych, który miał miejsce w piątek 1 marca w gęsto zaludnionym obszarze mieszkalnym Aleppo. Co najmniej 19 osób zostało zabitych i 60 rannych- oficjalnych liczb nie poznamy jeszcze przez kilka dni, ponieważ część rodzin uciekła w obawie przed kolejnymi atakami. Poważnie ranni zostali przetransportowani do szpitala w Turcji; reszta poddawana jest leczeniu w szpitalach na terenie miasta. Wiele z ofiar to dzieci, które bawiły się z zaułkach i ogrodach osiedla. Atak miał miejsce ok. 11:30.
Przyjechałam do Aleppo krótko po tym i natychmiast udałam się do dzielnicy Masaken Hanano, na wschód od centrum miasta. Sytuacja była dużo gorsza niż wynikałoby to z raportów. Syryjskie siły powietrzne zrzuciły dziewięć postsowieckich bomb kasetowych – każda zawierająca nawet 150 ładunków – w samym centrum wielkiego osiedla.
Jedną bombę znalazłam osiem metrów od wejścia do jednego z budynków; trzy w niewielkim ogrodzie pomiędzy budynkami; jedną na dachu; dwie w niewielkiej przestrzeni między budynkami; jedną pośrodku alei; kolejną w ogrodzie. Znajdowałam też niewybuchy ładunków w rozmaitych miejscach: na dachach budynków, na chodnikach, w alejach i w ogrodach pomiędzy budynkami. Członkowie opozycyjnych grup zbrojnych z okolicy natychmiast napełnili worek niewybuchami, które leżały dookoła. Ściany budynków poznaczone są szrapnelami, gdzieniegdzie widać dziury w miejscach, w których śmiertelne ładunki przebiły ściany domów, wybuchając w środku.
Noura, dwudziestoletnia kobieta, którą spotkałam w jednym ze szpitali, powiedziała mi, że została ranna w swoim mieszkaniu. Jej siostra spytała mnie: „Dlaczego świat nie robi nic, podczas gdy my jesteśmy bombardowani każdego dnia, nawet wewnątrz naszych własnych mieszkań?”
Nie miałam dla niej odpowiedzi.
Ktokolwiek zleca te bezlitosne, masowe ataki – w tym z użyciem zakazanych przez prawo międzynarodowe bomb kasetowych – a także piloci, które owe bomby zrzucają, wszyscy oni robią to wiedząc, że ofiarami padną dzieci i cywile, którzy nie mają z tym konfliktem nic wspólnego. Powinni również wiedzieć, że pewnego dnia zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za zbrodnie wojenne.
Donatella Rovera, starszy doradca Amnesty International ds. kryzysowych
Tłumaczyła: Paulina Iżewicz
Obejrzyj film przedstawiający sytuację w Syrii dwa lata od rozpoczęcia konfliktu:

Wyślij apel do władz Syrii i do władz zbrojnej opozycji, by broniły cywilów!