Aleś Bialacki został zwolniony z kolonii karnej w Babruisku, na południe od Mińska, w sobotę, 21 czerwca. Powiedział Amnesty International, że zwolnienie było dla niego dużą niespodzianką. Był w drodze do pracy, jak zwykle w sobotę rano, kiedy strażnicy kazali mu iść do biura administracji więziennej. Tam powiedziano mu, że zostanie natychmiast zwolniony na podstawie ustawy o amnestii z okazji 70. rocznicy wyzwolenia Białorusi od faszyzmu. Pociągiem dojechał do Mińska, gdzie został przyjęty przez żonę i tłum sympatyków.
Aleś Bialacki powiedział, że wierzy, że konsekwentna krajowa i międzynarodowa presja doprowadziła do jego uwolnienia rok i osiem miesięcy przed planowanym końcem wyroku. Stwierdził, że zamierza kontynuować swoją pracę na rzecz praw człowieka.
– Chcę podziękować szczególnie za wsparcie moralne. Rzeczą, która miała największy wpływ, były listy, które dostawałem od zwykłych ludzi i chcę za to specjalnie podziękować Waszym aktywistom – powiedział Bialacki Amnesty International.
Jego zwolnienie nie jest bezwarunkowe i musi zgłaszać się co miesiąc na posterunek policji w swojej dzielnicy w Mińsku. Jeśli popełni trzy wykroczenia administracyjne, zostanie skazany za naruszenie warunków zwolnienia, prawdopodobnie na karę pozbawienia wolności.