W trakcie przeprowadzania wywiadu z ojcem szesnastolatka, który zginął w ostatnich zamieszkach, otrzymaliśmy wiadomość o aresztowaniu naszych kolegów z Amnesty International.
Odwiedzali oni Centrum Prawne Hishama Murbaka (HMLC) – narodową organizację obrońców praw człowieka – kiedy budynki zostały zajęte przez uzbrojone oddziały policji. Od 10 dni działacze HMLC i znajdującego się w tym samym budynku Egipskiego Centrum Praw Ekonomicznych i Społecznych (ECESR) starali się zapewnić pomoc medyczną i prawną demonstrantom zgromadzonym na kairskim placu Tahrir.
Trudno opisać to uczucie całkowitej bezradności, które nas opanowało – chociaż jesteśmy tak blisko pod względem geograficznym, zupełnie nie wiemy, gdzie nasi koledzy przebywają, ani kto ich przetrzymuje. Niewiele można zrobić: wykonaliśmy kilka rozpaczliwych telefonów do obrońców praw człowieka w Egipcie i próbowaliśmy skontaktować się z przyjaciółmi i znajomymi uwięzionych.
Międzynarodowy Sekretariat Amnesty International oraz oddziały ruchu na całym świecie połączyły siły, starając się doprowadzić do uwolnienia dwójki uwięzionych pracowników Amnesty oraz aresztowanych w tym samym czasie innych obrońców praw człowieka. Ich uwolnienie zakończyłoby strach i niepewność, które odczuwają ich rodziny.
Kiedy dziś rano powróciliśmy do Kairu z Al-Mahalli, przemysłowego miasta położonego w Delcie Nilu, wyraźnie odczuliśmy zmianę nastrojów wśród ludności: zapanowało ogólne napięcie. W zamieszkiwanym przez robotniczą klasę w Gizie mieście Imbaba ludność powitała nas nieufnie i podejrzliwie. Kim są ci obcy, starający się dowiedzieć jak najwięcej o zamieszkach? Popierają Mubaraka? Popierają opozycję? Są dziennikarzami? Co chcą zrobić ze zdobytymi informacjami?
Dopiero, kiedy wyjaśniliśmy, najlepiej jak umieliśmy, kim jesteśmy, i kiedy pokazaliśmy dokumenty, nabrali zaufania i zaczęli opowiadać o tym, co się wokół nich dzieje. Są to opowieści pełne cierpienia, które rozpoczęło się jeszcze przed zamieszkami. Ludzie mówią o korupcji, o ciężkich warunkach życia, o nadużywaniu władzy przez lokalną policję i samorządy. Rodzina zabitego w sobotę przez nieznanego napastnika licealisty jest zdruzgotana jego śmiercią. Chłopiec zginął natychmiast, w wyniku strzelaniny na ulicy, przy której mieszkał. Jego bliscy powiedzieli nam, że chociaż nic nie zwróci im syna, są zdecydowani kontynuować walkę o prawdę i sprawiedliwość do momentu, kiedy uzyskają odpowiedzi na swoje żądania i odpowiednie zadośćuczynienie. Pomimo bólu i cierpienia podkreślali, ze ich syn nie jest jedyną ofiarą trwających zamieszek, i że co najmniej 6 innych mieszkańców Imbaby poniosło juz w ich wyniku śmierć. Zapowiedzieli, że zwrócą się do międzynarodowych prawników o pomoc w związku z wniesieniem oficjalnej skargi na władzę sądowniczą kraju, kiedy zacznie ona z powrotem funkcjonować.
Prawnicy z HMLC od lat niestrudzenie występują w obronie osób, które padły ofiarą naruszeń praw człowieka. Pomagają osobom przetrzymywanym bez postawienia zarzutów oraz tym, których proces sądowy przebiegał na podstawie ustawodawstwa wyjątkowego, wprowadzonego przez Mubaraka 30 lat temu – a także działaczom związkowym, pracownikom i wszystkim tym zatrzymanym za wyrażanie swoich opinii i za żądania szanowania praw człowieka. Niektórzy działacze HMLC są prześladowani za swoją działalność na rzecz obrony praw człowieka. Dzisiejsze aresztowania potwierdzają, że pomimo danych przez Prezydenta Hosiniego Mubaraka obietnic zmian, stare nawyki trudno wykorzenić.
W trakcie naszej bytności w Kairze niejednokrotnie byliśmy świadkami różnych metod stosowanych przez władze w celu stłumienia protestów: należą do nich obietnice zmian, akty przemocy i zastraszania, szerzenie strachu i poczucia niepewności. Ponadto, władze rozpoczęły intensywną wojnę w mediach, przejawiającą się, m. in. w mobilizacji zasobów, aby rozpowszechnić ultra-nacjonalistyczny przekaz, określający opozycję wobec Mubaraka, jako zdradę stanu. Rozpoczęto zdecydowaną akcję przeciwko niezależnym opiniom, także przeciwko zagranicznym korespondentom. Utrudnia się dostęp do informacji.
Uprzedzając zaplanowane na piątek protesty – już nazwane “Piątkiem Odejścia” (Mubaraka) – władze zdwoiły wysiłki przeciwko osobom, które podejrzewa się o organizowanie i popieranie protestów, relacjonowanie wydarzeń, oraz branie w nich udziału. Według naocznych świadków, w czwartek około godz. 17.00 snajperzy ulokowani na szczycie hotelu Ramsis Hilton otworzyli ogień do protestantów zgromadzonych na placu Tahrir. Co najmniej dwie osoby zginęły na miejscu. Pomimo ostrzału i środowych konfrontacji z poplecznikami Mubaraka, w wyniku których zginęło kilkanaście osób i kilkaset zostało ranionych, duch w protestujących nie upada. Około godziny 18.45 3 lutego usłyszeliśmy okrzyki “Mubarak – odejdź”, roznoszące się echem w centralnym Kairze, nawołujące prezydenta Hosiniego Mubaraka do ustąpienia z urzędu.
Trudno przewidzieć, co nastąpi następnego dnia. Podczas gdy cały Egipt wstrzymuje oddech, nam nie pozostaje nic innego niż mieć nadzieję, że nasi koledzy, wszyscy zatrzymani w związku z protestami, oraz ci spędzający noc na placu Tahrir – wyrażając w ten sposób sprzeciw wobec godziny policyjnej i oczywistego zagrożenia – są i będą bezpieczni.
Tłumaczyła: Barbara Pawłowska