Śmiertelność cywilów w Afganistanie jest największa od lat, a rządy krajów europejskich zmuszają coraz więcej osób ubiegających się o ochronę do powrotu do zagrożeń, przed którymi uciekają.
Nowy raport, Zmuszeni do powrotu do niebezpieczeństwa: Zawracanie osób poszukujących ochrony z Europy do Afganistanu, opisuje wstrząsając historie odsyłania Afgańczyków z Norwegii, Holandii, Szwecji i Niemiec. W Afganistanie zostali zabici, odnieśli obrażenia w atakach bombowych lub żyją w ciągłym strachu przed prześladowaniami z powodu orientacji seksualnej lub zmiany wiary na chrześcijaństwo.
– Rządy europejskie nie zwracają uwagi na najwyższy poziom przemocy od lat oraz na fakt, że żaden region Afganistanu nie jest bezpieczny. Zawracają ludzi, narażając ich na tortury, porwania, śmierć i inne poważne naruszenia praw człowieka – powiedziała Aleksandra Górecka, koordynatorka kampanii w Amnesty International.
Wśród przymusowo zawróconych Afgańczyków są małoletni bez opieki, osoby, które nie były pełnoletnie, kiedy dotarły do Europy. Niektóre z tych osób twierdziły, że były odsyłane do regionów Afganistanu, których wcześniej nie znały, pomimo panującego tam niebezpieczeństwa oraz bezkarności za zbrodnie takie jak tortury.
– Takie działania w jawny sposób naruszają międzynarodowe prawo i muszą zostać natychmiast wstrzymane. Te same państwa europejskie, które kiedyś deklarowały chęć wsparcia Afgańczyków, teraz niszczą ich nadzieje i porzucają ich w kraju, który jest jeszcze bardziej niebezpieczny niż w czasie, kiedy z niego uciekali.
Rosnąca liczba przymusowych powrotów oraz ofiar cywilnej ludności
Liczba przymusowych powrotów z Europy znacznie wzrosła w tym samym czasie, kiedy ONZ zarejestrowała rekordowy wskaźnik śmiertelności cywilów.
Według oficjalnych statystyk UE między 2015 i 2016 rokiem liczba Afgańczyków zmuszonych do powrotu do Afganistanu z krajów europejskich wzrosła prawie trzykrotnie z 3290 do 9460. Powroty łączą się ze znaczącym spadkiem uznawania wniosków o ochronę międzynarodową z 68% we wrześniu 2015 roku do 33% w grudniu 2016.
W tym samym czasie według statystyk Misji Wsparcia Narodów Zjednoczonych w Afganistanie (UNAMA) liczba ofiar śmiertelnych wśród cywilów wzrosła.
Według UNAMA w 2016 roku 11418 ludzi zostało zabitych lub rannych. Ataki na cywilów zdarzały się w każdym rejonie kraju, za większość z nich odpowiadały grupy zbrojne, w tym talibowie i tzw. Państwo Islamskie. Przez pierwsze pół roku 2017 roku UNAMA udokumentowała 5243 ofiar śmiertelnych wśród cywilów.
31 maja, w jednym z największych ataków w historii Kabulu, ponad 150 ludzi zostało zabitych i dwa razy więcej osób zostało rannych w wybuchu bomby w pobliżu kilku europejskich ambasad.
Zabici, ranni, żyjący w strachu przed prześladowaniem
Badacze Amnesty International rozmawiali z kilkoma rodzinami, które opisywały jak zostały przymusowo zawrócone z krajów europejskich, tracąc swoich bliskich, cudem przeżywając ataki oraz o życiu w ciągłym strachu przed prześladowaniami w kraju, który ledwie znają.
Sadeqa (imię zostało zmienione) uciekła z Afganistanu z rodziną w 2015 roku, kiedy jej mąż Hadi został porwany, pobity i wypuszczony w zamian za okup. Po kilku miesiącach ryzykownej podróży dotarli do Norwegii, mając nadzieję na bezpieczną przyszłość. Władze Norwegii odmówiły im ochrony i dały wybór: detencja w celu przymusowego zawrócenia albo 10 700 euro na „dobrowolny” powrót.
Kilka miesięcy po powrocie do Afganistanu mąż Sadeqi zaginął. Mijały dni bez jakiejkolwiek informacji o tym, co się z nim dzieje. Hadi został zabity. Sadeqa uważa, że zabili go jego porywacze, teraz boi się nawet odwiedzać jego grób.
W październiku 2016 roku rodzina Farhadi została przymusowo zawrócona z Norwegii. Miesiąc później byli niedaleko bombardowanego meczetu Baqir-ul-Uloom w Kabulu. Zginęło tam 27 osób. Do ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
Farid (imię zostało zmienione) uciekł z Afganistanu wraz z rodziną, kiedy był jeszcze dzieckiem. Najpierw dotarli do Iranu, a potem sam poleciał do Norwegii, gdzie zmienił wiarę na chrześcijańską. W maju 2017 roku został deportowany do Kabulu – w którym odnotowuje się najwyższy poziom przemocy w Afganistanie.
Farid nie ma wspomnień z Afganistanu. Teraz żyje w strachu przed prześladowanymi w kraju, w którym uzbrojone grupy talibów mają na celowniku ludzi o wierze innej niż islam. – Jestem przerażony – powiedział Amnesty International. – Nic nie wiem o Afganistanie. Gdzie pójdę? Nie mam pieniędzy, by żyć samemu i nie mogę żyć z krewnymi, którzy zauważą, że się nie modlę.
Azad (imię zostało zmienione), który dorastał w Iranie, uciekł do Holandii razem z bratem. W maju 2017 został zmuszony do powrotu do Afganistanu. Azad jest gejem i boi się, że ktoś będzie chciał go skrzywdzić z powodu orientacji seksualnej. Był tak przerażony wizją powrotu, że przed deportacją próbował popełnić samobójstwo. – Próbuję być człowiekiem. Tracę zmysły. Nocami jestem przerażony, naprawdę bardzo się boję – powiedział Amnesty International.
„Zatruty kielich”
Władze krajów europejskich ignorują niebezpieczną sytuację w Afganistanie. UE przyznała to w czasie podpisywania porozumienia „Wspólna droga naprzód”, które ma na celu zawracanie poszukujących ochrony Afgańczyków.
Z ujawnionych dokumentów wynika, że agencje unijne potwierdziły „pogarszającą się kwestię bezpieczeństwa i zagrożenia, na jakie narażeni są ludzie” w Afganistanie oraz „rekordową liczbę ataków terrorystycznych i śmiertelność cywilów”. Pomimo tego nalegają, że „w najbliższej przyszłości potencjalnie można zawrócić ponad 80 000 osób”.
Istnieją wiarygodne dowody wskazujące, że ta „konieczność zawracania” to wynik presji na rząd Afganistanu. Ekil Hakimi, Minister Finansów Afganistanu, powiedział parlamentowi: Jeśli Afganistan nie będzie współpracować z państwami UE w związku z kryzysem uchodźczym będzie to miało negatywny wpływ na pomoc wysyłaną do Afganistanu.
Podobnie, tajne źródło z Afganistanu znające treść porozumienia opisało je jako „zatruty kielich”, który rząd Afganistanu musiał przełknąć w zamian za dostarczaną pomoc.