Francja powinna chronić wszystkie osoby przed przymusowymi wysiedleniami

W opublikowanym dzisiaj raporcie “Chased away”: Forced evictions of Roma in the Ile-de-France Amnesty International dokumentuje szereg przypadków osób, które zostały przymusowo wysiedlone ze swoich domów we Francji.
Każdego roku tysiące Romów, którzy przyjeżdżają do Francji z innych krajów europejskich, wysiedlanych jest ze swoich domów. Przymusowe wysiedlenia mają jednak negatywny wpływ na życie i samopoczucie tych osób.
Dotychczas władze Francji nie wprowadziły odpowiednich standardów prawnych, które chroniłby przed takimi doświadczeniami. W praktyce nie oferuje się wysiedlanym, żadnego alternatywnego miejsca zamieszkania, nie informuje się ich o planowanych wysiedleniach oraz nie gwarantuje się możliwości odwołania od decyzji władz. W rezultacie wiele rodzin zmuszonych jest żyć na ulicy.
Obozy, nieformalne osiedla czy squoty to miejsca, w których przez lata żyją Romowie przebywający we Francji. Warunki, które tam panują zagrażają zdrowiu. Najczęściej w tych miejscach nie ma dostępu do wody pitnej, toalet, nie odprowadza się ścieków i śmieci.
Konstantin (39 lat) mieszka we Francji od 20 lat. Podczas tego czasu był przymusowo wysiedlany co najmniej dwa razy w roku i kilkakrotnie wydalany do Rumunii. Od 18 miesięcy żyje ze swoją żoną i dwójką dzieci w nieformalnym osiedlu w La Courneuve. 21 września 2012 roku dostał wezwanie do natychmiastowego opuszczania swojego domu, jednak wcześniej nikt nie przeprowadzał z nim konsultacji w tej sprawie.
Wielokrotne przymusowe wysiedlenia w żaden sposób nie rozwiązuje tej kwestii, a jakiekolwiek alternatywne miejsce zamieszkania bardzo rzadko oferowane są wysiedlanym Romom. Pomimo niektórych pozytywnych inicjatyw podejmowanych przez władze, nadal przeprowadza się przymusowe wysiedlenia. Francja nie wypełnia zobowiązań płynących z prawa międzynarodowego, które jasno mówią o tym, że władze powinny chronić przed przymusowymi wysiedleniami.
Carmen (27 lat) wraz z synem (8 lat) i córką (4 lata) żyła w baraku w Villeneuve-le-Roi do 11 września 2012 roku kiedy to została przymusowo wysiedlona ze swojego domu. Po przymusowym wysiedleniu musiała iść kilka godzin wraz z dziećmi do najbliższego hotelu. Kiedy Amnesty International rozmawiała z nią pod koniec września mieszkała w dwuosobowym namiocie (wraz z dziećmi i mężem) w nieformalnym osiedlu Champs-sur-Marne. Nie ma dostępu do toalety, a żadne z dzieci nie chodzi do szkoły. W październiku dowiedziała się, że osoba, która jest właścicielem terenu, na którym obecnie mieszka, złożyła do sądu wniosek o wysiedlenie zajmujących to miejsce Romów.