Hu Jintao ma rację, jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia w zakresie przestrzegania praw człowieka w Chinach


Rolnicy trzymający petycję w mieście Lining, wrześień 2003 r. Petycja skierowana była m.in do prezydenta Hu Jintao i domagała się sprawiedliwości za odebraną ziemię przez lokalne władze.

Sam Zarifi, dyrektor Amnesty International ds. Azji i Pacyfiku
Wielu próbuje doszukać się w wypowiedzi Hu Jintao czegoś nowego. Prawda jednak jest taka, że jego stanowisko w tej sprawie nie zmieniło się w ostatnim czasie i niczym nie różni się od stanowiska, jakie w tej sprawie zajmuje rząd. Niemniej jednak podjęcie przez przewodniczącego Chin tematu praw człowieka poza granicami swego kraju, w Białym Domu w USA, jest samo w sobie znaczącym wydarzeniem. Cieszy nas fakt, że przewodniczący Chin porusza temat uniwersalizmu praw człowieka, ale chcielibyśmy także, aby w tej kwestii wypowiedziało się jeszcze wiele innych osób w tym kraju. Jak bowiem wiadomo, obywatele Chin, którzy usiłują korzystać z przysługujących im praw w celu polepszenia sytuacji gospodarczej czy społecznej państwa, są nadal pozbawiani wolności.
19 stycznia 2011 roku Hu powiedział:
„Chiny wyznają i szanują ideę uniwersalizmu praw człowieka. Wierzymy jednak, że należy wziąć pod uwagę różnice – właśnie w zakresie uniwersalizmu wartości praw człowieka – jakie istnieją pomiędzy Chinami a innymi krajami”.
„Chiny są krajem rozwijającym się, z ogromną liczbą ludności, który znajduje się w zasadniczej fazie reform. Chiny stoją zatem przed wieloma wyzwaniami w zakresie rozwoju gospodarczego i społecznego. Także w sferze przestrzegania praw człowieka jest tutaj jeszcze wiele do zrobienia”.
Mimo tego, że to stanowisko niczym nie różni się od tego, które zazwyczaj obierają Chiny podczas dialogów z ONZ, cieszy nas fakt, że rząd tego kraju otwarcie przyznaje, iż musi zrobić jeszcze bardzo wiele w sferze przestrzegania praw człowieka.
Obywatele Chin wywierają nacisk na rząd i domagają się poprawy notowań w zakresie przestrzegania praw człowieka. Niestety w odpowiedzi na tę presję rząd wprowadził dodatkowe ograniczenia skierowane w krytyków, szczególnie na przestrzeni ostatnich trzech lat.
Władze państwa usprawiedliwiają się tłumacząc, iż – w kontekście rozwoju gospodarczego – prawa społeczne i gospodarcze, oraz konfucjański koncept „harmonii” są ważniejsze niż prawa cywilne czy polityczne.
Tymczasem nieustannie wzrasta liczba obywateli Chin, którzy starają się bronić swych praw gospodarczych, społecznych i kulturalnych, i którzy są za to pozbawiani wolności. Przykładem jest choćby Zhao Lianhai, który próbował pociągnąć do odpowiedzialności korporację Sanlu, producenta zatrutego przez melaninę mleka dla niemowląt, albo Tian Xi, który prowadził kampanię na rzecz chorych na AIDS, którzy zostali zakażeni wirusem HIV w państwowych szpitalach.
Dziennikarze i obywatele Chin, którzy starają się ujawnić afery korupcyjne, protestować przeciw nadużyciom wielkich korporacji czy wymuszonym eksmisjom zostają zatrzymani i uciszeni.
Laureat pierwszej w Chinach Nagroda Nobla, Liu Xiaobo, siedzi w więzieniu za pokojowe wyrażanie opinii, a jego żona, Liu Xia znajduje się w areszcie domowym.
Jak na ironię jedną z przeszkód dla rozwoju gospodarczego Chin jest „Projekt Złota Tarcza”, cenzura ruchu sieci internetowej, która nieustannie daje się we znaki chińskim przedsiębiorcom, ponieważ nie wiedzą oni, co tak naprawdę dzieje się w kraju i na świecie.
Rząd Chin nie będzie w stanie w pełni wykorzystać potencjału kraju, oraz nie uda mu się wywiązać z międzynarodowych zobowiązań, które dobrowolnie podjął, dopóki nie zaufa swoim obywatelom i nie pozwoli im samym odegrać większej roli w zakresie poprawy sytuacji przestrzegania praw człowieka.
Tłumaczyła: Karolina Okulska