“Jako kobiety, musimy walczyć, aby respektowano nasze prawa” – historia Sorayi

Pamiętaj o tym, że przed tobą są drzwi. Jeśli je otworzysz, zobaczysz światło. Musisz tylko sięgnąć do tych drzwi.

Z Afganistanu do Iranu, z Iranu do Grecji
Kiedy spotkałyśmy się z Sorayą w ośrodku dla migrantek i uchodźczyń w Atenach, w Grecji, jej roczna córka Mohana siedziała jej na kolanach. Mohana urodziła się w Grecji, tysiące mil z dala od Iranu, gdzie dorastała Soraya, po tym jak jej rodzina uciekła z ojczystego Afganistanu. Teraz Soraya ma nadzieję na bezpieczne osiedlenie się ze swoją własną rodziną w obcym kraju. Wie o tym, że czeka ich jeszcze wiele ciężkich dni. Ale niebezpieczna wyprawa, którą podjęła i walka o to, aby zapewnić bezpieczeństwo trójce swoich dzieci, nauczyła ją, aby nie lekceważyć swojej siły.
“Kobiety mają prawa. Chcemy decydować o przyszłości. Najważniejszą rzeczą jest, aby to osiągnąć, i aby mężczyźni też to zrozumieli”.
Latami nie chciała, aby robiono jej zdjęcia, ale teraz patrzy prosto w obiektyw. Jej głos jest stanowczy.
“Jako kobiety musimy walczyć, aby respektowano nasze prawa, dla nas i dla naszych dzieci”, powiedziała Soraya.
Niebezpieczna podróż
Są takie chwile w życiu, które możemy sobie przypomnieć w mgnieniu oka. Wspomnienia, które na zawsze smakują i pachną w ten sam sposób. Dla Sorayi kilka takich chwil wydarzyło się podczas próby zagrażającego życiu przekroczenia Morza Egejskiego wraz z mężem i dziećmi.
Kilka miesięcy wcześniej podjęli trudną decyzję o ucieczce z Iranu. Powrót do ojczyzny, rozdartego wojną Afganistanu, był niemożliwy. Aby dotrzeć do Europy i jak liczyli, do bezpieczeństwa, nie mieli innego wyjścia, niż zaryzykować własnym życiem.
Soraya nigdy nie zapomni grzmiącego dźwięku, który usłyszała po prawie siedmiogodzinnym marszu do wybrzeży Turcji. Hałas stawał się coraz głośniejszy, przypominał odgłosy ciężkiej maszynerii. Spodziewała się za rogiem zobaczyć fabryki. Tym co ujrzała, były ogromne fale, które rozbijały się o wybrzeże.
Ta wzburzona woda miała tej nocy przenieść Sorayę i jej bliskich do Grecji. Czekała na nich mała łódź, jak również dziesiątki innych ludzi, którzy również uciekli ze swoich ojczyzn. Przewoźnicy kazali im wejść na pokład, szybko. Było ciemno, lodowato i chaotycznie.
W trakcie próby wejścia na pokład i upewnienia się, że cała rodzina jest bezpieczna, Soraya wpadła trzy razy do wody. Za ostatnim razem, kompletnie przemoczona, krzyknęła “Nie!”. Płacząc, odmówiła wejścia na pokład. “Jeśli wypłyniemy tą łodzią teraz, to zginiemy”, krzyknęła.
Inni ludzie przyłączyli się do jej nawoływań, aby zatrzymać podróż. Ostatecznie przewoźnicy zgodzili się zaczekać. Skulili się wokół małego ogniska na plaży, starając się walczyć ze strachem i lodowatym zimnem. O czwartej nad ranem, morze trochę się uspokoiło i przemytnicy znaleźli inną łódź. Tym razem wyruszyli, ściśnięci razem, ledwo będąc w stanie się poruszyć.
Obraz jej syna, trzęsącego się i wymiotującego w małej plastikowej łodzi, na zawsze wyrył się w jej umyśle. Ale przeżyli. Rano, 12 marca 2016, postawili swoje stopy na greckiej wyspie Chios.
“Zawsze gratuluję sobie, że udało się przebyć to morze, ponieważ chciałam stworzyć lepszą przyszłość dla moich dzieci”.
Inna łódź wypłynęła wcześniej poprzedniej nocy, nie czekając na to, by fale się uspokoiły. Następnego dnia, Soraya dowiedziała się, że wszystkie osoby, które nią płynęły, zginęły.
Zmiana nastawienia
Po prawie roku życia w prowizorycznych warunkach i w różnych obozach dla uchodźców rodzina została przeniesiona do mieszkania w Atenach. Kiedy przybili do Grecji ich celem było dalsze przemieszczanie się, aby móc ubiegać się o azyl w innym kraju europejskim.
“Jednak potem spotkałam w Atenach wielu Greków i zobaczyłam jak przyjaźnie zachowują się w stosunku do uchodźców”, powiedziała Soraya.
Ciepłe przyjęcie przez miejscowych dało jej nadzieję. Jest podekscytowana nauką greckiego i być może, w oczekiwaniu na proces azylowy, w końcu będzie mogła nazwać Grecję swoim domem.
W Atenach poznała wiele innych kobiet, które były zmuszone do ucieczki ze swoich krajów i które również muszą zmagać się z mrożącą krew w żyłach niepewnością o to co przyniesie przyszłość. Niektóre z nich uczęszczają do Sieci Melissa (Melissa Network), społecznego centrum dla kobiet, w którym Soraya uczęszczała na zajęcia językowe i otrzymywała wsparcie przez prawie dwa lata.
Dzielenie się doświadczeniami pozwala im odzyskać siły, powiedziała Soraya. Co więcej, powiedziała nam także, że jej sposób myślenia stopniowo zaczął się zmieniać. Coś się w niej zmieniło, tej nocy na tureckim wybrzeżu. To, że przeciwstawiła się przemytnikom uświadomiło jej, że ma głos, którego warto posłuchać.
Teraz chce, aby więcej kobiet zrozumiało, to co ona: Posiadamy prawa, o które warto walczyć i wszystkie powinniśmy móc otwarcie wypowiadać swoje zdanie.

Moim marzeniem dla siebie samej i dla innych kobiet jest, aby być wolną, by móc podejmować własne decyzje.


Od marca 2017 r., Amnesty International rozmawiało z ponad setką kobiet i dziewcząt, które były zmuszone do ucieczki ze swoich ojczyzn, i które mieszkają teraz w obozach i mieszkaniach na greckich wyspach i w Grecji kontynentalnej.
Grecja: głos uchodźczyń przeciwko przemocy i niebezpiecznym warunkom w obozach, 5 października 2018>>>.
Autorka: Lene Christensen.
Tłumaczenie: Joanna Horodyńska

Zdjęcie w nagłówku: Soraya w Melissa Centre w Atenach, czerwiec 2018. Copyright: Lene Christensen/Amnesty International