Prywatność to prawo człowieka
Państwowe służby bezpieczeństwa i wywiadowcze stosują masową inwigilację, aby przechwytywać nasze e-maile, rozmowy, listy kontaktów, lokalizacje telefonów, obrazy z kamer i wiele innych materiałów. Kiedy rządy śledzą nas w taki sposób, łamią nasze prawa. Traktują nas wszystkich jako potencjalnych przestępców, a każdy szczegół z naszego życia – jako podejrzany.
Politycy mówią nam, że potrzebują uprawnień do nadzoru, aby schwytać “terrorystów”. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, że masowa inwigilacja im w tym pomoże. Rządy już teraz posiadają szerokie uprawnienia do wykrywania osób, które złamały prawo. Nie ma usprawiedliwienia dla śledzenia nas wszystkich. Niektórzy ludzie mówią: “jeśli nie zrobiłeś niczego złego, nie masz niczego do ukrycia”. Takie stwierdzenie zakłada bezgraniczne zaufanie do władz, że będą postępować właściwie. Pytanie powinno brzmieć inaczej: jeśli nie zrobiłem niczego złego, dlaczego naruszana jest moja prywatność?
Prywatne dane mogą być wykorzystywane do prześladowania dziennikarzy, aktywistów, profilowania i dyskryminowania mniejszości, ograniczania wolności słowa. Nasze rządy dają nam fałszywy wybór – bezpieczeństwo albo wolność. Społeczeństwa zmagają się z balansowaniem tych wartości od wieków. Zakładamy, że każdy jest niewinny dopóki nie udowodni się jego winy. Każdy ma prawo do prywatności. Działania rządu muszą być adekwatne i proporcjonalne. Rządy państw chcą jednak, abyśmy zaakceptowali, że kiedy jesteśmy online, nie posiadamy żadnych praw. A kiedy sięgamy po telefon komórkowy lub logujemy się do skrzynki e-mail, wszystko, co robimy lub mówimy, należy do nich. Nie tolerowalibyśmy takiej ingerencji w nasze prawa w realnej rzeczywistości, nie powinniśmy zatem także w tej online.