Sąd Najwyższy uznał, że przetrzymywanie kobiety w areszcie jest bezcelowe. Belen spędziła w nim już ponad 2 lata, po tym jak w marcu 2014 roku trafiła do miejscowego szpitala, gdzie dowiedziała się, że była w ciąży i poroniła. Personel szpitala poniżał ją, zarzucał dokonanie aborcji i wezwał policję. Sąd skazał Belen na 8 lat więzienia.
Sąd Najwyższy prowincji Tucuman jest teraz w trakcie oceny wyroku wydanego przez sąd pierwszej instancji.
Mamy nadzieję, że Belen zostanie ostatecznie uniewinniona, a sąd uzna, że nie powinna była nigdy znaleźć się w areszcie. Komplikacje podczas ciąży nie powinny być traktowane jak przestępstwo, a kobiety w ciąży jak potencjalne kryminalistyki – powiedziała Weronika Rokicka, koordynatorka kampanii Amnesty International Polska.
26 lipca Amnesty International przekazała lokalnym władzom 120 tysięcy podpisów pod petycją domagającą się uwolnienia Belen.
W liście otwartym wysłanym niedawno do publicznego radia Belen pisała: “Skazano mnie tylko na podstawie pogłosek, za bycie biedną, za pójście do szpitala, za to, że nie miałam pieniędzy, żeby pójść do prywatnej kliniki i zapłacić za dobrego adwokata. Nikt nie spytał, jak czułam się tamtej nocy. Potępiono mnie i zapytano, czy dokonałam aborcji. Moją matkę też źle potraktowano. Nikt się mną nie przejmował. To prostaczka, nic nie wie – mówili inni i potępili mnie tak, jak policjanci. Wymiar sprawiedliwości też mnie potępił. Mimo że mówiłam im, że nie zrobiłam nic złego, nikogo nie zabiłam”.
Prawo w Argentynie przewiduje odpowiedzialność karną za doprowadzanie do przerwania ciąży, do 8 lat więzienia, i nie precyzuje, czy chodzi o lekarza czy inną osobę przeprowadzającą zabieg. Na podstawie tych przepisów skazano Belen, mimo braku dowodów, że komplikacje, których doświadczyła, były czymś innymi niż poronienie.