Historia Hanan
Hanan* przyjechała do Libanu na początku 2013 roku i mieszka z trzema córkami w Bejrucie. Ma 38 lat i jest palestyńską uchodźczynią z obozu Jarmuk w Damaszku. Rząd Libanu wprowadził ograniczenia względem uchodźców, szczególnie palestyńskich. ONZ informuje, że 85% palestyńskich uchodźców z Syrii nie było w stanie wypełnić skomplikowanych wymagań, żeby odnowić prawo pobytu i nie mają podstawy prawnej do pozostania w Libanie.
Mój mąż jest w Niemczech. Odkąd wyjechał ludzie dziwnie na mnie patrzą, w tym osoby, które dostarczają pomoc. Mówią, że udzielą mi pomocy pod warunkiem, że później się z nimi spotkam. Taksówkarze też mnie nękają, mówią że zabiorą mnie gdzieś, gdzie nie chciałam jechać.
Raz miałam incydent z kierowcą autobusu, kiedy z córkami wracałam z Beki do Bejrutu. Oprócz kierowcy w autobusie był jeszcze jeden mężczyzna, ja byłam sama z córkami. Kierowca zaczął się niestosownie zachowywać, nękał mnie. Pierwsze co zrobił, to wziął broń i położył ją koło siebie, żebym wiedziała, że ją ma. Moja najstarsza córka, która ma 16 lat, była przerażona. Musiałam jej powiedzieć, żeby się nie bała i obiecałam jej, że poradzę sobie z tą sytuacją.
Jak myślisz, jak udało mi się wysiąść z autobusu? Musiałam mu obiecać, że wrócę i powiedziałam mu: „Jak sobie życzysz, tylko najpierw zaprowadzę córki do domu”. Zapisałam jego numer telefonu i nazwisko, bo to była jedyna szansa, żeby udało nam się wysiąść. Dałam mu swój numer telefonu i się uśmiechałam, żeby uwierzył w moje kłamstwo i powiedziałam mu, że zadzwonię. Powiedział, że będzie mnie nazywał Księżniczką, odpowiedziałam: Dobrze, możesz mnie nazywać, jak tylko masz ochotę. Przez chwilę pomyślałam nawet, że jeśli sytuacja źle się potoczy i nie będę w stanie uciec, dam mu czego chce, byle tylko nie krzywdził moich córek.
Czekałam ze złożeniem skargi, aż dotarłam na posterunek policji Shatila w Bejrucie. Byłam wściekła, ale oni odparli: „Wiesz, że nie masz prawa złożyć skargi? Nie masz prawnie uregulowanego statusu”. I wtedy w sarkastyczny sposób powiedzieli: „Dlaczego on w ogóle do Ciebie podszedł i cię napastował”.
Wiele uchodźczyń w Libanie doświadcza przemocy – napaści, molestowania, kradzieży, a nawet gwałtu. Nie mogą złożyć skargi przez swój nieuregulowany status, a dodatkowo straszone są więzieniem.
Nour* ma 40 lat i pochodzi z południowej Syrii. Teraz mieszka w Dolinie Bekaa w Libanie.
Pewnego dnia mój mąż wyszedł do sklepu i nigdy nie wrócił. To było w maju 2013 roku. Nie wiem, czy porwali go bandyci, czy został aresztowany (przez reżim). Jacyś ludzie dzwonili do mnie z telefonu męża twierdząc, że mąż jest z nimi i żądali ode mnie pieniędzy. Bardzo się denerwowałam, dzwonili tak od czasu do czasu bardzo wcześnie rano lub późno w nocy. Zapłaciłabym im, ale oni podali mi datę, a później wyłączyli telefon. Nic nie mogłam zrobić. Przez kolejne kilka miesięcy nie kontaktowali się ze mną.
Mieszkam w Libanie od 2013 roku. Nie mam żadnych kwalifikacji, więc ciężko było mi znaleźć pracę. Ciężko było mi nawet wynająć namiot.
Na początku razem z córką i synem mieszkaliśmy z moim bratem i jego rodziną. Moja córka musiała wyjść za mąż, naciskano na nas. Nie pochwalałam tego, ale okoliczności nas zmusiły – czułam presję ekonomiczną, finansową i psychiczną.
Kiedy przyjechaliśmy do Libanu moje dzieci nie mogły kontynuować edukacji. Mój brat nie pozwolił córce pracować. Jako że była młodą dziewczyną z zagranicy, młodzi mężczyźni napastowali ją, nawet jeśli była ze mną czy ze swoim wujkiem. Nie mogliśmy jej przed tym obronić. Chciała zacząć pracę, ale mój brat się nie zgodził i ją zbił. Po tym incydencie żona brata powiedziała, że zna starszego mężczyznę, który chciałby ją poślubić. Ostatecznie córka zgodziła się. Miała 16 lat jak wyszła za mąż za starszego o 20 lat mężczyznę. Teraz ma w związku z tym wiele problemów.
Odkąd opuściłam swój dom w Syrii straciłam wolność i swobodę, wolność mówienia, co myślę. Nie mogłam zapobiec małżeństwu córki, bo nie miałam jakiejkolwiek wolności, jestem zależna od innych ludzi.
Teraz wynajmuję niewielkie miejsce dla mnie i 14-letniego syna. Miejsce praktycznie nie nadaje się do życia – ma tylko jedną lampę i jedną rurę z wodą. Organizacja pozarządowa pomogła mi zdobyć pracę jako nauczycielka szycia. Płacą mi 100$ miesięcznie, ale miesięcznie wydaję 40$ na dojazd do i 150$ na wynajem pokoju.
Moja córka mieszka z mężem w Bejrucie. Już wcześniej był żonaty, ma dzieci i mieszka ze swoją matką. Córka ma teraz 19 lat i dziecko. Dla mnie jest dzieckiem, które wychowuje dziecko. Nie odwiedziła mnie od dnia ślubu. Chciała raz przyjechać, ale zatrzymano ją na punkcie kontrolnym i zagrożono aresztowaniem ponieważ jej pozwolenie na pobyt jest nieważne. Libański mężczyzna poręczył za nią i strażnik ją puścił. Teraz jest zbyt przestraszona, żeby podróżować. Z tego samego powodu nie mogę pojechać do Bejrutu. Widziałam tylko zdjęcia jej dziecka. Komunikujemy się czasem przez Whatsapp.
W Libanie żyje w tym momencie ponad milion syryjskich uchodźców, wiele z nich, w tym ofiary przemocy ze względu na płeć, pilnie potrzebują przesiedlenia do bezpiecznego kraju. Amnesty International prowadzi kampanię na rzecz zwiększenia liczby uchodźców i uchodźczyń przyjmowanych w krajach bezpiecznych, w tym szczególnie w Unii Europejskiej.
Podpisz petycję do przywódców państw Unii Europejskiej, w tym Polski, domagając się bezpieczeństwa dla uchodźców!
* imiona kobiet zostały zmieniony, by chronić ich bezpieczeństwo.D