Trzy miejsca. Trzy sposoby wykonywania wyroków śmierci. W pasażu Józewskiego żołnierz celował do dziewczyny z opaską na oczach, stojącej przy ścianie. W pasażu Rubinsteina skazany oczekiwał z pętlą na szyi na egzekucję poprzez powieszenie. Centralnym punktem happeningu był natomiast Pasaż Schillera, gdzie na krześle elektrycznym siedział człowiek z opuszczoną głową, przed nim zaś leżał transparent z pytaniem: -a co, jeśli jest niewinny– Tam też można było usłyszeć nasz manifest, wyrażający zdecydowany sprzeciw wobec stosowania kary śmierci oraz przedstawiający argumenty przemawiające za jej zniesieniem.
Chcieliśmy zwrócić uwagę przede wszystkim na niehumanitarność, nieodwracalność oraz nieskuteczność karania poprzez egzekucje. Informowaliśmy o aspektach prawnych oraz sytuacji związanej z karą śmierci na świecie. Pokazywaliśmy, że coraz mniej krajów ją stosuje, ale ważne jest, aby ich liczba wciąż się zmniejszała. Przedstawialiśmy państwa, które przodują w wydawaniu wyroków kary śmierci oraz ilości egzekucji: Chiny, Arabię Saudyjską, Iran, Pakistan, USA.
Reakcje przechodniów były różne, co jest zrozumiałe ze względu na kontrowersyjny temat manifestacji. Były osoby, które głośno wyrażały swoje poparcie dla kary śmierci, niektórzy próbowali obrócić wszystko w żart, inni zdecydowanie się z nami zgadzali. Najciekawsze były jednak dyskusje z ludźmi, którzy mieli wątpliwości, przedstawiali swoje argumenty za stosowaniem egzekucji i zadawali pytania w związku z nimi. Właśnie w takich wypadkach okazywało się, jak ważne jest informowanie o sprawach takich, jak chociażby brak dowodów na skuteczność kary śmierci.
Nasze działania w Światowym Dniu Przeciwko Karze Śmierci zwróciły uwagę Łodzian i okazały się skuteczne. Można było podpisać się pod trzema petycjami: do premiera Tuska dotyczącą wsparcia przez władze polskie przedłużenia o kolejny rok rezolucji Narodów Zjednoczonych w sprawie zaprzestania wykonywania kary śmierci na świecie oraz w przypadkach Delary Darabi oraz Okunishi Masaru w celu odstąpienia od wykonania wyroków śmierci. Łącznie zebraliśmy prawie 400 podpisów.
Anna Kameduła