Od Serbii przez Rumunię aż po Francję tysiące Romów mieszka w obozowiskach i osiedlach niezapewniających im nieodpowiednich warunków mieszkania. Są narażeni na przymusowe wysiedlenia i przesiedlenia w okolice wysypisk śmieci lub zanieczyszczonych okręgów przemysłowych na obrzeżach miast.
Od Czech po Grecję romskie dzieci podlegają segregacji i chodzą do oddzielnych klas i szkół; ich szanse na dobrą edukację i pracę są zaprzepaszczone, gdy kończą 5 lat. Miliony Romów pozbawionych szans na znalezienie pracy mają ograniczony dostęp do lepszych warunków mieszkaniowych, zakupu potrzebnych leków czy opłacenie edukacji swoich dzieci.
Zaklęty krąg dyskryminacji i marginalizacji trwa, gdyż europejskie regulacje i inicjatywy nie są w stanie skutecznie przeciwdziałać wykluczeniu Romów. 8 kwietnia Amnesty International rozpoczęła globalną kampanię na rzecz powstrzymania dyskryminacji Romów w Europie. W międzyczasie rozmawialiśmy z 4 romskimi aktywistami o tym, jak rasizm i segregacja może zrujnować ludzkie życie, ale również motywować do walki o własne prawa.
„Daliście nam wystarczająco dużo siły”
Peter i Marcela mieszkają w Levocy na Słowacji. Dzięki wsparciu Amnesty International wygrali niedawno walkę przeciwko segregacji romskich dzieci w szkole, gdzie chodziły one do wyłącznie romskich klas. Ten proceder wciąż jednak ma miejsce.
Peter: Czuję się Słowakiem, ale jestem Romem. Nie lubię być określanym jako Rom lub Cygan. Należę do społeczeństwa, tak jak moje dzieci. Ich przyszłość będzie lepsza. Uczęszczały również do mieszanych klas – dzięki temu miały więcej możliwości i inne podejście do szkoły. Mam nadzieję, że zmiany niedługo nastąpią. Oddzielne klasy dla romskich dzieci muszą zostać zakazane prawnie. Bardzo dobrze, że ludzie o tym wiedza i czytają. Jeżeli nie będzie się o tym mówiło, nic się nie zmieni, problem nie zostanie rozwiązany. Cieszymy się, że współpracowaliśmy z Amnesty, ponieważ w Levocy i innych miejscach mamy szansę na zmianę sytuacji.
Marcela: Walczyłam o to nie tylko dla moich dzieci. Byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby Ministerstwo Edukacji zakazało segregacji w szkołach i klasach. Chciałabym również, żeby inni rodzice walczyli tak jak ja i mój mąż. Współpraca z Amnesty International dała mi wystarczająco dużo energii i siły. Gdybyście nie byli z nami, nie wiedziałabym nawet, gdzie zacząć. To było dla mnie ogromne doświadczenie. Daliście nam wystarczająco dużo siły do walki.
„Nie poddam się”
W grudniu 2010 roku Claudia Creta, wraz ze społecznością Kluż-Napoki, została siłą wysiedlona z w Rumunii i przesiedlona na obrzeża miasta nieopodal miejskiego wysypiska śmieci. Ich historia została nagłośniona, gdy stali się bohaterami Maratonu Pisania Listów w 2012 roku. Claudia i inni aktywiści prowadzą teraz kampanię z Amnesty International w celu przydzielenia im przez miasto odpowiednich warunków mieszkaniowych.
– Dzień eksmisji naznaczył mnie na resztę życia. Od tamtej pory walczymy o to, by pokazać ludziom, że powinniśmy mieć takie same prawa jak inni. Chcę pokazać, że cały świat się na to nie godzi, nawet jeżeli mamy ciemniejszą karnację. To nie ma znaczenia – wszyscy jesteśmy ludźmi. Nie chcę, żeby nasze dzieci spędziły swoje dzieciństwo w piekle.
Chcę, żeby ludzie zobaczyli, że jesteśmy zwyczajnymi ludźmi: posyłamy nasze dzieci do szkoły, idziemy do pracy, nasze dzieci idą do przedszkola. Robimy to samo, co wszyscy. Wszyscy jesteśmy ludźmi.
Podróż z Amnesty International do Warszawy miała na mnie ogromny wpływ. Dziesięcioletni chłopiec pokazał mi list, który napisał w naszej obronie. Bardzo mnie to wzruszyło. Teraz czujemy, że nie jesteśmy sami. Każdy list pokazuje mi, że inni walczą w naszej sprawie. Gdy widzę tak wiele krzepiących listów, nie mogę się poddać. Nawet śmierć mnie nie powstrzyma. Zawsze będzie ktoś, kto będzie kontynuować tę walkę w moim imieniu.
Gdy Rumunia wstąpiła do UE, dotyczyło to Romów, Węgrów, Żydów i innych grup etnicznych, które żyją w tym kraju. Teraz zatem my również jesteśmy częścią UE. Jeżeli UE jest świadoma dyskryminacji, jaka ma miejsce w naszym kraju, powinna coś z tym zrobić.
„Byłam wściekła”
Rita Izsak jest Romką z Węgier. Obecnie pracuje jako niezależny ekspert ONZ ds. Praw Mniejszości.
– Nazwisko mojej matki brzmiało Orsos. To tradycyjne romskie nazwisko. Przez całe moje moje życie, gdy w oficjalnych dokumentach musiałam je podać, było wiadome, że jestem Romką.
W czasie studiów pracowałam na pół etatu jako organizator imprez, ale zostałam zwolniona bez podania przyczyny. Usłyszałam, że mój szef dowiedział się, że moja matka była Romka i nie chciał, żeby jego firma była reprezentowana przez kobietę romskiego pochodzenia. Nie miało znaczenia, że studiowałam prawo, że znałam biegle dwa języki, byłam schludną, grzeczną osobą; tym, co się liczyło, było moje pochodzenie.
Byłam wściekła. Dołączyłam do Europejskiego Centrum Praw Romów i zostałam aktywistką na rzecz praw Romów. Doświadczyłam okrutnej prawdy, ale to dało mi siłę do walki.
Widzę pozytywne sygnały, np. moja organizacja na Węgrzech właśnie założyła romski klub kobiet, gdzie wiele obiecujących, wykształconych, utalentowanych i młodych romskich kobiet pracuje na rzecz ich społeczności. Sądzę, że to, czego nam jeszcze brakuje, to jasna wizja tego, o co nam chodzi. Nie ma otwartych dyskusji, które dałyby ludziom szanse na zrozumienie tego, co się naprawdę dzieje. Politycy są zazwyczaj zbyt przerażeni, aby użyć słów „segregacja”, „przemoc” lub „zabijanie Romów”. Panuje absolutna cisza.
W Europie Zachodniej mowa nienawiści i nienawiść wciąż narastają i to nie tylko przeciwko Romom, ale równie innym grupom, takim jak Żydzi czy muzułmanie. Ale Romowie wyróżniają się na tym tle, ponieważ atakuje się nas w niemal wszystkich krajach, które zamieszkujemy. Sporym problemem jest nasz brak politycznej, gospodarczej i medialnej siły. Z tego powodu ważne jest dla nas znalezienie wspólnej platformy, razem będziemy mieć siłę. Znajdziemy sposób na dotarcie do różnych społeczności.
Musimy działać teraz, aby nie pozwolić na stracenie kolejnego pokolenia Romów, którzy będą mogli oczekiwać jedynie ubóstwa, dyskryminacji i wykluczenia.
Działaj teraz! Podpisz petycję >>
Tłum. Malwina Talik