Blog autorstwa Agaty Daszkiewicz
Czy można być dumnym z czegoś, co jest od nas niezależne? Na tym pytaniu często opiera się narracja przeciwników wszelkich inicjatyw celebrujących społeczność LGBTQIAP. Tymczasem jesteśmy dumni z tylu niezależnych od nas spraw – choćby z przynależności do danego narodu. Tak jak nie wybraliśmy bycia Polką czy Polakiem, tak nie wybieramy naszej orientacji czy tożsamości. Duma jest więc czymś więcej niż definicyjnym stanem zadowolenia i satysfakcji z własnych lub czyichś osiągnięć. Szczególnie w Polsce ma ona dwie twarze.
Jedną z nich jest twarz osoby, oświetlona ciepłymi promieniami słońca. Osoba ta nosi torbę w kolorach tęczy, przypinki z pięknymi, równościowymi hasłami. Może ma też tęczowe skarpetki. Czasami dzielnie idzie sama, z uniesioną głową. Czasami w dłoni trzyma dłoń swojej osoby partnerskiej, na którą zerka z miłością, a nawet co jakiś czas przystaje na chwilę, by dać jej buziaka w czoło. Czasami osoba partnerska jest tej samej płci, co osoba z twarzą pełną dumy i świecą wtedy blaskiem tej dumy razem. Niekiedy jest to osoba innej płci – duma wtedy nie znika. Tę twarz możesz też dostrzec raz w roku, wczesnym latem, ramię w ramię z innymi, równie jasno świecącymi twarzami, przechadzającymi się ulicami miasta.
Druga twarz zdaje się być bardziej poważna, doświadczona przez świat. Również świeci jasno, ale jej światło przypomina bardziej blask ognia. Ta twarz pilnuje, by serce społeczności LGBTQIAP biło mocno i głośno. Gdy społeczność jest atakowana, ona stoi w pierwszej linii. Zarówno jej krzyk, jak i milczenie, mają moc. Planuje, organizuje i aktywnie bierze udział w wydarzeniach wzmacniających jej społeczność. Dba o to, by potrzebującym osobom zapewnić narzędzia do życia zgodnie z ich przekonaniami. Troszczy się o najbardziej dotkniętych kryzysem członków i członkinie społeczności. Walczy o równe prawa i równe traktowanie, nie boi się zabierać głosu.
Zatem tak – można być dumnym z przynależności do społeczności LGBTQIAP. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że jest to wskazane po to, by przeżyć w najbardziej niesprzyjających warunkach. Gdy wspomina się o dumie, przywoływany jest obraz jej widocznej, otwartej formy. Warto jednak pamiętać, że duma zaczyna się już od cichego, wewnętrznego sprzeciwu. Od głosu w głowie, który mówi: “Jesteś sobą, jesteś ważn*, zasługujesz na szacunek, miłość i wsparcie”. Zanim nabierze wystarczającej mocy, by w pełni i komfortowo objawić swoje dwie twarze, manifestuje się delikatniej. Nierozsądnym było by jednak ją bagatelizować.
W świecie, który próbuje podważyć istnienie osób queerowych, duma jest aktem odwagi i samoakceptacji. W kraju, który wymaga wstydu od osób niewpisujących się w heteronormatywne społeczeństwo, duma jest aktem antysystemowego buntu. Duma budzi poczucie sprawczości, a kiedy społeczność czuje, że ma moc do wprowadzania zmian, nic nie jest w stanie jej powstrzymać. Duma to siła, afirmacja i widoczność.
Agata Daszkiewicz – studentka III roku Dyplomacji Europejskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Tematy praw, bezpieczeństwa i widoczności osób LGBTQIA są bliskie jej sercu z tytułu przynależności do tejże społeczności. Pracowała przy kampanii „Odważ się poznać” od początku procesu jej tworzenia.
Przeczytaj inny tekst tej autorki: