Puste krzesło Liu Xiaobo ma większe znaczenie, niż zdają sobie z tego sprawę Chińczycy

SALIL SHETTY

496px-Salil-Shetty

Salil Shetty

Podczas tegorocznej ceremonii wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla można było zauważyć jedno wolne krzesło. Kiedy tysiąc zaproszonych gości i oficjeli w pełnym przepychu gromadziło się by wziąć udział w tej gali o 100-letniej tradycji, miejsce należące do tegorocznego laureata, Liu Xiaobo, pozostało puste.
Liu Xiaobo, uhonorowany nagrodą za długą, prowadzoną bez użycia przemocy walkę w obronie fundamentalnych praw człowieka w Chinach, miał zająć miejsce pośród członków Komitetu Noblowskiego na podium ogromnego ratusza w Oslo. Nieobecny miał wygłosić przemówienie, przyjąć medal z dyplomem oraz ponowić swój apel o pokojowe przeprowadzenie reform politycznych i prawnych w Chinach. Miał również pozować do zdjęć i udzielać wywiadów, wykorzystać pięć minut uwagi opinii międzynarodowej, a potem pojechać z powrotem do domu.
Jednak Liu Xiaobo jest w więzieniu, gdzie odsiaduje wyrok 11-tu lat. Został skazany za „podżeganie do obalenia władzy państwa” za swój udział w stworzeniu manifestu wzywającego Chiny do uznania fundamentalnych praw człowieka, „Karta 08” („Charter’08”) jako wiodący autor. Liu niezmiennie twierdził, że jego wyrok jest pogwałceniem zarówno chińskiej konstytucji, jak i podstawowych praw człowieka. Jednak podobnie jak wielu innych, którzy w Chinach odważyli się wyrazić głośno swoje zdanie, został za to surowo ukarany.
Zgodnie z zasadami przyznawania nagrody Nobla musi ona zostać odebrana osobiście, albo przez samego laureata, albo przez osobę z najbliższej rodziny. Wymuszona nieobecność Liu Xiaobo oznacza, że po raz pierwszy od 1983 roku przyznanie pokojowej nagrody nie odbędzie się podczas ceremonii. Istniała możliwość odebrania nagrody przez żonę Liu, jednak została ona zatrzymana przez władze chińskie i przebywa obecnie w areszcie domowym w Pekinie. Zatrzymano również dziesiątki innych ludzi, którzy chcieli wziąć udział w ceremonii, lub zabroniono im opuszczania terytorium Chin.
Prawdopodobnie rząd chiński uznaje to za swoje zwycięstwo, jest jednak w błędzie. Pomimo szerokiej skali nacisku i presji politycznej, zastraszania i gróźb, nie udało się władzom w Chinach pokonać Liu Xiaobo ani Komitetu Noblowskiego. Podczas gdy każde z krzeseł w przepełnionej sali ratusza było przeznaczone tylko dla jednej osoby, puste miejsce Liu Xiaobo w dniu ceremonii reprezentowało tysiące osób.
Są to tysiące więźniów politycznych i więźniów sumienia przebywających obecnie w chińskich więzieniach czy aresztach domowych, ofiary dochodzeń i prześladowań, które zapłaciły za odwagę wyrażania swoich poglądów. Ludzie złapani w pułapkę przepisów prawnych, stawiający czoła możliwemu aresztowaniu. Ludzie tacy jak Tian Xi, który został aresztowany za walkę o odszkodowanie, po tym jak, jeszcze jako dziecko, został zarażony wirusem HIV i zapaleniem wątroby podczas transfuzji krwi. Jak Zhao Lianhai, odsiadujący wyrok dwóch i pół roku więzienia za dochodzenie sprawiedliwości dla dzieci, które zachorowały po spożyciu skażonego mleka w proszku. Jak niewidomy aktywista walczący o poszanowanie praw człowieka Chen Guangcheng trzymany w nieoficjalnym areszcie domowym, po odbyciu kary 4 lat więzienia za zaangażowanie w proces prawny przeciwko przeprowadzaniu sterylizacji i aborcji na tysiącach kobiet przez władze prowincji Shandong.
To puste miejsce również upamiętniło próbę sabotowania tegorocznej ceremonii rozdania nagród przez Chiny, które wywierając presję polityczną czy wykorzystując szantaż gospodarczy starały się wmusić na społeczności międzynarodowej zbojkotowanie uroczystości. O braku akceptacji dla działań rządu chińskiego świadczy fakt, iż pomimo nacisków i gróźb Chińczykom udało się przekonać jedynie kilka krajów. Instytucje międzynarodowe i rządy muszą być odporne na tego typu naciski.
W 60-tą rocznicę obchodów Dnia Praw Człowieka działania rządu chińskiego zwróciły uwagę społeczeństwa międzynarodowego na fatalną sytuację praw człowieka w tym kraju. Należy przypomnieć o milionach ludzi zmuszonych do opuszczenia swoich domów z powodu realizacji ogromnych projektów budowlanych. O zbrodni na placu Tiananmen. O przemocy wobec Tybetu. Oraz o ciągłych prześladowaniach wobec praktykujących Falun-Gong.
Zastanawiające jest jednak, dlaczego naród tak potężny jak Chiny czuje się zagrożony przez jednego człowieka.
Jest tak, bo tak naprawdę Liu Xiaobo to więcej niż tylko jeden człowiek – ucieleśnia on ideały Pokojowej Nagrody Nobla i jednocześnie reprezentuje nadzieje i dążenia milionów Chińczyków, które rząd chiński kazał uciszyć.
Władzom Chin może wydawać się, że puste krzesło Liu Xiaobo to zwycięstwo. Jednak, właśnie to puste miejsce krzyczy najgłośniej.
Salil Shetty jest Sekretarzem Generalnym Amnesty International. Amnesty International została uhonorowana  nagrodą Nobla w 1977 r.