Nowy raport Agenci praw człowieka: Cztery lata ustawy o „zagranicznych agentach” w Rosji ukazuje wysoką cenę, jaką musi płacić rosyjskie społeczeństwo, gdy niezależne krytyczne organizacje pozarządowe są zmuszane do zamykania wartościowej działalności i do milczenia. Jest to wyrachowaną napaścią na wolność słowa.
– Ustawa o „zagranicznych agentach” została zaprojektowana, by zablokować, napiętnować i uciszyć krytyczne organizacje pozarządowe. W jej sidła wpadło wiele organizacji, kosztem praw indywidualnych osób i jakości debaty publicznej w Rosji. Przegranym są nie tylko organizacje, ale i rosyjskie społeczeństwo – powiedział Siergiej Nikitin, dyrektor Amnesty International w Rosji.
W ciągu ostatnich 4 lat na listę „zagranicznych agentów” trafiło 148 organizacji, z czego 27 zostało zamkniętych. Organizacje te pełniły ważną rolę w ochronie praw zwykłych ludzi. W wielu przypadkach dostarczały wsparcie, których państwo nie było w stanie zapewnić, między innymi pomoc prawną i psychologiczną dla ofiar dyskryminacji i przemocy, a także monitoring stanu środowiska. Ten cenny wkład w życie Rosjan jest obecnie blokowany lub zagrożony, ponieważ organizacje pozarządowe ryzykują – lub już są – bycie postrzeganymi jako zaangażowane w „działania polityczne” i nazwanymi „zagranicznymi agentami” na podstawie ustawy z 2012 roku.
Poprawki wprowadzone do ustawy w czerwcu tego roku jeszcze bardziej rozszerzyły definicję zakazanej „działalności politycznej” – obecnie obejmuje praktycznie każdą formę komentowania polityki lub działań funkcjonariuszy publicznych.
Amnesty International zbadała przypadki kilkunastu organizacji pozarządowych na liście „zagranicznych agentów” oraz przeprowadziła rozmowy z ich szefami i pracownikami. Organizacje pracowały w różnych obszarach: dyskryminacji, ochrony praw kobiet i osób LGBTI, utrwalania pamięci historycznej, badań akademickich, reformy systemu prawa karnego i więziennictwa, praw konsumentów i ochrony środowiska. Łączyła ich chęć zaangażowania ludzi w krytyczną ocenę polityki władz.
W efekcie agresywnej propagandy przeciwko organizacjom pozarządowym w rosyjskich mediach, dotąd trudny dostęp do funduszy w Rosji został jeszcze bardziej ograniczony. Wskutek ustawy o „zagranicznych agentach” finansowanie z zagranicy – jedyna alternatywa dla organizacji – stało się niebezpiecznym źródłem niosącym ze sobą zagrożenia prawne i dla reputacji.
– Głównym celem rosyjskich władz jest ewidentnie stłumienie rozwoju krytycznego społeczeństwa obywatelskiego i zastąpienie go podporządkowanymi rządowi zwolennikami jego polityki. Taktyka spalonej ziemi nie jest w długoterminowym interesie Rosji – dodał Siergiej Nikitin.
Mimo że w świetle prawa „działania na rzecz ochrony flory i fauny” nie powinny być uznawane za „polityczne”, do rejestru „zagranicznych agentów” wpisano co najmniej 21 organizacji ekologicznych.
Kiedy centrum ekologiczne Dront z siedzibą w Niżnym Nowogrodzie złożyło wniosek o usunięcie go z listy, ich prośba została odrzucona z powodu rzekomego zagranicznego finansowania. Władze wskazały 3 źródła pieniędzy: 500 rubli (8 dolarów) od organizacji Bellona-Murmańsk na prenumeratę gazety Dront Berengija; pożyczka od innej ekologicznej organizacji Zielony Świat zarejestrowanej jako „zagraniczny agent”, spłacona przed kontrolą; oraz najbardziej zaskakujące – grant z Sorabotnicziestwo, fundacji prowadzonej przez Rosyjski Kościół Ortodoksyjny.
– Okazało się, że [Kościół] otrzymuje jakąś sumę z Cypru i dlatego nasze regionalne Ministerstwo Sprawiedliwości (w zgodzie z prawem) uznało te pieniądze za „zagraniczne”. To surrealistyczna sytuacja – powiedział szef Dront Aszkar Kajumow.
Po tym jak Dront otrzymał nakaz zapłaty grzywny 300 000 rubli (około 4 800 dolarów), władze organizacji zdecydowały 1 lutego 2016 roku o tymczasowym zawieszeniu swojej działalności do czasu usunięcia z listy „zagranicznych agentów”. W międzyczasie będą kontynuować pracę jako ruch publiczny, który nie wymaga rejestracji.
Jeśli przypadek Dront pokazuje powolne unieruchamianie organizacji, to atak na Unię Kobiet Donu jest przykładem natarczywego prześladowania organizacji pozarządowej. Unia była jedną z pierwszych organizacji, które podlegały ustawie o „zagranicznych agentach”, kiedy Ministerstwo Sprawiedliwości otrzymało prawo do przymusowego wpisywania organizacji na swoją listę. W odpowiedzi aktywiści utworzyli nową organizację, Fundację Kobiet Donu, aby kontynuować pracę. Jednak w październiku 2015 roku ona również została uznana za „zagranicznego agenta”. 24 czerwca 2016 roku jej szefowa Walentyna Czerewatenko została poinformowana, że wszczęto przeciwko niej sprawę karną na podstawie artykułu 330.1 Rosyjskiego Kodeksu Karnego za „umyślne uchylanie się od obowiązków” wynikających z ustawy o „zagranicznych agentach”. Grożą jej nawet 2 lata więzienia.
Amnesty International wzywa rosyjskie władze do uchylenia ustawy o „zagranicznych agentach” i zniesienia arbitralnych ograniczeń pracy organizacji pozarządowych.
– Rosyjskie władze powinny być na tyle silne, by znieść konstruktywną krytykę ze strony społeczeństwa obywatelskiego i nauczyć się z nim pracować – a nie przeciwko niemu. Pierwszym krokiem jest zniesienie ustawy o „zagranicznych agentach” i ograniczeń pracy organizacji – podkreśla Siergiej Nikitin.