Raport Prawo, nie zbrodnia: Pogwałcenia prawa do wolności zgromadzeń w Rosji analizuje zmiany, jakie zaszły w ustawodawstwie i polityce od czasu oficjalnej inauguracji trzeciej kadencji Władimira Putina dwa lata temu. Parlament rosyjski jest w trakcie przyjmowania ustawy, która karać będzie organizacje wielokrotnie naruszające surowe regulacje dotyczące zgromadzeń publicznych.
– Bezkompromisowa reakcja na falę demonstracji w Moskwie w lutym i marcu tego roku ukazała, jak trudne i niebezpieczne stało się organizowanie oraz uczestnictwo w protestach. Prawo do wolności zgromadzeń jest ograniczane od długiego czasu, natomiast obecnie jest całkowicie zagrożone – mówi Aleksandra Zielińska, koordynatorka kampanii Amnesty International Polska.
Drakońskie prawo nakazuje:
- wszystkie zgromadzenie publiczne muszą odpowiednio wcześniej uzyskać zezwolenie, o ile nie odbywają się w ściśle wyznaczonych odległych miejscach; niezastosowanie do prawa skutkuje wysokimi mandatami dla organizatorów i uczestników, natomiast osoby oskarżone o stawianie oporu policji pozostaną w areszcie przez 15 dni;
- zgromadzenia organizowane przez opozycjonistów lub osoby o poglądach mniejszościowych prawie zawsze spotykają się z odmownym rozpatrzeniem zatwierdzenia wybranej lokalizacji;
- tylko jednoosobowe pikiety dozwolone są bez wcześniejszego uzyskania pozwolenia, a mimo to również stały się w ostatnich miesiącach celem ataków;
- spontaniczne zgromadzenia są automatycznie traktowane jako niezgodne z prawem i rutynowo rozpraszane; pokojowi uczestnicy ryzykują nieuzasadnione aresztowanie i duże prawdopodobieństwo otrzymania mandatu lub krótkiego pobytu w areszcie.
Raport dokumentuje nieuzasadnione zakazy protestów, agresywne zachowania i aresztowania demonstrujących, wreszcie nieudolność sądów w utrzymywaniu w mocy wolności zgromadzeń.
Po wydarzeniach na Placu Błotnym w maju 2012 r. nastąpiło chwilowe uspokojenie sytuacji, ale już w lutym i marcu br. Amnesty International odnotowała 10 protestów w Moskwie, z których przynajmniej siedem zostało rozproszonych przez policję. Zatrzymano ponad tysiąc pokojowo nastawionych demonstrantów, setki osób zostało ukaranych wysokimi mandatami, a ponad tuzin skazano na kilka dni aresztu podczas nieuczciwych procesów sądowych.
Prawa przyjęte w 2012 r. stanowią podstawę do przerywania spontanicznych zgromadzeń i zapobiegania antyrządowym protestom odbywającym się w popularnych miejscach.
Kontrdemonstranci kilkukrotnie uzyskali pozwolenie do zastraszania i fizycznego ataku na protestujących, zanim została podjęta decyzja o ich rozproszeniu. Podobnie stróże prawa mogą cieszyć się niemalże całkowitą bezkarnością, jeśli chodzi o nadużycie siły.
Wszystkie publiczne akcje zaplanowane przez aktywistów Amnesty International w popularnych miejscach Moskwy w 2013 r. i na początku 2014 r. spotkały się z odmową. Rosyjskie władze zaproponowały alternatywne lokalizacje w odludnych parkach.
Jednocześnie organizacje prorządowe często uzyskują pozwolenia na przeprowadzenie demonstracji w lokalizacjach, które wcześniej nie zostały zaakceptowane lub nawet w miejscach prawnie zabronionych.
Niezależna grupa przeprowadziła pomiary natężenia ruchu przechodniów. Miejsca wybrane przez Amnesty International lub podobne grupy charakteryzowała średnia ilość przechodniów mieszcząca się w przedziale 788-5374 osób na godzinę, natomiast w alternatywnych lokalizacjach zaproponowanych przez rosyjskie władze pojawia się w tym samym czasie nie więcej niż 34 przechodniów.
Rosyjskie sądy wielokrotnie zawiodły w zakresie ochrony prawa do wolności zgromadzeń. Bardzo rzadko pojawiają się decyzje świadczące o niezgodności z prawem zakazu protestów, jednakże nawet te nie są ogłaszane dostatecznie wcześnie, by protest mógł się odbyć.
Zredukowane gwarancje procesowe w sprawach administracyjnych i niechęć wielu sędziów do prawidłowego i wnikliwego zbadania wykroczeń policji, jeśli w ogóle doszło do jakichkolwiek czynności, w wyniku nieuczciwych procesów sądowych doprowadziło do ukarania mandatem setek osób i kilku zatrzymań.
– Coraz wyraźniej widać, iż rosyjskie władze są zdeterminowane do osiągnięcia całkowitej kontroli nad użyciem przestrzeni publicznej, przekazywanych i wyrażanych w niej poglądów, podczas gdy rosyjskie sądy wykazują się niezdolnością lub niechęcią do sprzeciwienia się zaistniałej sytuacji – podkreśla Aleksandra Zielińska. – Zakaz organizowania protestów zmusza organizacje pozarządowe do zamykania swojej działalności, natomiast nałożenie kagańca niezależnym mediom skutkuje sukcesywnym zamykaniem głosów sprzeciwu w murach prywatnych domów. Nie wróży to dobrze na przyszłość i nosi znamiona złowieszczego echa nie tak dalekiej przeszłości Rosji.