Sudan: Ofiary wojny w Darfurze opowiadają o swoim losie

„Byłem w domu kiedy przyjechała policja wraz z Janjawid na koniach i wielbłądach. Otoczyli oni wioskę, podpalili wiele domów i strzelali do ludzi, mój brat został zabity na moich oczach.” (uchodźca obecnie przebywający w Czadzie)

 

*******************

„Pewnego dnia, do Eid al-Kebir, około 9 rano przybyła, na wielbłądach, pierwsza grupa napastników, następnie druga grupa, na koniach i ostatnia, trzecia, przyjechała samochodem. Strzelali w powietrze. Towarzyszyły im arabskie kobiety, które przybyły po mężczyznach. Kobiety te śpiewały pieśni aby zachęcić owych mężczyzn do grabieży. Mężczyźni zaś strzelali i podpalali domy. Mówili nam: „nikt nie przeżyje, wszystkich was zabijemy”. Strzelali do mężczyzn z wioski. Wszystkie domy w Dasa doszczętnie spłonęły.” (trzydziestoletnia kobieta)

 

*******************

„ Wszystko straciłem; nie mam nic oprócz własnych rąk.” (uchodźca w Czadzie)

 

*******************

 

„Jak długo nikt nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa mojej rodzinie, nie chce wracać do domu.” (uchodźca w Czadzie)

 

*******************

„Wioska została zaatakowana pewnego dnia w sierpniu 2003 roku o 6 rano, przez mężczyzn na koniach, wielbłądach, w trzech samolotach typu Antonov, w dwóch MIG’ach i w samochodach. Janjawid przybyło pierwsze na koniach, następnie dotarły rządowe siły zbrojne, a na końcu samoloty. Około 150 osób zostało zabitych: trzy kobiety, czworo dzieci, a reszta to mężczyźni. Janjawid pobiło pięć dorosłych kobiet na obrzeżach wioski, ponieważ nie ujawniły gdzie ukryły swoje pieniądze. Uciekłam wraz z innymi mieszkańcami w stronę Wadi Sayra, następnie szliśmy dziesięć dni do granicy. Janjawid zabrało nam, oprócz pieniędzy,  300 krów, 400 kóz i 200 wielbłądów.” (dwudziestoczteroletnia kobieta z wioski Karana, oddalonej o dwa dni marszu od Jeneina)

******************

„ Napad miał miejsce 29 czerwca o 6 rano, dokonało go Janjawid, a także oddziały rządowe, które przybyły na wielbłądach, koniach i samochodami – w sumie około 150 mężczyzn ubranych w khaki. Dwa samoloty typu Antonov również brały udział w ataku. Około 65 mężczyzn bawiło się w meczecie. Konie, wielbłądy i samochody otoczyły meczet i otworzono ogień. Wszyscy mężczyźni w meczecie zginęli.” ( uciekinier z wioski Goz Na’ima, oddalonej około 80km od Abu Gamra)  

 

******************

Jesteśmy tutaj, ponieważ Arabowie i rząd chcą nas zabić. Wygonili nas z naszej wioski i zagarnęli cały nasz dobytek.”(Kto-)

*****************

Rząd przybył samolotami, samochodami, na koniach i wielbłądach. Nie możemy z nimi walczyć; jesteśmy bardzo biedni i mamy tylko Boga do pomocy. Oni chcą nas zabić, musieliśmy uciec, inaczej zginęlibyśmy.” (kobieta wysiedlona w granicach kraju z powodu konfliktu)

*****************

„ Kiedy opuściliśmy wioskę, pojawiło się wojsko z Arabami, a samolot zrzucił bombę na cały teren. Teraz nie wiem gdzie znajdują się moi rodzice. Nie wiem co się z nimi stało, istnieje możliwość, że wojsko ich zabiło. Cała nasza wioska została spalona. ( dziewiętnastoletni uciekinier w MSF polowym szpitalu, Tina, Czad)

*****************

Pojawił się samolot i zbombardował cały teren. Uciekaliśmy przed pociskami…jak najdalej od naszej wioski. Spotkaliśmy wojsko z Janjawid. Przybyli na koniach i wielbłądach.” (Kto-)

*****************

„ Trafili nas. Zostaliśmy ranni. Przybyli ludzie aby nas zabrać, ale nie wiemy gdzie są teraz nasze rodziny…teraz jesteśmy tutaj.” (dwudziestoczteroletni uchodźca w MSF polowym szpitalu, Tina, Czad)

****************

„Przybyliśmy do Birak około 10 sierpnia. Problem polegał na tym, że Janjawid zabijało ludzi i paliło domy. Napadli na wioskę dwa razy wciągu sierpnia, podczas jednaj niedzieli i następnej. Pierwszy raz zaatakowali o 6 rano kiedy mieszkańcy byli jeszcze w swoich domach. Około 250 mężczyzn przybyło na wielbłądach, konno i samochodami. Atakowali oni ludzi w ich własnych domach i zabili 25 osób. Nic nie mówili, po prostu zaczęli strzelać. Przybyli oni razem z żołnierzami, razem zabijali, mieli takie same ubrania i byli w wojskowych samochodach.” (uchodźca z wioski Jaffa, Południowa Silaya, 165 km od Tiny, obecnie przebywa w Czadzie)

 

*****************

 

Atak miał miejsce 28 sierpnia. Wiele osób zginęło : 82 podczas pierwszego ataku, 72 podczas drugiego, wliczając w to kobiety zabite na targu. Podczas pierwszego ataku, wioska została spalona, a kilka osób zastrzelono. Innych, tzn. dzieci i osoby starsze, spalono. Nie mieliśmy czas aby się przygotować do obrony. Bardzo często napadane są kobiety, którym zabiera się ubrania i zostawia nagie; mężczyźni są zabijani, a kobiety gwałcone; są torturowane, gwałcone i katowane.” (uchodźca z wioski Murli, oddalonej 5km od Geneina, obecnie przebywający w Czadzie)

 

******************

 

„Mój syn Abel Qader, która ma osiem lat, został zraniony w prawą rękę przez bombę. 7 czerwca bawił się w pobliżu domu, pasąc kozy. Nagle nadleciał samolot, spuścił bombę, a ogień wydobywający się z pocisków oparzył mu palce. Innych mały chłopiec również został ranny. Poszłam do lekarza po lekarstwo, ale znów pojawił się samolot i uciekliśmy do Tiny w Czadzie. Dzisiaj nareszcie mój syn pójdzie do lekarza.”

Abel Qader: „Czasami cieknie mi krew z palców, wtedy ręka bardzo boli. Jestem w czwartej klasie szkoły podstawowej i piszę prawą ręką.”(uciekinierka ze swoim synem z Tiny, obecnie przebywająca w Czadzie)  

********************

„Przybyłam tutaj, ponieważ samolot zniszczył mój dom, okaleczył mojego męża, a mnie samą pozbawił zdrowia. Przyszłam po leki z MSF. Kiedy pojawił się samolot, byłam w piątym miesiącu ciąży. Straciłam dziecko z powody ataku. Kiedy samolot zrzucił bombę, była na zewnątrz, jednak wiedziałam, że mój mąż był w domu.  Wbiegłam do środka. Zaczęłam kaszleć, ponieważ było tam mnóstwo dymu i właśnie wtedy straciłam swoje dziecko. Przybyłam tu wraz ze swoim mężem, jednak on wrócił już do Kornoy. Znalazłam się tutaj 2 miesiące temu, ponieważ czułam się bardzo źle. Moje ciało nadal boli, a mój brzuch jest nadal duży.” (uciekinierka z Kornoy, obecnie przebywająca w Czadzie)

           

********************

 

Pochodzę z wioski o nazwie Suju. Arabowie pojawili się o 4 nad ranem. Najpierw zaczęli strzelać w powietrze, a później strzelali już do uciekających ludzi. Mój syn i brat wraz z wieloma innymi mieszkańcami zostali zastrzeleni w tłumie. Wiele ofiar leżało na ulicy i nie pozwalano ich pochować. Arabowie odeszli o 10 rano, po tym jak podpalili domy i ukradli bydło. Większość ofiar było mężczyznami.” ( pięćdziesięcioletnia kobieta w obozie dla uchodźców w  Goz Amer, w Czadzie)

 

********************

 

“ Wioska została zaatakowana 28 czerwca 2003 roku, kiedy to pojawili się mężczyźni na koniach, wielbłądach i w samochodach, którzy w południe otoczyli wioskę. Janjawid’owi  towarzyszyli żołnierze siły rządowych. Ci ostatni przyjechali samochodami. Dwie godziny później, pojawiły się dwa helikoptery i jeden samolot typu Antonov. Nadleciały one nad wioskę  i wystrzeliły rakiety. Napastnicy weszli od domu i bez słowa zastrzelili moją matkę i dziadka. Większość mieszkańców została w swoich domach. Napad trwał około 2 godzin, podczas których wioska została doszczętnie spalona.” (dwudziestopięcioletnia kobieta z wioski  Abu Jidad, w regionie Abu Gamra, obecnie przebywająca w obozie dla uchodźców w  Mile, w Czadzie)

Tematy