Dwie roześmiane osoby trzymające transparenty, w tle inne osoby.

Sukcesy praw człowieka w 2024 roku

Często pytacie nas, czy nasze działania mają sens. Po co petycje, listy, protesty, skoro  nic się nie zmienia? Że to strata czasu, bo  władza zawsze wygra z pojedynczym człowiekiem i lepiej się nie wychylać, by jeszcze bardziej nie  zaszkodzić. Dlatego dziś chcemy pokazać na kilku przykładach z minionego roku, dlaczego działania w obronie praw człowieka mają sens i przede wszystkim – przynoszą efekty!

Poniżej kilka słów o ludziach, których udało się uwolnić; o naszych raportach, które zmieniły życie całych grup społecznych i o nowych prawach przeciwko starym wyzwaniom. Jednym słowem– o sensie i sukcesach praw człowieka.

Uratowani od kary śmierci

Co łączy pana Hakamadę Iwao z Japonii i rapera Toomaja Salehiego z Iranu? Obaj zostali skazani na karę śmierci. I obaj są już na wolności. W ich sprawy zaangażowało się Amnesty International i tysiące ludzi na całym świecie.

Hakamada Iwao jest znany jako najdłużej oczekujący na egzekucję więzień na świecie. Przebywał w celi śmierci 46 lat. Został skazany za zabójstwo swojego pracodawcy i jego rodziny na podstawie przyznania się do winy. Do tego „przyznania się” doszło po 20 dniach brutalnych przesłuchań. Gdy tylko trafił przed sąd, Hakamada odwołał zeznania tłumacząc, że został do nich zmuszony groźbami i biciem. Został skazany na śmierć w 1968 roku. Od tego czasu przebywał w celi śmierci, oczekując na wykonanie wyroku.

W Japonii nadal wykonuje się egzekucje na skazanych, których apelacje sądowe są w toku, co stanowi poważne naruszenie praw osób zagrożonych karą śmierci. Dodatkowo osoby oczekujące na egzekucje, mogą być przetrzymywane w izolacji.

Walka o uwolnienie Hakamady trwała latami, sprawa wielokrotnie przechodziła z jednego sądu do drugiego. Amnesty International wspierało go przez 15 ostatnich lat. Dziesięć lat temu kolejny sąd zwolnił go z więzienia, gdy ujawniono dowody DNA oraz 600 innych dowodów podważających jego winę. Kolejne 10 lat Hakamada czekał na wznowienie procesu. Wymuszone „przyznanie się” zostało wyłączone z materiału dowodowego.

We wrześniu tego roku Hakamada Iwao został ostatecznie uniewinniony.

Starszy mężczyzna trzymający kartkę z podziękowaniami dla Amnesty.
Hakamada Iwao w 2014 roku.

Z kolei Toomaja Salehiego irański sąd skazał na śmierć w kwietniu tego roku. „Zasłużył” na nią udziałem w protestach „Kobieta Życie Wolność” i krytykowaniem władz w mediach społecznościowych. Proces był nierzetelny, skargi Toomaja na tortury – lekceważone. Toomaj był rażony prądem, bity, połamano mu ręce i nogi, stracił częściowo wzrok w jednym oku.

Amnesty zorganizowało akcję w jego obronie, petycję do władz irańskich podpisały tysiące ludzi na całym świecie. W samej Polsce do Ambasady Iranu zaapelowało ponad 21 tys. osób.

Ta presja miała sens – Toomaj został zwolniony z więzienia na początku grudnia!

Uwolnienie tych osób to efekt presji, tysięcy listów, petycji, które uratowały ich od śmierci za niewinność, wymierzonej w majestacie prawa.

(Nie)potrzebne raporty?

A co może zmienić raport o naruszeniach praw człowieka? Wiemy, że powstają setki takich raportów, są zwykle obszerne i trudne w lekturze. Nie macie pewności, czy ktoś w ogóle je czyta, czy czemuś służą, czy mają sens? Oto przykład z ostatniego roku.

Amnesty od dłuższego czasu dokumentuje nadużycia w Arabii Saudyjskiej wobec zagranicznych pracowników rekrutowanych głównie w krajach Azji. Nasz ostatni raport „Bałem się iść do pracy”: Wyzysk pracowników w zakładach Carrefour w Arabii Saudyjskiej dotyczył wyzysku w sklepach sieci Carrefour i jego saudyjskiego partnera.

Pracownicy byli oszukiwani przez agentów rekrutacyjnych, zmuszani do pracy w nadgodzinach, odmawiano im dni wolnych i oszukiwano ich w kwestii zarobków. Byli zmuszani do mieszkania w trudnych warunkach i ryzykowali zwolnieniem, kiedy skarżyli się lub sprzeciwiali pracy po godzinach. Do pracy musieli codziennie chodzić nawet ponad 20 km i spędzać w niej często do 16 godzin. Aby zapewnić sobie zatrudnienie, pracownicy płacili agentom rekrutacyjnym w swoich krajach  średnio 1200 dolarów, często zaciągając dług o wysokim oprocentowaniu, mimo że takie opłaty były niezgodne z prawem saudyjskim. Prawie wszyscy pracownicy, z którymi Amnesty przeprowadziło wywiady, zostali okłamani lub wprowadzeni przez agentów w błąd co do charakteru i korzyści pracy w Arabii Saudyjskiej. Nadużycia wobec niektórych pracowników równały się pracy przymusowej (pracy wbrew woli i pod groźbą kary), a nawet handlowi ludźmi w celu wyzysku pracowniczego.

Raport Amnesty przyniósł efekty! Carrefour i jego partner w Arabii Saudyjskiej wszczęli wewnętrzne dochodzenie w sprawie traktowania pracowników migrujących oraz zlecili audyt zewnętrzny. Poinformowano nas, że część pracowników została przeniesiona już do nowych mieszkań. Rewidowana jest polityka dotycząca nadgodzin i opłat rekrutacyjnych, a  dostęp do infolinii dla pracowników został ułatwiony.

Amnesty International dalej współpracuje z firmą Carrefour, monitoruje dostęp do wymiaru sprawiedliwości i skutecznych środków zaradczych, w tym odpowiednie odszkodowania dla poszkodowanych pracowników.

Mamy nadzieję, że osiągniemy podobny sukces, jak w przypadku poprzedniego raportu dotyczącego firmy Amazon. W jego wyniku firma ostatecznie wypłaciła ponad 1,9 miliona dolarów odszkodowań, zwracając ponad 700 pracownikom koszty nielegalnych opłat rekrutacyjnych.

W ten sposób jeden raport może zmienić życie całej grupy społecznej. Dlatego warto robić badania, przeprowadzać wywiady, dokumentować naruszenia i tworzyć kolejne raporty – niech one też przyczynią się do zmiany na lepsze.

Długo wyczekiwane sukcesy

Czasem potrzebujemy lat, by nasze działanie przyniosło wymierny skutek. Dekady kampanii społecznych, przekonywania do nich społeczeństwa i władz. Tak dzieje się najczęściej w przypadku zmiany prawa.

W Polsce o zmianę definicji gwałtu walczyliśmy prawie dekadę – od 2015 roku, czyli ratyfikacji Konwencji Stambulskiej o przeciwdziałaniu przemocy ze względu na płeć. W 2024 roku w końcu się udało!

Osoby, które doświadczyły gwałtu nie będą już musiały udowadniać, że się broniły, walczyły, krzyczały, sprzeciwiały… wystarczy, że nie wyraziły zgody na seks.

Grupa osób przed ministerstwem sprawiedliwości.
Składamy petycję i podpisy do Ministerstwa Sprawiedliwości, luty 2024 / fot. Przemysław Stefaniak

Mamy nadzieję, że wkrótce zmienią się polskie przepisy dotyczące wolności zgromadzeń. W kwietniu tego roku przekazaliśmy do MSWiA Wasze podpisy pod petycją „Wolność zgromadzeń nie jest cykliczna”. Apelowaliśmy o wprowadzenie zmian w ustawie o zgromadzeniach, a przede wszystkim o usunięcie zapisów o zgromadzeniach cyklicznych, które dzielą zgromadzenia na lepsze i gorsze. Dzięki zaangażowaniu ponad 5 tys. osób, MSWiA obiecało rozpoczęcie prac nad nowelizacją Ustawy o zgromadzeniach w 2025 roku.

W 2024 roku udało się zmienić prawo także w Sierra Leone – ostatecznie zakazano tam małżeństw dzieci.

Według UNICEF-u, w ubiegłym roku Afryka Zachodnia i Środkowa miała najwyższy wskaźnik małżeństw dzieci na świecie. W Sierra Leone 30% kobiet w wieku od 20 do 24 lat zostało wydanych za mąż między 15. a 18. rokiem życia.

Amnesty International od lat prowadziło w tej sprawie kampanię społeczną i naciskało na władze. Przekonywaliśmy, że dzieci nie mogą wyrazić świadomej dobrowolnej zgody na małżeństwo, nie rozumiejąc jej konsekwencji. Pokazywaliśmy, jak małżeństwa dzieci, zwłaszcza dziewczynek, wpływają na ich  zdrowie, prawo do edukacji i integralności cielesnej.

Na straży osiągniętych zmian

Zmiana prawa to zwycięstwo, które zmienia życie całych społeczeństw. Ale takie zmiany trzeba utrzymać. Zwycięstwa w zakresie praw człowieka nie są dane raz na zawsze, często pojawiają się próby ich zawrócenia, odebrania. Powstrzymanie takich prób także jest sukcesem!

Tak właśnie było w tym roku w Gambii. Według UNICEF-u około 73% kobiet i dziewcząt w wieku 15-50 lat doznało w Gambii okaleczenia narządów płciowych. U dziewczynek poniżej 14. roku życia – to 46%.  Okaleczenie może prowadzić do powikłań zdrowotnych, w tym przewlekłego bólu, infekcji, trudnego porodu, a nawet śmierci w trakcie okaleczenia albo w jego wyniku. 

W 2015 roku w Gambii zakazano okaleczania żeńskich narządów płciowych. Jednak do tej pory wszczęto tylko dwa postępowania karne, a pierwszy wyrok skazujący za dokonanie okaleczenia zapadł dopiero w sierpniu ubiegłego roku.

Protest przeciwko okaleczaniu narządów płciowych (ang. Female Genital Mutilation, FGM) w Bandżulu, marzec 2024 / © MUHAMADOU BITTAYE/AFP via Getty Images

Tymczasem w 2024 roku do gambijskiego parlamentu trafiła ustawa przywracająca możliwość okaleczania dziewcząt i kobiet. Wielka mobilizacja lokalnych organizacji i Amnesty International doprowadziła do odrzucenia tej ustawy.  Zakaz okaleczania dalej obowiązuje! Teraz czas na pracę, by zaczął być powszechnie przestrzegany.

Wszystkie te zwycięstwa, małe i duże, wpływające na konkretne osoby  i na całe społeczności – to nasze zwycięstwa, sukcesy wspólnej presji, lat cierpliwości i nieustawania w działaniu. Bo te działania mają sens!

Więcej o sukcesach w dziedzinie praw człowieka w 2024 roku można przeczytać na stronie globalnego ruchu Amnesty: https://www.amnesty.org/en/latest/impact/2024/12/the-human-rights-wins-of-2024/