Szczyt UE-Rosja: Unia musi mówić jednym głosem w sprawie ochrony praw człowieka

Rok po zabójstwie Anny Politowskiej – dziennikarki i aktywistki na rzecz przestrzegania praw człowieka – nie ustają represje wobec przedstawicieli niezależnych mediów oraz działaczy społecznych. Jedna z dziennikarek musiała opuścić kraj, by chronić siebie i swoją rodzinę. Najbardziej newralgicznym punktem jest Północny Kaukaz, a zwłaszcza Inguszetia. Narastające napięcie w tej republice ma związek z aktywnością służb federalnych, które oskarżane są o przeprowadzanie arbitralnych aresztowań, torturowanie więźniów, zaginięcia i bezprawne egzekucje.
Mówi się też o przestępstwach na tle rasowym, dokonywanych przez przedstawicieli władzy federalnej. Pomimo niewielkiej poprawy w tym zakresie, częstotliwość aktów przemocy o podłożu rasistowskim jest wciąż zatrważająca. Władze, chcąc uniknąć odpowiedzialności, raczej nie wszczynają śledztw mających wyjaśnić tego typu sprawy.
-To tylko część przykładów obrazujących obecną sytuację w Rosji. Kraj ten traci swoją wiarygodność jako partner w stosunkach międzynarodowych- – twierdzi Dick Oosting, Dyrektor biura AI przy Unii Europejaskiej.
-Podczas majowego szczytu w Samarze, Wspólnota jasno podkreśliła znaczenie problemu ochrony praw człowieka w Rosji. Silne stanowisko Unii to sygnał i nadzieja dla obywateli Federacji, że ich prawa w końcu będą respektowane- – dodaje  Oosting.
W przygotowanym na spotkanie opracowaniu, Amnesty International wskazuje kwestie, które przedstawiciele UE powinni poruszyć w rozmowach z Rosjanami, m.in.:

  • trwające naruszenia praw człowieka, popełniane przez funkcjonariuszy państwowych na Północnym Kaukazie, zwłaszcza w Inguszetii;
  • ograniczenia w zakresie swobody korzystania z wolności wypowiedzi i zgromadzeń w Rosji, które szczególnie dotknęły organizacje reprezentujące społeczeństwo obywatelskie;
  • przypadki przemocy i przestępstw  na tle rasistowskim oraz niechęć i nieudolność policji do prowadzenia dochodzeń w tego typu sprawach.

Tłum.: Dominika Michalak