Amnesty International patronuje wystawie fotografii Ewy Głuszak-Castagna „Find to Liberty. Szukając wolności”. Zdjęcia pokazują pierwsze godziny, jakie migranci i uchodźcy spędzają na europejskiej ziemi po podróży przez morze.
Pierwsza wystawa w Polsce już od 23 października do 23 listopada w Starogardzie Gdańskim w siedzibie Pomorskiej Szkole Wyższej – ul. Kościuszki 112/114.
Autorka zdjęć była wolontariuszka pomagającą uchodźcom i migrantom uratowanym przez włoską marynarkę. Poniżej tekst autorki o swoim projekcie:
14 września 2014: do portów Vibo Marina docierają pierwsi emigranci ocaleni w Kanale Sycylijskim. Ratowani z kutrów rybackich, pontonów i zwykłych łodzi drewnianych wypełnionych ludźmi po brzegi. W akcjach uczestniczyli i nadal są obecni – straż przybrzeżna, Lekarze Bez Granic, Marynarka Wojskowa. Ich pomocy życie zawdzięczają tysiące osób.
Z zaistniałej sytuacji rodzi się reportaż fotografii, który daje prawdziwe świadectwo zdarzeń, które pewnego dnia przejdą do historii i pomogą przyszłym pokoleniom zrozumieć sytuację emigrantów, która dla wielu nam współczesnych jeszcze nie jest jasna.
Wystawa fotografii jest o tych paru pierwszych godzinach na europejskiej ziemi, jakie spędzają nowoprzybyli w porcie – pierwsza pomoc, posiłek, rejestracja statusu i odjazd do centrów pobytu tymczasowego. Ukazuje emocje emigrantów którym się udało po długiej wędrówce dotrzeć do “Ziemi Obiecanej”.
Uciekają od głodu, wojny, przemocy i nienawiści. Zabierają to co mają najcenniejszego; swoje rodziny, małe dzieci, niekiedy tylko kilkudniowe. I nic więcej. Może tylko nadzieję, że ta wymarzona przyszłość będzie na nich czekała tam, po “drugiej stronie”. Decydują się zaryzykować, bo nie mają innego wyjścia. Już nie. Dla zbyt wielu z nich to marzenie było ostatnim. Nie będzie drugiej szansy. Pozostali odkrywają życie na nowo. Są wolni i bezpieczni. Ale jeszcze długo w ich sercach będzie gościł strach i niepewność, czy to na pewno już koniec dramatu.
Czasami, gdy statek ratowniczy wpływa do portu, już z daleka słychać głośne śpiewy dochodzące z pokładu. Piosenki o radości i szczęściu. W takich momentach , jedyne emocje to łzy wolontariuszy. Ze się udało, dopłynęli. Są w dobrych rękach. Pamiętają też o każdym, który nie miał wystarczająco szczęścia spotkać ratowników na czas. Te łzy są też dla nich. I pomoc dla ocalonych, z całego serca, bezinteresowna.
Często jednak jest tak ,że wpływają w ciszy. Przed oczami nadal mają obrazy tonących, cierpienie, niesprawiedliwość. Zmęczeni, odwodnieni, głodni. Lecz na ich twarzach maluje się mimo wszystko nadzieja. Jakoś to będzie, gorzej przecież nie może być, przeszli piekło.
Pierwsze uśmiechy i gesty dobroci od wolontariuszy na lądzie, pozwalają przynajmniej niektórym , odetchnąć z ulgą. Nabrać sił po morderczej walce o życie do nowego dnia.
Pierwszy kontakt z życzliwymi im osobami, które niosą im pomoc i otuchę po dramacie. Pierwszy posiłek po dniach głodu. Pierwsze słowa wypowiedziane bez złości i nienawiści po angielsku, francusku, arabsku. Witajcie we Włoszech. Witajcie w Europie.