AI Index: ASA 38/001/2007
Amnesty International uważa, że w czasie 16 lat trwania sprawy, oskarżonych spotkało wiele niesprawiedliwości, wynikających z błędów popełnionych przez funkcjonariuszy tajwańskiego systemu sądowniczego. Wyroki śmierci wydane przez Wysoki Sąd nie są oparte na jakichkolwiek fizycznych dowodach, łączących skazanych ze zbrodnią, o którą są oskarżeni. Decyzja sądu ma za podstawę niemal wyłącznie zeznania oskarżonych i świadectwo czwartego mężczyzny – Wang Wen-hsiao, skazanego na śmierć za te same zbrodnie (jego egzekucja miała miejsce w styczniu 1992 r.). Trzech oskarżonych stale powtarza, że w czasie przesłuchań stosowano wobec nich tortury, w związku z czym zeznania nie mogą stanowić podstawy dla wydania wyroku. W czasie 16 lat od rozpoczęcia sprawy, Wysoki Sądu Tajwanu ani razu nie podjął działań, mających na celu wyjaśnienie doniesień o torturach.
Na miejscu zbrodni odnalezione wiele fizycznych dowodów, takich jak odciski palców i ślady krwi, ale żadnego z nich nie udało się powiązać z Liu Bing-langiem, Su Chien-ho, czy Chuang Lin-hsun. Ponadto, fizyczne dowody przedstawione przez sześciu ekspertów śledczych w trakcie ostatnie procesu świadczą o niewinności oskarżonych, co niestety jest ignorowane przez Wysoki Sąd. Dowody stoją również w sprzeczności z zeznaniami oskarżonych, łącznie z przedstawioną przez nich wersją przebiegu zbrodni gwałtu. Selektywne pominięcie w ostatnim werdykcie oskarżenia o dokonanie napaści seksualnej stawia pod znakiem zapytania wiarygodność zeznań trzech mężczyzn. Rzekome przyznanie się do dokonania gwałtu stanowiło bowiem część pierwotnych zeznań.
Błędy tajwańskiego systemu sprawiedliwości doprowadziły do skazania trzech mężczyzn na śmierć bez przestawienia wystarczających fizycznych dowodów, świadczących o ich winie. Werdykt został oparty niemal w całości na zeznaniach, które rzekomo zostały zdobyte po zastosowaniu tortur, a także na świadectwie złożonym przez Wang Wen-hsio, którego egzekucja miała miejsce 15 lat temu. Wszystkie zeznania były ponadto sprzeczne z fizycznym materiałem dowodowym, jaki został przedstawiony w trakcie procesu. Doniesienia o stosowaniu tortur, a także wyraźny brak wystarczającego materiału dowodowego skłaniają do obaw, iż wyrok sądu jest niesprawiedliwy i stanowi pogwałcenie międzynarodowych standardów praw człowieka, nakazujących przeprowadzenie sprawiedliwego procesu. Należy podkreślić, że właściwe przeprowadzenie dochodzenia jest szczególnie istotne przy oskarżeniach o przestępstwo, za które grozi skazanie na karę śmierci.
Decyzja Wysokiego Sądu Tajwanu stoi także w sprzeczności z przepisami zawartymi w Kodeksie Postępowania Karnego, zmienionego w 2003 r., który wyklucza opieranie wyroku wyłącznie na zeznaniach, a także zakazuje kierowania się materiałem dowodowym, zdobytym poprzez zastosowanie tortur.
Wyrok z 30 czerwca to rezultat jedenastej już rozprawy trzech mężczyzn i trzech nadzwyczajnych apelacji, jakie zostały przez nich złożone. Cały proces trwa już 16 lat, z czego siedem lat to okres spędzony przez oskarżonych w celi śmierci, zanim w sierpniu 2003 r. udało im się wnieść apelację. Wydając decyzję o skazaniu mężczyzn, tajwańskie władze nie wzięły pod uwagę ich załamania nerwowego, spowodowanego latami spędzonymi w celi śmierci, strachem przed egzekucją i szokiem po powtórnym skazaniu na śmierć, po tym jak w styczniu 2003 r. odzyskali wolność po wyroku uniewinniającym Wysokiego Sądu.
Amnesty International sprzeciwia się stosowaniu kary śmierci we wszystkich przypadkach. Kara śmierci jest najbardziej okrutną i nieludzką formą karania. Organizacja wzywa tajwańskie władze do natychmiastowego anulowania wszystkich wydanych już wyroków śmierci. Mając w pamięci złożone ostatnio obietnice prezydenta Chen Shui-biana, ministra sprawiedliwości i innych przedstawicieli rządu, którzy zobowiązali się do całkowitego zniesienia kary śmierci, Amnesty International czuje się szczególnie rozczarowana ostatnim wyrokiem. W obliczu ogólnoświatowego trendu w kierunku całkowitego zniesienia stosowania tej okrutnej kary (już 129 krajów zniosło karę śmierci w prawie, bądź w praktyce), władze Tajwanu powinny czuć się zobligowane do postąpienia w ten sam sposób.
Tło wydarzeń
W nocy z 23 na 24 marca 1991 r., Yeh In-lan i jej mąż Wu Ming-han zostali zadźgani na śmierć w ich domu, znajdującym się w miejscowości Hsichih. Pięć miesięcy później, 13 sierpnia 1991 r. policja natrafiła na miejscu zbrodni na odcisk palca, należący do żołnierza piechoty morskiej Wan Wen-hsiao. Podejrzany tego samego dnia znalazł się w areszcie, gdzie złożył zeznania. Po ponad 36 godzinach od znalezienia się w areszcie, Wang Wen-hsiao dodał nowe informacje do złożonych wcześniej zeznań, wskazując na swego brata Wanga Wen-chunga i jego trzech kolegów szkolnych, których nazwiska nie był w stanie podać.
Wang Wen-chung został niebawem aresztowany przez policję bez przedstawienia mu nakazu pozbawienia wolności. Prawdopodobnie był wówczas torturowany. Podał również imiona trzech swoich kolegów: Liu Bing-lang, Su Chien-ho i Chuang Lin-hsun. Wang Wen-chung spędził dwa lata w więzieniu, w karze za domniemany udział w doprowadzeniu do zabójstwa. Po odzyskaniu wolności cofnął swe wcześniejsze zeznania i publicznie przyznał, że policja zmusiła go do złożenia fałszywych zeznań przeciw swoim kolegom. Wang Wen-hsio został skazany na śmierć za udział w zbrodni. Egzekucja została wykonana 11 stycznia 1992 r.
Mężczyźni z Tria z Hsichih szczegółowo opisali tortury, jakie rzekomo były wobec nich stosowane. -(Funkcjonariusz policji) położył cienką żółtą książkę na mojej klatce piersiowej, a następnie uderzył w nią młotem- – powiedział Liu Bing-Lan. -Powiesili mnie do góry nogami, wlewając wodę i mocz do ust- – dodał. Wszyscy trzej mężczyźni twierdzą, że w trakcie pobytu w areszcie bito ich, a także na siłę wlewano im do ust wodę i mocz. Su Chien-ho i Chuan Lin-hsun twierdzą także, że w okolice genitaliów kierowano wyładowania elektryczne. Według doniesień Su Chien-ho, w miejscu ran po wyładowaniach funkcjonariusze policji kładli nieznaną mu substancję chemiczną.
Dowiedz się więcej:
- Kara śmierci – fakty i liczby
Tłumaczenie: Przemysław Pietraszek