Autorka: Anna Błaszczak-Banasiak, dyrektorka Amnesty International Polska.
Być może w ostatnich dniach natknęliście się na informacje prasowe o umorzeniu śledztwa w sprawie tzw. więzień CIA. Znudzeni przeskrolowaliście wiadomości dalej i zapomnieliście. Spróbuję Was jednak przekonać, że ta sprawa jest szczególnie paskudna.
Decyzję o umorzeniu postępowania prokuratura podjęła już dwa lata temu, ale opinia publiczna dowiedziała się o niej teraz za sprawą tekstu Piotra Żytnickiego z “Gazety Wyborczej”. Sprawę opisała też Ewa Siedlecka z “Polityki”.
Chodzi o trwające blisko 20 lat śledztwo w sprawie tajnego więzienia CIA, które – za wiedzą i zgodą polskiego rządu – funkcjonowało w Starych Kiejkutach na Mazurach, jedynie 39 km od Mrągowa, w którym być może spędzaliście kiedyś rodzinne wakacje.
Przetrzymywanych tam więźniów oficerowie CIA poddawali tzw. wzmocnionym technikom przesłuchań, a więc podtopieniom (sławetny waterboarding), rażeniom prądem, pozbawianiem snu. Następnie umieszczano ich w bazie wojskowej Guantanamo na Kubie, gdzie większość przebywa do dziś.
Po ujawnieniu procederu przez międzynarodową prasę polskie władze początkowo zaprzeczały doniesieniom. Jednak już w 2007 r. Parlament Europejski w specjalnej rezolucji zwrócił uwagę na 11 podejrzanych lotów, które zakończyły się na lotnisku w Szymanach, niedaleko Starych Kiejkut.
Stopniowo na jaw wychodziły kolejne fakty, a gwoździem do polskiej trumny okazał się raport Senatu USA dotyczący stosowania tortur przez CIA, w którym ujawniono, że polskie władze za udostępnienie mazurskiej daczy otrzymały wynagrodzenie liczone w milionach dolarów.
Ostatecznie nawet Prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał: „oczywiście, że wszystko działo się za moją wiedzą”.
W 2011 i 2013 roku dwóch z (najprawdopodobniej) kilkudziesięciu przetrzymywanych w Kiejkutach więźniów złożyło przeciwko Polsce skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Miażdżący dla Polski wyrok zapadł w 2014 roku. Trybunał uznał, że polskie władze zgodziły się na tajne więzienia CIA i przymknęły oko na torturowanie więźniów oraz przyznał skarżącym rekordowe odszkodowania wynoszące po 100 tys. euro.
Odszkodowania to zresztą jedyne na co skarżący mogli liczyć, bo wyrok w pozostałej części nigdy nie został przez Polskę wykonany. I wykonany raczej nie będzie, bo jedyne toczące się w tej sprawie postępowanie prokuratorskie umorzono ostatecznie dwa lata temu.
Antybohaterem tej sprawy jest były szef wywiadu, Zbigniew Siemiątkowski, któremu postawiono zarzuty przekroczenia uprawnień i naruszenia prawa międzynarodowego poprzez zezwolenie na nielegalne przetrzymywanie i torturowanie jeńców wojennych.
Po pierwsze brak wiedzy o tym co w polskiej bazie wojskowej robią agendy rządowe innego państwa dyskredytowałby każdego szefa wywiadu, po drugie – sam Aleksander Kwaśniewski przyznał, że polskie władze zdawały sobie sprawę z metod stosowanych przez Amerykanów. Ponadto polski kodeks karny nie zna „częściowego kontratypu” racji stanu, o którym pisze w uzasadnieniu prokurator. Bezprawność czynu można wyłączyć albo nie. Tu nie ma miejsca na półśrodki. Zresztą zakaz tortur jest w polskiej Konstytucji prawem niederogowalnym, czyli takim, którego nie można ograniczać.
Nie ma tu więc mowy o polskiej racji stanu, a co najwyżej racji Stanów, które zresztą odmówiły współpracy z polskim wymiarem sprawiedliwości, co uniemożliwiło postawienie zarzutów oficerom CIA, którzy byli bezpośrednimi sprawcami tortur w Starych Kiejkutach.
Warto dodać, że przez ostatnie 20 lat USA nie były w stanie zebrać dostatecznych dowodów, żeby skazać dwóch domniemanych terrorystów, którzy wygrali swoje sprawy przed ETPC – Al-Nashiriego i Abu-Zubaydę, a temu drugiemu do tej pory nie postawiono nawet zarzutów.
Jest to też sprawa doskonale ponadpartyjna, bo obciąża zarówno lewicowych polityków, którzy podjęli współpracę z Amerykanami, jak i kolejne rządy – od PO i PSL po Zjednoczoną Prawicę – które nie były w stanie osądzić winnych tej nieprawdopodobnej historii.
Pozwoliliśmy zatem, żeby na terytorium Polski w okrutny sposób torturowano ludzi, którym do tej pory nie udowodniono winy, łamiąc przy tym Konstytucję i wszelkie standardy, stając się antybohaterem międzynarodowej afery, żeby na końcu zaśpiewać: „Polacy, nic się nie stało!”.
Zdjęcie w nagłówku: Stare Kiejkuty, ogrodzenie terenu wojskowego z drutem kolczasty. Foto: Rafał Panecki
Raport o Polsce: “Uwolnić prawdę o tajnym więzieniu CIA”, czerwiec 2013.
Strona kampanii Amnesty International: #UwolnijPrawdę o więzieniach CIA