W Tunisie i Sidi Bouzid, gdzie zaczęła się tunezyjska rewolucja i tzw. Arabska Wiosna, na ulice wyszły tysiące osób, poruszonych morderstwem drugiego już polityka opozycji. Przed służbami porządkowymi stoi kolejne wyzwanie: muszą powstrzymać się od nadmiernego użycia siły i zapewnić ludności możliwość uczestnictwa w pokojowych protestach.
Tunezyjskie władze demonstrują coraz większy brak tolerancji wobec osób, które krytykują urzędników i instytucje państwowe lub wyrażają opinie uznawane za „nieprzyzwoite” czy „obrazę moralności publicznej”. Stopniowo w kolejnych sferach życia w Tunezji ograniczana jest wolność wypowiedzi. Coraz więcej tematów otrzymuje etykietę „tabu” – ich poruszanie grozi karą więzienia. Ta niepokojąca tendencja wyraża się także w kolejnych procesach sądowych działaczy społecznych i blogerów. Jednym z nich jest Hakim Ghanmi, który stanął przed trybunałem wojskowym za publiczne krytykowanie wojskowego szpitala i traktowania w nim pacjentów. Został oskarżony o zniesławienie i podważenie reputacji armii, za co grozi mu do 3 lat więzienia. Ghanmi w ogóle nie powinien stanąć przed sądem za korzystanie z wolności słowa, tym bardziej cywil nie powinien być sądzony przez organ wojskowy.
A co gwarantuje tunezyjskie prawo? Na początku czerwca tego roku mieliśmy okazję zapoznać się z projektem nowej Konstytucji Republiki Tunezyjskiej. Mimo pewnych pozytywnych zmian, tekst dokumentu wciąż ogranicza w znacznym stopniu fundamentalne prawa człowieka: do życia, wolności wypowiedzi, zgromadzeń, stowarzyszania się i swobodnego przemieszczania się. Artykuły obejmują klauzule, które niosą ze sobą ryzyko arbitralnego ograniczania wolności obywateli. Ponadto przepisy umożliwiają pozbawienie tychże praw w sytuacji wprowadzenia stanu wyjątkowego.
W sprawie morderstw Brahmiego i Belaida niezbędne jest niezależne, rzetelne śledztwo. Zadośćuczynienie sprawiedliwości powinno być dla Tunezji w tej chwili priorytetem. Jak dotąd nikt nie poniósł odpowiedzialności za żadne ze wspomnianych zabójstw. Akty przemocy powinny być też ostrzeżeniem dla tunezyjskich władz. Ich obowiązkiem jest chronić wszystkich obywateli – również tych, którzy krytykują rządzącą partię.
Żona Mohameda Brahmiego powiedziała po śmierci swojego męża: „Przestępczy gang zabił wolny głos”. Brahmi był jednym z tych głosów, które pozwoliły sobie na krytykę władz – miał odwagę korzystać z przysługującego mu prawa do wolności słowa.
Autorka: Aleksandra Zielińska, koordynatorka kampanii Amnesty International