„Tylko” prawo? To zobacz jak zmienia życie!

Historia zgwałconej 10-latki z Paragwaju trafiła na pierwsze strony gazet w Ameryce Południowej w 2015 roku: dziewczynka prawie umarła, bo nie zezwolono na aborcję. 10-latka trafiła do szpitala, kiedy matka zorientowała się, że coś jest nie tak. Okazało się, że dziewczynka została zgwałcona przez ojczyma i jest w ciąży. Mimo zagrożenia dla zdrowia i życia, które stanowiła ciąża w tym wieku, lekarze nie mogli przeprowadzić aborcji z powodu restrykcyjnych przepisów. Dziewczynka ostatecznie przeżyła, wykonano cesarskie cięcie, jednak w 2018 roku inna nastolatka zmarła podczas cesarskiego cięcia, mimo że wcześniej lekarze alarmowali, że kontynuowanie ciąży może prowadzić do jej śmierci.
Ograniczanie dostępu do aborcji, prawnie czy poprzez niewłaściwą praktykę stosowania prawa, zbiera śmiertelne żniwo w wielu krajach świata. W 2012 roku Ayanda, 20-letnia studentka z RPA, zmarła po aborcji wykonanej w podziemiu. Dziewczyna chciała przerwać niechcianą ciążę i nie mając innego wyboru zdecydowała się na zabieg w podziemiu. Zmarła w skutek komplikacji. Nie jest to odosobniony przypadek. Kolejna młoda kobieta zmarła w RPA z tego powodu w 2016 roku. Tym śmierciom można było zapobiec, gdyby kobietom i dziewczynkom zapewniano dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji.
Nie wszystkie kobiety muszą podejmować trudną decyzję o przerwaniu ciąży w podziemiu. Te, które na to stać, podróżują za granicę, żeby to zrobić. Lucy z Irlandii, która była w niechcianej ciąży, zdecydowała się wyjechać do Wielkiej Brytanii, żeby ją przerwać. Kiedy mając 21 lat dowiedziała się, że jest w ciąży, była zaskoczona: nie była w stałym związku i nie był to moment, w którym chciała zostać matką. W Irlandii nie miała możliwości przerwania ciąży, co więcej groziłaby jej za to kara więzienia. Wyjazd za granicę był dla niej trudnym doświadczeniem. Po zabiegu źle się czuła, ale musiała wsiąść w samolot do domu. Po powrocie wciąż bała się komukolwiek powiedzieć. Szczęśliwie nie miała komplikacji i z czasem poczuła się lepiej. W 2018 roku zdecydowała się opowiedzieć swoją historię przed referendum, którym Irlandia miała zdecydować, czy odejść od restrykcyjnego prawa. Lucy ma nadzieję, że kiedy w przyszłości będzie miała córkę, ta nie będzie musiała obawiać się restrykcyjnych przepisów.

Nie wszystkie kobiet na świecie mają pieniądze i prawne możliwości, żeby wyjechać za granicę i tam przerwać ciążę. Kobietami, które wyjątkowo pilnie potrzebują dostępu do aborcji, są uchodźczynie, a szczególnie kobiety zgwałcone podczas konfliktów zbrojnych na całym świecie. Często uciekają one do sąsiedniego kraju, poza rejon konfliktu, mając nadzieję na uzyskanie pomocy. Część z nich może potrzebować aborcji. Liberalne prawo aborcyjne zapewnia im możliwość bezpiecznego przerwania ciąży bez wymogu udowadniania, że ciąża jest wynikiem gwałtu.
Prawo do zdrowia, życia, wolność od przemocy i dyskryminacji czy prawo do swobodnego kształtowania swojego życia rodzinnego to tylko niektóre prawa, które są naruszane w różnych krajach świata z powodu ograniczania dostępu do aborcji. Amnesty International dokumentuje te naruszenia i działa na rzecz zmiany prawa. W ciągu ostatnich 60 lat ponad 30 państw zmieniło prawo, aby umożliwić większy dostęp do aborcji, jednak 40% populacji świata wciąż mieszka w krajach, w których obowiązuje restrykcyjne prawo.
Autorka: Weronika Rokicka, koordynatorka kampanii Amnesty International.

Zdjęcie w nagłówku: “Czarny piątek”, protest przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego w Polsce, Warszawa 23.03.2018. Copyright: Grzegorz Żukowski.