Państwa rekordziści wydają na sprzęt, mury, zasieki i zatrudnianie nowych ludzi miliony euro rocznie. Przy porównaniu wydatków na zabezpieczanie granic z tymi przeznaczonymi proces przyjmowania uchodźców najgorzej wypadają Grecja i Hiszpania. W przez ostatnie 6 lat Hiszpania dostała 289 milionów euro z Funduszu Granic Zewnętrznych. Jedynie 3% tej kwoty stanowiły fundusze na przyjmowanie uchodźców. W Grecji było to 10%. Drony kosztują więcej niż pomoc ludziom.
Może zmiana ta nie powinna szokować – postęp technologiczny i innowacyjność to przecież chluby europejskiej gospodarki. A dzięki tym milionom euro rocznie o cierpieniu milionów ludzi – ofiar reżimów i konfliktów zbrojnych – możemy słyszeć z bezpiecznego dystansu telewizji.
Przyzwyczajeni do spokoju, stabilizacji, wygody zamykamy się na świat, który jest inny – podróżujemy do bezpiecznych enklaw turystycznych i podziwiamy zabytki w krajach, gdzie masowo dochodzi do naruszeń praw człowieka. Egipt, Tajlandia, Chiny. Stać nas. Stać nas na stawianie zasieków z drutu kolczastego i technologii. Gdy jednak z tego innego świata uciekają ludzie, poszukujący bezpieczeństwa, zaczynamy liczyć każdy grosz. Usprawiedliwiamy się mówiąc, że „cierpimy” z powody kryzysu gospodarczego, a wciąż po cichu wydajemy miliony, by żyć w szczelnie zamkniętym raju. Za nasze pieniądze „brudną robotę” wykonają przecież Turcja czy Maroko.
Podpisz petycję, żeby zmienić europejską politykę wobec uchodźców >>>