Ukraina: Władza musi przeprowadzić dokładne śledztwo po zwolnieniu 13 osób z tajnego więzienia

Do zwolnień z aresztu doszło po tym jak organizacje ujawniły tajne więzienia oraz przypadki stosowania tortur, czego dopuszczały się zarówno ukraińskie władze jak i prorosyjscy separatyści. Miało to miejsce w czasie konfliktu na wschodniej Ukrainie. Dane te zostały opublikowane 21 lipca w raporcie „Nie istniejesz. Arbitralne zatrzymania, wymuszone zaginięcia i tortury we wschodniej Ukrainie”.
Organizacje wystosowały teraz pismo do Naczelnej Prokuratury Wojskowej Ukrainy ws. nowych informacji odnośnie tajnych więzień zlokalizowanych na Ukrainie oraz opisały w sposób szczegółowy zeznania osób, które zostały zwolnione z więzienia. W piśmie tym przedstawiono również informacje odnośnie pięciu osób, które w dalszym ciągu są przetrzymywane w zakładzie penitencjarnym.

Ukraińskie władze, pomimo ewidentnych dowodów, w dalszym ciągu zaprzeczają istnieniu tajnych więzień, a to zakrawa już na farsę. Uwolnienie 13 osób na pewno cieszy, ale też potwierdza potrzebę zaprzestania nadużyć i dokładnego ich zbadania, aby przywrócić poczucie sprawiedliwości ofiarom – stwierdził John Dalhuisen, Dyrektor Amnesty International ds. Europy i Azji Centralnej.

Przed publikacją raportu, obie organizacje spotkały się z przedstawicielem Naczelnej Prokuratury Wojskowej Ukrainy i przedstawiły listę 16 osób, które rzekomo dalej są przetrzymywane w Charkowie. Obiecał on, że osobiście będzie nadzorował śledztwo w sprawie stosowania tajnych więzień.
Amnesty International i Human Rights Watch dowiedziały się, że sześciu mężczyzn zostało zwolnionych 25 lipca, a kolejnych sześciu wraz z jedną kobietą zostało wypuszczonych na wolność 2 sierpnia. Dwanaście z tych osób znajdowało się na liście szesnastu osób, która została dostarczona Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. Wynika stąd to, że jedna z osób znajdująca się na pierwszej liście została wcześniej zwolniona w marcu 2016 r. Trzy inne osoby zostały przeniesione do tajnego więzienia w kwietniu 2016 r., z czego jedna z tych osób została wypuszczona 2 sierpnia.
Przedstawicielom Amnesty International i Human Rights Watch udało się skontaktować z siedmioma osobami, które w ostatnim czasie zostały zwolnione z tajnych więzień. Z pięcioma z nich udało się przeprowadzić wywiad. Ich przypadki potwierdzają szokujące ustalenia raportu „Nie istniejesz”. Trzy osoby spośród tych, którzy byli przetrzymywani w tajnych więzieniach są zdeterminowani, żeby dociekać sprawiedliwości, a są to: Mykoła Wakaruk, Wiktor Aszykin i Dmitro Koroliow. Pozostałe dwie osoby w obawie przed represjami wobec nich i ich rodzin poprosili o zachowanie anonimowości.

Ponaglamy Kijów, żeby podjął natychmiastowe kroki gwarantujące wypuszczenie tych osób, które w dalszym ciągu przebywają w tajnych więzieniach. Ponadto należy zapewnić poczucie sprawiedliwości i przede wszystkim ochronę osobom, które walczą o swoje prawa – powiedział John Dalhuisen.

Próby ukrycia faktów dotyczących tajnych więzień
Wywiady z byłymi więźniami pokazują schemat oczywistych prób zatajania przez ukraińskie władze faktu stosowania tajnego więzienia w Charkowie w oddziale SBU.
Wiktor Aszykin doświadczył wymuszonego zniknięcia z jego domu w miejscowości Ukrajińsk. Do uprowadzenia doszło 7 grudnia 2014 r., a do zwolnienia 25 lipca 2016r. Wiktor powiedział Amnesty International, że był przenoszony trzy razy podczas bezprawnego zatrzymania, które trwało 597 dni. Przenoszenie miało na celu ukrycie go przed niezależnymi obserwatorami.  Dnia 10 lutego 2015 r. strażnicy rozkazali więźniom zabrać swoje rzeczy, nałożyli im plastikowe torby na głowę i wyprowadzili ich z celi na inne piętro budynku. Przez wiele godzin musieli siedzieć na podłodze w różnych pomieszczeniach zanim wrócili do swoich cel. Więźniowie powiedzieli, że ich cele były sprzątane i wietrzone, tak żeby usunąć wszelkie ślady ich pobytu. Później, usłyszeli strażników, którzy mówili, że „ktoś ważny” wizytował więzienie. Do podobnych prób ukrywania więźniów doszło 20 kwietnia i 20 maja 2016 r.
Mykoła Wakaruk doświadczył wymuszonego zniknięcia z własnego domu w Ukraijńsku 9 grudnia 2014 r., a został zwolniony 25 lipca 2016 r. W październiku 2015 r. pojawiła się u niego wysoka gorączka. Został zabrany do Szpitala nr 17 w Charkowie, gdzie został przyjęty pod fałszywym nazwiskiem jako Serhej Petrowicz. Po operacji usunięcia nerki spędził 10 dni na oddziale intensywnej opieki medycznej, a kolejne 20 dni – na sali pooperacyjnej. W tym czasie Wakaruk był przykuty kajdankami do łóżka oraz był strzeżony przez oficera SBU 24 godziny na dobę.
W dniu zwolnienia z więzienia strażnicy zwrócili więźniom ich dokumenty i dali im od 50 do 200 hrywien (7,53 – 30,12zł) na koszty transportu. Strażnicy wyraźnie ostrzegli byłych więźniów, żeby zachowali milczenie na temat ich tajnego zatrzymania w siedzibie SBU i zagrozili im poważnymi konsekwencjami, jeżeli prawda o ich męce ujrzy światło dzienne.
Amnesty International i Human Rights Watch wzywają władze Ukrainy do zobowiązania się do przeprowadzenia dokładnego, niezależnego i efektywnego śledztwa w sprawie tych przypadków oraz wzywa do zapewnienia byłym więźniom bezpieczeństwa.
Pięć osób pozostaje w tajnych więzieniach
Zdaniem tych osób, które udzieliły wywiadu Amnesty International i Human Rights Watch, co najmniej pięć innych osób wciąż jest potajemnie przetrzymywanych. Dwie z nich to obywatele Rosji, a dwie inne to Ukraińcy z Charkowa. Piąta osoba podobno cierpi na jakąś chorobę psychiczną, chociaż więźniowie, którzy ostatnio zostali zwolnieni nie byli w stanie podać szczegółowych informacji na jej temat.
Jedną z osób, która wciąż przebywa w tajnym więzieniu jest Rosjanin Władimir Biezobrazow. Został on aresztowany w maju 2014 r. podczas rodzinnych wakacji we wsi Karolino-Bugaz, w rejonie odeskim. Szef lokalnej jednostki straży granicznej usłyszał jak Biezobrazow wygłaszał w kawiarni komentarze popierające prorosyjskich separatystów. Rosjanin został natychmiast aresztowany. Po dwóch dniach spędzonych w bazie straży granicznej w miejscowości Karolino-Bugaz, Biezobrazow „przyznał się”, że przybył na Ukrainę, aby rekrutować prorosyjskich bojowników separatystycznych i natychmiast przedstawiono mu zarzuty o naruszenie ukraińskiej integralności terytorialnej (art. 110 Kodeksu Karnego). W sądzie Biezobrazow wycofał swoje „zeznania”, twierdząc, że złożył je pod przymusem.
W marcu 2015 r. ukraińscy mediatorzy ds. wymiany więźniami zwrócili się do adwokata Biezobrazowa i zaproponowali zwolnienie go z aresztu w zamian za ukraińskiego bojownika, który został schwytany przez prorosyjskich separatystów w Ługańsku. Warunkiem wymiany było potwierdzenie „zeznań” przed sądem. Biezobrazow zgodził się na te warunki i 6 marca 2015 r. Sąd Rejonowy w Owidioplu ogłosił w jego sprawie wyrok w zawieszeniu na okres 3 lat. Gdy Władimir Biezobrazow opuszczał gmach sądu, pod główne wejście podjechała ciężarówka, z której wyskoczyło kilku mężczyzn. Mężczyźni wepchnęli Rosjanina do ciężarówki i odjechali. Od tego momentu ślad po nim zaginął. Dwa miesiące później, w maju 2015 r. matka Biezobrazowa – Ludmiła Korobowa dowiedziała się od mężczyzny, który został wcześniej wypuszczony z tajnego więzienia SBU w Charkowie, że jej syn jest tam przetrzymywany. Pomiędzy majem 2015 r. i sierpniem 2016 r. Korobowa miała jedną rozmowę telefoniczną z Biezobrazowem i kilka innych rozmów z jego wypuszczonymi na wolność współtowarzyszami więziennymi, co potwierdziło zatrzymanie Biezobrazowa w oddziale w Charkowie.

Praworządność na Ukrainie już jest bardzo słaba. Władze Ukrainy nie mogą mieć nadziei na naprawę chorego systemu sprawiedliwości, gdy jednocześnie ich zaangażowanie w egzekwowanie prawa przejawia się poprzez tak bezczelne praktyki, które całkowicie uchodzą bezkarnie. Dla dobra całej Ukrainy lepiej byłoby rozwiązać ten problem, niż zaprzeczać, że on nie istnieje – twierdzi John Dalhuisen.