Ukraina: Zdławienie wolności zgromadzeń

– Decydując się na brutalne rozpędzenie demonstracji, władze Ukrainy naruszają te standardy i wartości, do których rzekomo dążą – stwierdziła Aleksandra Zielińska, koordynatorka kampanii Amnesty International.
30 listopada tuż przed 4 rano liczne policyjne oddziały specjalne uderzyły na manifestantów. Przed nimi w ciężarówkach jechali lokalni pracownicy państwowi, wiozący sprzęt do postawienia tradycyjnego noworocznego drzewka na placu. Rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na Kanale 5 telewizji uzasadniał rozpędzenie demonstrantów koniecznością przeprowadzenia przygotowania do świętowania Nowego Roku.
– Międzynarodowe standardy praw człowieka zezwalają na ograniczenie prawa do swobody zgromadzeń wyłącznie w przypadkach “pilnej potrzeby społecznej”. Postawienie noworocznego drzewa nie może być uznane za zasadny powód ograniczenia wolności zgromadzeń.
Według świadków, z którymi rozmawiała Amnesty International, funkcjonariusze Berkutu najpierw kazali demonstrantom rozejść się z powodu “nielegalności” demonstracji, a następnie zaczęli bić znajdujące się w pobliżu osoby, które tego nie uczyniły. Na nagraniach wideo widać jak Berkutowcy biją manifestantów. W kilku przypadkach gonią oni kobiety i mężczyzn, by ich zbić. Do chwili obecnej około 35 osób zostało oskarżonych o chuligaństwo na podstawie Kodeksu administracyjnego, a dziesiątki osób odniosło obrażenia.
Wasyl Paczenko, architekt z Kijowa, opowiedział Amnesty International o tym, co mu się przydarzyło: “Zobaczyłem jak biją ludzi – bili nawet tych, którzy upadli na ziemię. Mnie też przewrócili – widziałem trzech [milicjantów]. Bili mnie i kilka osób w pobliżu. Następnie podnieśli nas i kazali nam odejść.”
Później Wasyl pomógł pobitej kobiecie w dotarciu do pomocy medycznej, ale gdy szukali ambulansu zostali ponownie pobici. Wasyl Paczenko został oskarżony (na mocy przewinienia administracyjnego) o chuligaństwo polegające na przeszkadzanie w ustawieniu noworocznego drzewka. Narzeka na złe traktowanie ze strony milicji. “Tu, na Ukrainie, nie spodziewamy się odszkodowania, ale chcę odnalezienia winnych.”
Wasyl Katola, dentysta, opisał, jak dotychczasowe dobre stosunki z siłami Berkutu nagle pogorszyły się w sobotni poranek: “Funkcjonariusze Berkutu byli przy manifestacjach każdego wieczora i byli dla nas mili, nawet pili z nami herbatę. Wczoraj Berkutowcy podeszli do nielegalnie zaparkowanego samochodu – dziewczyna upuściła szalik, a oni nawet go dla niej podnieśli! Ci, którzy przyszli dzisiaj rano, byli bardzo agresywni, a ja się bałem.”
W sobotnie popołudnie Premier Azarow powiedział narodowi, że jest głęboko zasmucony i zaniepokojony tym, co stało się w nocy na placu. Szef Kijowskiej Policji wziął na siebie odpowiedzialność za użycie sił Berkutu, ale powiedział, że przemoc była wynikiem prowokacji.
Te wyjaśnienia ze strony władz nie są przekonujące. Na nagraniach wideo nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek prowokacje ze strony manifestujących, poza tym wydaje się, że rozkaz ich rozpędzenia został wydany jeszcze wcześniej.
Jasne jest, że ktoś podjął decyzję, że protesty muszą się zakończyć. Nie ma żadnego uzasadnienia dla rozproszenia manifestantów i nic nie usprawiedliwia użytej przemocy.
Amnesty International wzywa ukraińskie władze do przestrzegania obowiązków wynikających z praw człowieka i ochrony prawa do wolności zgromadzeń. Muszą one przeprowadzić dochodzenie w sprawie przyczyn wydania rozkazu do rozpędzenia manifestantów i zapewnić zbadanie każdego z przypadków nadużycia siły.
Tł. Bartosz Kumanek