Ich troje: sędzia Igor Tuleya, Paweł Juszczyszyn i Beata Morawiec. Dlaczego wybrali taki zawód? Jak to jest decydować o sprawach innych ludzi, o ich życiu? Dlaczego tak walczą o niezależność? Skąd biorą siły?
English version of the article
Ich historie są ilustracją tego, co dzieje się w Polsce od 2015 r., czyli stopniowego ograniczania praw ludzi poprzez pozbawianie ich mechanizmów chroniących przed nadużyciami władzy. Jednym z takich “murów obronnych” są niezależni od władzy politycznej sędziowie. W Polsce nie prowadzi się “reformy sprawiedliwości”, bo reforma ma służyć ludziom, a nie obracać się przeciwko nim. Działanie władz nie na celu usprawnienia wymiaru sprawiedliwości, lecz jedynie jego podporządkowanie ludziom lojalnym wobec władzy politycznej.
Walka o niezależne sądownictwo przypomina zmagania Dawida z Goliatem
Trójka odważnych sędziów uznała, że nie będzie siedzieć cicho i patrzeć jak na ich oczach kawałek po kawałku następuje demontaż państwa opartego na regułach Konstytucji i prawach człowieka. Stając do walki o te wartości, zaryzykowali utratę swojego stanowiska oraz dobrego imienia.
Państwo wypowiedziało im wojnę i wytoczyło przeciw nim najcięższe działa. Politycznie sterowani rzecznicy dyscyplinarni i Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliły im immunitety, bezterminowo zakazały dalszej pracy jako sędziom. Wszczęto wobec nich procesy karne. Wobec sędziego I. Tulei – za wydane przez niego orzeczenie. Wobec sędzi B. Morawiec – w odwecie za to, że ośmielała się głośno mówić o tym, że ukrytym celem działań Ministra Sprawiedliwości wcale nie była reforma sprawiedliwości, lecz podporządkowanie sobie sądów poprzez obsadzenie ich lojalnymi wobec władz osobami.
Walka jasnej i ciemniej strony mocy wciąż trwa
Pomimo tego sędziowie nie składają broni. Nie poddają się. Oni również postanowili wszcząć procesy przeciwko swoim prześladowcom. Sędzia Beata Morawiec pozwała samego Ministra Sprawiedliwości za to, że ją oczernił, oskarżając o korupcję, a sędzia Paweł Juszczyszyn pozwał z kolei Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, który zabrania mu pracować jako sędzia. Nadal odważnie bronią swojej niezawisłości.
Podobnych spraw sędziów, którzy nie godzą się na bezprawne działania i bezpodstawne oskarżenia, jest znacznie więcej. Wybrane przez nas sprawy to tylko wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o zastraszanie sędziów przez władze. Ma to wywołać w całym środowisku sędziowskim tzw. efekt mrożący polegający na niewychylaniu się innych sędziów przed szereg w obawie przed represjami ze strony władzy.
Poznajcie bliżej ich historie!
Liczymy, że poznanie bliżej tych sędziów, jako zwykłych przyzwoitych ludzi, a nie tylko bohaterów nagłówków w Internecie i TV, gdzie mówi się o zawiłych procedurach prawnych, pomoże Wam w odpowiedzi na pytanie: “Czy warto być przyzwoitym?“
Walka o niezależne sądownictwo dotyczy tak naprawdę każdego i każdej z nas. Niezależne od władzy politycznej prawo do sądu to podstawowe prawo człowieka. Możemy narzekać na sądy, a nawet ich nie lubić, ale nie zmienia to faktu, że potrzebujemy niezależnych sądów i sędziów, by walczyć o swoje inne prawa.
Czy chcesz obudzić się w państwie, w którym władza wykorzystuje podporządkowane sądy do kontrolowania ludzi? Jeśli w dalszym ciągu władza będzie ograniczać niezależność sądów, możemy stracić tę tarczę ochrony naszych praw.
“Władzy chodzi o podporządkowanie czy zdominowanie całego życia w naszym kraju, w każdej płaszczyźnie. Toczy się walka o kulturę, walka z wolnymi mediami, walka światopoglądowa. I tak jak powiedział prezes Kaczyński: te sądy są ostatnią barykadą, do tego, żeby zrealizować jakąś własną wizję państwa”*, mówi sędzia Igor Tuleya.
Jeśli nie chcesz, aby tak się stało – Ty również stań do tej walki!
Po co nam niezależni sędziowie?
“My sędziowie jesteśmy strażnikami. Naszym obowiązkiem jest stałe czuwanie nad tym, aby władza nie przeradzała się we władzę absolutną, aby obywatel nigdy nie stał się Józefem K.
(…) Najpierw usuwa się, niszczy bądź obraca w swoje przeciwieństwo instytucje państwa demokratycznego, blokujące przeradzanie się władzy w tyranię. Trybunał Konstytucyjny, NIK, RPO, Sąd Najwyższy. A potem usuwa się strażników.
Stosuje się wachlarze represji: od twardych, jak pozbawienie immunitetu, ściganie karne, przez wszczynanie postępowań dyscyplinarnych (…), po usuwanie z funkcji, pozbawianie stanowisk, przenoszenie do innych wydziałów. Wobec wszystkich innych działa wówczas efekt mrożący, podpowiadający obojętność, odwracanie oczu (…).
A gdy zabraknie strażników, obywatel nie ma żadnych szans. (…). Władza może z nim zrobić wszystko, a on nie może zrobić nic. Do nikogo się nie odwoła, do nikogo nie pójdzie ze skargą, no chyba że do komitetu rządzącej partii.
Dlatego też my sędziowie stajemy razem, wspólnie w obronie niezależnych sądów, niezawisłych sędziów, po to, aby obywatele zachowali swoją wolność. Bez wolnych sądów nie będzie wolnych obywateli.”
Michał Lewoc – sędzia w Sądzie Rejonowym w Legnicy.
HISTORIA IGORA TULEI
Igor Tuleya
Sędzia od 1996 roku
Wydział Karny, Sąd Okręgowy w Warszawie
Wolnym ludziom nie da się ukraść wolnych sądów.
sędzia Igor Tuleya
Można uznać, że sędzia Tuleya po prostu ma pecha – orzeka w Warszawie, w Sądzie Okręgowym, do którego trafiają wszystkie gorące politycznie kartofle i sprawy miny, na których poślizgnął się niejeden polityk. Nie wybiera sobie tych spraw, trafiają do niego z losowania. A on musi je rozstrzygnąć – głuchy na wrzawę dookoła, krzyki opozycji, groźby tych u władzy, naciski, flesze i całą tę rozognioną w wiecznych kłótniach politykę. Zgodnie z własnym sumieniem – czyli tak jak to widzi i tak jak rozumie prawo, które nas wszystkich obowiązuje.
A rozumiał tak, że gdy stwierdzał nadużycie czy nieprawidłowości, to nazywał rzeczy po imieniu.
Prokuratura kontratakuje
W odwecie za orzeczenia, w których wskazywał na nieprawidłowości w działaniach władz, prokuratura postawiła mu zarzut karny dotyczący ujawnienia informacji ze śledztwa, które miały zagrozić jego dalszemu przebiegowi. W rzeczywistości “przestępstwem” sędziego Tuleyi było zarządzenie JAWNEGO posiedzenia (do czego sędzia ma prawo). Przed rozpoczęciem posiedzenia dziennikarze złożyli wniosek o zgodę na nagrywanie, a prokurator obecny na posiedzeniu nie zgłosił sprzeciwu.
Działając więc zgodnie z prawem, sędzia Tuleya pozwolił mediom na nagranie ustnego uzasadnienia postanowienia sądu. Wynikało z niego, że prokuratura dwa razy umorzyła sprawę dot. nieprawidłowości podczas głosowania w Sejmie w 2016 r.
W listopadzie 2020 r. Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego – niebędąca niezależnym i bezstronnym sądem oraz działająca wbrew zakazowi Trybunału Sprawiedliwości UE z kwietnia 2020 – uchyliła sędziemu immunitet, by prokuratura mogła postawić mu zarzuty.
Sędzia Tuleya jednak konsekwentnie odmawia współpracy z prokuraturą
Sędzia był trzykrotnie wzywany na przesłuchanie i trzykrotnie się nie stawił w prokuraturze, mimo że za każdym razem był pod budynkiem. Pokazywał, że się nie ukrywa, ale nie będzie uznawał decyzji Izby, której zabroniono decydowania.
“Prokurator wezwał mnie na przesłuchanie. Nie mogłem pójść. To byłoby tchórzostwo. Zaprzeczyłbym samemu sobie. Nie mógłbym spojrzeć Wolnym Ludziom, obrońcom praworządności, w oczy. Potulnie biorąc udział w przesłuchaniu, legitymizowałbym bezprawie. Przyznałbym, że wszystko jest OK. Tak nie jest. Prokurator zapowiedział, że doprowadzi mnie siłą. Jestem spokojny, bo wierzę w to, co robię“ .
Może jesteśmy bezsilni, ale nie jesteśmy bezbronni. I dzisiaj, i zawsze będę powtarzał: warto bronić wartości. I w ich obronie warto zapłacić każdą cenę. Dopóki walczymy – jesteśmy zwycięzcami. Za tymi chmurami jest słońce i nawet po najdłuższej nocy wstanie dzień. Jestem o tym przekonany.“* – mówi sędzia Tuleya.
Wprawdzie 21 kwietnia 2021 r. Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie wyraziła zgody na wniosek Prokuratury Krajowej na przymusowe doprowadzenie sędziego Tulei na przesłuchanie ws. stawianych mu zarzutów dot. ujawnienia informacji ze śledztwa, ale to nie koniec zmagań sędziego z upolitycznioną prokuraturą oraz Izbą Dyscyplinarną. Prokuratura planuje zaskarżyć decyzję o niewyrażeniu zgody na przymusowe doprowadzenie sędziego Igora Tulei na przesłuchanie.
Wciąż potrzebna jest nasza czujność. Patrzmy władzy na ręce, by nie obudzić się w Państwie, w którym sędzia kończy w więzieniu za to, jakiej treści wyroki wydaje.
Blaski i cenie pracy sędziego
W ocenie sędziego Tulei: “Zawód sędziego to służba społeczeństwu. Choćby przez różne aspekty techniczne pracy sędziego. Pewnie nie warto sobie nimi zawracać głowy, ale może ktoś nie wie, że musimy być w pełni dyspozycyjni, mamy dyżury, w święta, dni wolne. Te dyżury są wkalkulowane w naszą pracę, nie ma za to dodatkowego wynagrodzenia. Sprawy, którymi się zajmujemy, towarzyszą nam w czasie wolnym. Są też sprawy, które ciągną się za sędzią przez wiele lat, niektóre zapamiętam na całe życie. Tak jak pierwszą sprawę o zabójstwo, w sądzie okręgowym. Czułem ten ciężar i tylko się modliłem, żebym nie popełnił błędu i wydał sprawiedliwy wyrok i dobrze rozstrzygnął tę kwestię. Sędzia musi rozstrzygnąć kwestię winy we własnym sumieniu i bierze to na siebie.”
“Często słyszymy na salach sądowych pogróżki pod swoim adresem. Wyrok skazujący kogoś na dożywocie wywołuje atak furii. I gdyby nie konwój policyjny, to pewnie skład sędziowski zostałby rozniesiony na kopach, urwaliby nam głowy.”*
Jak sędzia Tuleya widzi obecną rolę sędziego w społeczeństwie?
“Na naszych oczach powstaje nowy model – sędziego obywatelskiego. On już nie jest zamknięty w czterech ścianach rozpraw i nie ogranicza swojej aktywności wyłącznie do wyroku i jego uzasadnienia. Sędzia powinien wyjść do obywateli, spotykać się z nimi, opowiadać o tym, co robi. Powinien też uczyć się od obywateli, prowadzić z nimi dialog o zmianach w prawie i sądownictwie. To ważne. W ten sposób – wierzę w to – buduje się właśnie autorytet sędziego i zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości”* – podsumowuje sędzia Igor Tuleya.
HISTORIA PAWŁA JUSZCZYSZYNA
Paweł Juszczyszyn
Sędzia od 2001 roku
Sąd Rejonowy w Olsztynie
Sędzia ma ten komfort – jeśli oczywiście jest sędzią niezależnym – że faktycznie może postępować zgodnie z sumieniem. Jeśli tylko starcza mu w obecnych czasach odwagi.
sędzia Paweł Juszczyszyn
Jakie to uczucie, kiedy chcesz pracować, ale Ci tego zabraniają?
Czy to normalne, że sędzia, zamiast zajmować się sądzeniem, już ponad od roku walczy o to, aby móc pracować?
Było tak spokojnie…
Sędzia Paweł Juszczyszyn przez 18 lat spokojnie orzekał w sądzie w Olsztynie. Do czasu, aż w 2019 r. nie trafił na pewną sprawę, w której miał rozstrzygnąć, czy sędzia wydający wcześniej wyrok był w ogóle powołany na to stanowisko we właściwy sposób.
Taki obowiązek kontroli wynikał dla wszystkich sędziów z nakazu wydanego wcześniej przez Trybunał Sprawiedliwości UE.
Rzetelność w pracy nie popłaca?
Sędzia Juszczyszyn, aby rzetelnie zbadać tę kwestię, napisał do Kancelarii Sejmu, aby przesłała mu potrzebny dokument – listy poparcia dla sędziów zasiadających obecnie w Krajowej Radzie Sądownictwa. Chciał w ten sposób sprawdzić, czy osoby, które nominują nowych sędziów, same są powołane zgodnie z prawem. Okazało się, że ta najzwyklejsza z pozoru procedura zażądania przez sąd dokumentu, nie może być – w obecnej sytuacji – zrealizowana.
Sejm odmówił sędziemu dostępu do list poparcia do KRS
Ale na tym nie koniec. To żądanie uruchomiło lawinę, która doprowadziła do tego, że sędzia Juszczyszyn – za swoją dociekliwość – zapłacił wysoką cenę: stracił tymczasowo pracę (został zawieszony i odsunięty od sądzenia), przeniesiono go z powrotem do sądu niższego rzędu (sądu rejonowego) i wszczęto przeciwko niemu dyscyplinarkę.
Po co to wszystko?
Sędzia jest jednak silny – nie zamierza odejść z zawodu. Walczy o sprawiedliwość, z mocnym przekonaniem, że warto. Widzi, jak bez niezależnych sędziów kruszy się mur chroniący nas przed władzą:
“W tej chwili pewne naruszenia prawa spowodowane przez osoby powiązane z rządzącą partią w ogóle nie są ścigane. Przejawy postaw obywatelskich, które kolidują z interesem rządzącej partii, są bezwzględnie ścigane, nawet z przekroczeniem prawa. Cały czas broniące swojej niezawisłości sądy orzekają jednak na korzyść obywateli, a są krytyczne wobec działań policji, zwłaszcza w sprawach manifestowania swoich poglądów, w tym na ulicy, do czego mamy konstytucyjne prawo”* – mówi sędzia Paweł Juszczyszyn.
Taktyka salami i syndrom gotowanej żaby
W ograniczaniu naszych praw człowieka poprzez przejmowanie sądów władza stosuje pewną, dobrze znaną z czasów ZSRR i stosowaną po II Wojnie Światowej „taktykę salami”. Krok po kroku następuje rozbrajanie przez władze kolejnych instytucji i osób, które służą jako tarcza ochrona przed zakusami władzy, niczym odkrajanie plasterków salami. Na początku był to Trybunał Konstytucyjny, który został obsadzony przychylnymi władzy „sędziami dublerami” – co uznane zostało ostatnio za naruszenie m.in. naszego prawa do rzetelnego procesu sądowego. Potem nastąpiły zmiany w strukturach Sądu Najwyższego i sądów powszechnych oraz prokuratury.
Przypomina to „syndrom gotowanej żaby”*: wrzucona do wrzącej wody żaba momentalnie z niej wyskoczy. Jeżeli jednak żabę włoży się do wody letniej i zacznie podgrzewać, jej czujność będzie uśpiona i w końcu żaba niepostrzeżenie się ugotuje. Tak samo dzieje się, gdy w sposób niezauważalny tracimy sprzymierzeńców naszych praw i wolności. W pewnym momencie możemy zdać sobie sprawę, że woda parzy – ale jest już za późno.
Walka w takich warunkach nie jest widowiskowa, spektakularna i nie przynosi jednoznacznego zwycięstwa. Tym bardziej potrzebna jest determinacja i solidarność.
“Boję się tego, że nie starczy – przede wszystkim społeczeństwu – determinacji do tego, żeby naprawić tę sytuację, że taki stan zepsucia prawa i systemu wymiaru sprawiedliwości zostanie na długie lata. Bo pojawią się argumenty, że dla spokoju, dla stabilności, zostawmy to już tak, jak jest. Postawmy grubą kreskę i róbmy, co się da, żeby budować coś dobrego na przyszłość. Przyszłości jednak nie da się zbudować bez mocnego i zdrowego fundamentu, bez niezależnego sądownictwa. Tak więc nie możemy pozwolić na sytuację, w której osoby z nadania politycznego będą zasiadały w sądach” – mówi sędzia Paweł Juszczyszyn.
Bezstronność, niezawisłość – czyli co?
Zwykle myślimy, że najlepiej, żeby sąd rozstrzygnął sprawę jedynie słusznie, czyli na naszą korzyść. Za sprawiedliwym wyrokiem (oczywiście na naszą korzyść, myślimy) przemawia bezstronność, niezawisłość, obiektywność, rzetelność w badaniu sprawy. Sąd ma być wyważony i odporny na wpływy. Może więc lepiej, by zamiast sędziów sprawy rozstrzygała sztuczna inteligencja? Nikogo nie zna, nie odczuwa ani sympatii ani niechęci do kogokolwiek, przez nikogo nie została mianowana, nie zawdzięcza swojego stanowiska żadnej partii. Czy byłaby to bezstronność i niezawisłość idealna? A co z ludzkim poczuciem słuszności, rozumieniem prawa, dążeniem do sprawiedliwości?
“Po ludzku człowiek powie: a, ten sędzia był zły, bo rozstrzygnął na moją niekorzyść, a sąd apelacyjny był dobry, bo zmienił rozstrzygnięcie na moją korzyść. Patrząc jednak na to w szerszej perspektywie, to i jeden, i drugi sąd, pierwszej i drugiej instancji, spełnił swoją funkcję. Każdy sąd bowiem orzeka zgodnie z własnym przekonaniem i zgodnie ze swoim rozumieniem prawa. Bo prawo podlega wykładni. Wszystko po to, by osiągnąć sprawiedliwość* – mówi sędzia Paweł Juszczyszyn.
HISTORIA BEATY MORAWIEC
Sędzia od 1990 roku
Sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie
Prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”
My, sędziowie, naprawdę jesteśmy ludźmi. My nie jesteśmy robotami. Każda nasza decyzja, postanowienie, wyrok muszą być przemyślane, rozważone z każdej możliwej strony i oparte na literze prawa oraz materiale dowodowym.
sędzia Beata Morawiec
Sędzia Morawiec – kobieta, która nie boi się Ministra Sprawiedliwości
Zaczęło się od tego, że w 2017 roku Minister Sprawiedliwości – bez słowa wyjaśnienia – odwołał sędzię Beatę Morawiec z funkcji Prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie, przerywając jej kadencję.
Następnie na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości pojawił się komunikat dotyczący sędzi Morawiec. Z jego treści wynikało, że sędzia Morawiec, jako prezes, źle nadzorowała dyrektorów w tym sądzie i w konsekwencji doszło w nim do korupcji. To miało być powodem odwołania.
Wtedy sędzia Beata Morawiec pozwała Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę za naruszenie dóbr osobistych. Domagała się przeprosin za treść opublikowanego komunikatu.
Sędzia kontra Minister Sprawiedliwości – 1:0
W styczniu 2021 warszawski sąd apelacyjny uznał, że sędzia miała rację, że faktycznie doszło do naruszenia jej dobrego imienia i nakazał ministrowi przeprosić sędzię Morawiec. Minister jednak nie chce przepraszać i zapowiedział złożenie w tej sprawie kasacji do Sądu Najwyższego.
Niezależnie od tej batalii sądowej, która jak na razie poszła nie po myśli Ministra Sprawiedliwości, postanowiono zadziałać z innej strony. Podległa Ministrowi Sprawiedliwości prokuratura wszczęła przeciwko sędzi Beacie Morawiec postępowanie karne. Prokuratura twierdzi, że w 2013 roku sędzia wzięła 5 tys. zł za przygotowanie opinii sądowej, której nigdy nie sporządziła, oraz że przyjęła telefon komórkowy jako łapówkę, aby orzekać na korzyść oskarżonego. Sędzia znów stanowczo zaprzeczyła tym zarzutom i przedstawiła dowody w postaci ekspertyzy biegłego.
Nieproszeni goście o 6 rano
18 września 2020 r. po 6.00. rano do domu sędzi Beaty Morawiec wszedł prokurator w asyście Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA). Grożąc przeszukaniem domu, zabrał służbowy laptop zawierający dane wrażliwe. Powodem miało być zabezpieczenie owej “nieistniejącej” opinii z 2013 roku oraz nośników elektronicznych, na których została sporządzona. Nakaz przeszukania domu sędziego wydano bez zgody sądu dyscyplinarnego, mimo że sędzia deklarowała, że ma kopię opinii i może ją w każdej chwili udostępnić. W przyjęcie rzekomej łapówki w postaci telefonu i ryzykowanie wieloletniej kariery prawniczej dla komórki trudno uwierzyć, zaś zarzut fikcyjnej opinii sądowej sędzia Beata Morawiec obaliła ekspertyzą, którą przeprowadził biegły z zakresu informatyki. Wynika z niej, że opinia rzeczywiście powstała w 2013 roku.
Zarzuty karne wobec sędzi Morawiec pojawiły się, gdy weszła w konflikt z Ministrem Sprawiedliwości. Dodatkowo udowodniła manipulowanie informacjami, wygrywając sprawę o naruszenie dóbr osobistych. I, co istotne, jest powszechnie rozpoznawalnym prezesem Stowarzyszenia Sędziów “Themis”, które jest bardzo krytyczne wobec zmian wprowadzonych w sądownictwie.
Praworządność – czyli co?
“Jako grupa zawodowa izolowaliśmy się i byliśmy izolowani od społeczeństwa. Nie uczestniczyliśmy czynnie w jego życiu. To był błąd. Dlatego teraz, gdy praworządność jest niszczona systemowo, musimy włożyć dużo więcej wysiłku w to, by uświadomić obywatelom, że nie możemy dopuścić do zniszczenia państwa prawa. Uświadomić im, co to jest praworządność. Bo „definicja praworządności jest bardzo prosta: to jest stosowanie prawa. Nic innego. Przestrzegaj prawa, stosuj prawo, będziesz człowiekiem praworządnym. Jeżeli manipulujesz prawem albo go nie przestrzegasz, albo je lekceważysz, nie jesteś członkiem społeczeństwa obywatelskiego “* – sędzia Beata Morawiec.
Kiedy sędzia sam staje przed sądem
W październiku 2020 roku Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła sędzi Beacie Morawiec immunitet, żeby prokuratura mogła prowadzić postępowanie karne w sprawie jej rzekomych przestępstw korupcyjnych. Obrońcy sędzi Morawiec zaskarżyli decyzję Izby, więc sprawa nadal jest w toku, a sędzia nadal jest objęta immunitetem.
Warto pamiętać, że w tego typu sprawach na szali leży nie tylko ochrona dóbr osobistych sędziego, ale też dobro całego wymiaru sprawiedliwości. Jeśli przyjmiemy, że sędziowie pełnią funkcję osoby zaufania publicznego, to bezpodstawne uchylenie im immunitetu sprawia, że chwieje się w posadach całe sądownictwo.
“Zniszczono budowany przez wiele lat autorytet niezawisłych sędziów i niezależnych sądów. Co będzie dalej? Bardzo trudno będzie naprawić popełnione błędy i odbudować szacunek do wymiaru sprawiedliwości, szacunek do sędziów. Ale my nie będziemy już cicho i nie będziemy bezczynnie obserwować, jak niszczy się państwo prawa.
Skutkiem ubocznym działań aktualnie rządzących, zupełnie przez nich nieprzewidzianym, jest ten istniejący już opór środowiska sędziowskiego, środowiska jednomyślnego i wspólnie – ramię w ramię – walczącego o prawa obywatelskie. Nikt się tego nie spodziewał, bo my przez lata byliśmy do tego nieprzygotowani. „Siedź w kącie, a znajdą cię” – tak nas uczono, „nie odzywaj się, bo nie przystoi, nie wypada”. „Sędzia nie może się angażować w życie społeczne”. To – jak pokazało życie – najbardziej nieracjonalne tezy, które doprowadziły do zasadnej krytyki naszej grupy zawodowej.
Jednak rzeczywistość zweryfikowała wiele błędnych założeń, i destrukcyjne oraz niszczycielskie zakusy rządzących spełzły na niczym. Walka o państwo prawa i praworządność zawsze była, jest i będzie celem każdego niezawisłego sędziego”* – deklaruje sędzia Beata Morawiec.
W kwietniu 2021 r. sędzia Morawiec złożyła do pozew sądu pracy. Żąda w nim przywrócenia do pracy oraz zabezpieczenia powództwa, czyli dopuszczenia do pracy na czas procesu. Nie składa broni. Trzymamy kciuki, by wygrała i tym razem.
Aktualizacja: 8 czerwca 2021 Izba Dyscyplinarna SN odmówiła uchylenia immunitetu sędzi Beacie Morawiec. Na skutek tej decyzji mogła ona powrócić do orzekania w sądzie. Sędzia wycofała także złożony wcześniej pozew o przywrócenie jej do pracy. Cieszymy się, że sprawa ta została zakończona sukcesem!
[*] – wypowiedzi sędziów Igora Tulei, Pawła Juszczyszyna i Beaty Morawiec dla Piotra Wójcika w ramach projektu “Sprawiedliwość”.
Zdjęcia w nagłówku: Beata Morawiec, Igor Tuleya, Paweł Juszczyszyn. Copyright. Piotr Wójcik, zdjęcia z projektu “Sprawiedliwość”.
Pełne wywiady można przeczytać na stronie projektu “Sprawiedliwość” Piotra Wójcika.
Powstrzymaj niesłuszne postępowania dyscyplinarne. PODPISZ PETYCJĘ!
Nie pozwól na uciszanie i zastraszanie sędziów
Powstrzymaj niesłuszne postępowania dyscyplinarne