Mężczyźni postrzegani jako osoby homoseksualne są porywani, torturowani, a nawet zabijani w Czeczenii w ramach skoordynowanej kampanii bezprawia. 1 kwietnia rosyjska niezależna Nowa Gazieta udokumentowała, że ponad 100 mężczyzn uważanych za gejów, zostało porwanych w ramach skoordynowanych działań. Mężczyźni byli torturowani i źle traktowani, zmuszani do ujawnienia danych znanych im osób LGBTI. Nowaja Gazieta twierdzi, że zweryfikowała informacje dotyczące co najmniej 3 mężczyzn, którzy zostali zabici przez porywaczy, choć faktyczna liczba zabójstw może być wyższa.
Amnesty International na całym świecie zebrała ponad 650 000 podpisów, w tym Polsce ok. 5000 pod petycją wzywającą władze rosyjskie i czeczeńskie do zatrzymania prześladowań gejów.
5 czerwca w Warszawie razem z Tatianą Winniczenko, aktywistką LGBT z Rosji, i z Jeleną Kostiuczenko, dziennikarką z Nowej Gaziety, przekazaliśmy petycję i zebrane podpisy. Tatiana Winniczenko i Jelena Kostiuczenko opowiedziały nam również o przerażających faktach nt. całego procederu porywania i zabójstw, jak również o próbie pomocy mężczyznom uciekającym z Czeczenii. Publikujemy nagrane fragmenty wywiadu oraz całe spisane wypowiedzi poniżej.
Jelena Kostiuczenko, dziennikarka Nowej Gaziety
Nowa Gazieta poinformowała właściwie jako pierwsza o sytuacji osób homoseksualnych w Czeczeni. Czy możesz powiedzieć jak to się stało, że dowiedzieliście się o tej sytuacji i dlaczego zdecydowaliście się o tym poinformować?
JK: Pierwszą osobą, która napisała na ten temat była Jelena Miłaszyna. Ona jest korespondentką Nowej Gaziety w Czeczenii. Zajmuje się różnymi tematami, ale właściwie zastąpiła Politkowską, po jej zabójstwie zajęła się tym regionem. Ona ma wiele źródeł w Czeczenii, i kiedy Sieć LGBT przesłała pierwsze sygnały o tym, że na terenie Republiki są przypadki masowych zabójstw osób LGBT, Jelena Miłaszyna skontaktowała się ze swoimi źródłami w resortach siłowych. Uzyskała sporo informacji, po czym opublikowała tekst zatytułowany “Zabójstwa honorowe”.
Czy w związku publikacjami o tym co się dzieje w Czeczenii, wy dziennikarze, dziennikarki jesteście bezpieczni, czy jesteście narażeni na akcje odwetowe?
JK: 3 dni po publikacji w meczecie w Groznym zwołano zebranie, w którym wzięło udział 15 tys. osób. Byli tam przedstawiciele kleru, osób wierzących, ale i przedstawiciele władz. Podjęto uchwałę, w której postanowiono, że nasza redakcja jest wrogiem, i że czeka nas nieunikniona zemsta. Zatem my, jako gazeta, podjęliśmy decyzję o podjęciu środków bezpieczeństwa. Aby rozproszyć zagrożenie do Jeleny Miłaszynej dołączyła moja koleżanka Irina Gordienko i ja, aby cały ten gniew nie był skierowany wobec jednej osoby, Jeleny. Nasza gazeta ma już takie doświadczenie, nasi dziennikarze, pracując w zagrożeniu, byli zabijani. Mam na myśli Natalię Estemirową i Natalię Politkowską, które zostały zabite, a najprawdopodobniej powodem zabójstwa była praca naszych koleżanek na terytorium Czeczenii.
Czy pracując ze sobą, kontaktujecie się ze sobą, jakie środki bezpieczeństwa podejmujecie?
JK: Razem pracujemy w gazecie nad tym tematem, jesteśmy w stałym kontakcie, ale nie mogę mówić, jakie środki bezpieczeństwa podejmujemy.
Czy docierają do Was nowe informacje? W Polsce to o czym informowano, to była sytuacja z początku kwietnia. Czy doszły do Was informacje o kolejnych osobach, które albo są porywane, albo czy doszło do kolejnych zabójstw?
JK: Pierwsze informacje o prześladowaniach otrzymaliśmy już pod koniec marca, 1 kwietnia artykuł został już opublikowany. Po spotkaniu Putina i Kadyrowa dostaliśmy informacje o jednym przypadku porwania.
Mimo to nie mogę powiedzieć, że sytuacja została rozwiązana, czy nastąpiła stabilizacja. Nie wiemy, czy osoby, które wedle naszych informacji zostały osadzone w więzieniu, a z którymi nie mamy kontaktu, jeszcze żyją, czy zostały zabite. Ponadto Ci, którym udało się uciec z Republiki są prześladowani przez kadyrowców bezpośrednio, czy przez diasporę czeczeńska, czy przez własną rodzinę. Ja znam również takie przykłady, kiedy brano do niewoli członków rodzin osób LGBT, które uciekły z terytorium Republiki i szantażowano je, stawiano warunek powrotu w zamian za życie tej osoby, członka rodziny. Znam też przykład jednej osoby, która uciekła z terytorium Czeczenii i została zabita w mieście w centralnej Rosji. Dwie osoby, z którymi miałam kontakt, zostały znalezione przez kadyrowców w Moskwie. Zatem wiem, że teraz, kiedy społeczność międzynarodowa wie o prześladowaniach, w Rosji również ta informacja się rozeszła, resorty siłowe Czeczenii nie mogąc prześladować gejów na terytorium Republiki Czeczenii, robią to na terytorium pozostałych regionów kraju.
Mówiąc o prześladowaniach, co może spotkać taką osobę, która zostanie zatrzymana?
JK: Grozi im śmierć.
Jaka jest historia tych osób, czy są porywane, czy mają kontakt z rodziną?
JK: Wygląda to tak. W połowie lutego zaczęły się zatrzymania, choć nie chciałabym używać słowa zatrzymania, gdyż zatrzymanie sugeruje, że istnieje jakaś procedura. Więc ludzie byli chwytani w domach, pracy, wzywano ich do jakichś mieszkań, z których byli zabierani i wywożeni do tajnych więzień. W Czeczenii są takie więzienia jeszcze od czasów drugiej wojny czeczeńskiej. Wykorzystywane były przez władze federalne, teraz przez ludzi Kadyrowa. Obecnie w tych więzieniach są przetrzymywani geje i są tam torturowani. Czego od nich chcą? Po pierwsze, aby się przyznali, że są gejami. Po drugie, aby przekazali kontakty, telefoniczne i inne do osób, które też są gejami. Na kamerę, na video zapisują szczegóły z ich życia seksualnego, zmuszając ich do opowiadania o tym. Następnie są torturowani prądem, podłączany jest do uszu, nadgarstków, torturowani są też głodem. Jeśli przeżyją, wzywane są rodziny. Stawiają człowieka na przeciwko ich i też nagrywają to na kamerę. I opowiadają szczegóły: ten spał z tamtym, ten z tamtym, ten robił tamto. Następnie odbywa się procedura zawstydzania. Zawstydzają rodzinę, mówiąc kogo Wy wychowaliście, jak tak można, przecież jesteście Czeczenami. Następnie mówią, teraz mamy taką sytuację, należy ją rozwiązać, albo Wy to zrobicie, albo my to zrobimy. Czasami mówią bezpośrednio, albo Wy zabijecie, albo my zabijemy tę osobę. Rodzina może powiedzieć, my nie chcemy mieć nic wspólnego z tą osoba, nie jest ona już członkiem naszej rodziny, naszym synem, naszym bratem, róbcie z nim co chcecie. Wtedy funkcjonariusze dostają przyzwolenie na zabójstwo tej osoby, albo rodziny mówią, tak, my rozwiążemy to we własnym gronie, i zabijają sami. W niektórych przypadkach, ale takich było bardzo mało, udawało się wykupić te osoby. Osobom, które zostały uprzedzone o porwaniu, udawało się uciec, ale to jest tylko kilka przypadków. Pozostali, którzy nie mieli takich możliwości, zostali zabici.
Dlaczego zdecydowałaś się przyjechać do Polski i opowiadać o sytuacji, która jest w Czeczenii?
JK: Jestem gotowa robić wszystko, aby zatrzymać to co się dzieje. I wiem, że tu w Polsce są ludzie, Wy jesteście i wielu innych, którzy również są gotowi robić wszystko, aby to zatrzymać.
To, co się dzieje teraz na terytorium mojego kraju, to zbrodnia przeciwko ludzkości, gdzie ludzie zabijani są na podstawie tego, kim są. Ja jestem obywatelką Rosji i nic nie mogę zrobić, aby to zatrzymać. Czuję się bezsilna. Dla mnie to jest ogromna hańba, dla mnie ta świadomość jest nie do zniesienia. Ale myślę, że jeśli uda nam się połączyć wysiłki, uda nam się uratować te osoby, uda nam się ukarać zabójców, uda nam się zatrzymać to co się dzieje, tak, aby się nigdy nie powtórzyło. Teraz widzimy, że kiedy ta sytuacja jest nagłaśniana, uwaga jest skierowana na ten region, na ten temat, to porwania i zabójstwa się zatrzymały. Ale to na pewno nie koniec. Kiedy zmniejszy się ta uwaga, to wszystko może się powtórzyć. To jest horror, właściwie dla całego świata. Nie jest to zagrożenie tylko dla Rosji, dla Czeczenii, jest to zagrożenie w ogóle dla człowieka, dla ludzkości. Historia zna wiele przykładów takich zbrodni i my musimy to zatrzymać. Jestem przekonana, że musimy to zatrzymać teraz.
Tatiana Winniczenko, przewodnicząca Rady rosyjskiej Sieci LGBT, organizacji parasolowej, łączącej aktywistów i organizacje pracujące w różnych regionach Rosji
W jaki sposób angażujecie się w pomoc gejom z Czeczenii, którzy są prześladowani?
TW: Kiedy otrzymaliśmy pierwszy sygnał o takich wydarzeniach utworzyliśmy hotline, specjalną linię telefoniczną, na którą zaczęliśmy przyjmować zgłoszenia. A także adres email [email protected], gdzie przyjmujemy zgłoszenia.
Jak wygląda pomoc, którą udzielacie?
TW: Staramy się zrobić to, o co nas proszą. Jest to głównie pomoc w wyjeździe z Republiki Czeczenii w bardziej bezpieczny region. Jeśli ktoś nie ma paszportu, pomagamy ten paszport wyrobić, gdyż większość tych osób nie chce w Rosji zostawać, uważając, że jest to dla nich niebezpieczne.
Oprócz tego świadczymy im pomoc medyczną, bo są to ofiary tortur i potrzebują pomocy lekarza. Pomagamy im też psychologicznie. Jest to bardzo trudny okres w ich życiu i potrzebują wsparcia. Większość z nich ma zespół stresu pourazowego.
Czy boisz się wykonywać swoją pracę?
TW: Teraz już nie. Na początku, kiedy zaczęliśmy przyjmować te zgłoszenia, czuliśmy się zdezorientowani, bo nie można było kontrolować tej sytuacji, co się dzieje dookoła. Jednak kiedy zaczęłam rozumieć, że to jest wszystko prawda, bo trudno było w to wszystko uwierzyć, całe to oburzenie spowodowało, że pojawiła się tylko złość i teraz już nie czuję strachu.
Jak duża jest Wasza organizacja, w jak wiele osób pomagacie osobom chcącym wyjechać z Czeczenii?
TW: Jesteśmy obecni w 20 regionach Rosji. W Sieć zaangażowane jest ok. 500 osób. Poza tym mamy też osoby nas wspierające – darczyńców, wolontariuszy. Jeśli chodzi o to ilu osobom pomagamy, to w ciągu 2 miesięcy przyjęliśmy około 100 zgłoszeń i obecnie pracujemy z 45 sprawami.
Czy jesteście też w kontakcie z rodzinami tych osób, czy one też wymagają Waszego wsparcia?
TW: Sytuacja jest taka, że rodziny stanowią zagrożenie dla osób prześladowanych, gdyż władze Czeczenii namawiają rodziny do rozprawienia się z członkami swoich rodzin, które są osobami LGBT. Zostało to potwierdzone przez członkinię Rady ds. Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka w Czeczenii, Heda Saratowa, która powiedziała że “same rodziny wiedzą co zrobić ze swoimi członkami, aby wysłać je tam skąd się nie wraca”, to jest cytat. Zatem rodziny, to jest ryzyko i zagrożenie dla osób prześladowanych.
Należy jednak też zauważyć, że są też rodziny, których członkowie starają się pomóc bliskim, np. mamy siostrę pomagającą bratu. Dzięki ich wysiłkom można prześladowanym osobom pomóc.
Co Twoim zdaniem zwykli polscy obywatele mogliby zrobić, ale też władze polskie, aby tę sytuację zmienić?
TW: Jestem przekonana, że publikacje o tej sprawie, jak najszersze mówienie o tej sytuacji, mówienie prawdy jest bardzo ważne. Jest również wyrazem wsparcia dla ofiar funkcjonariuszy władz Czeczenii. Dlatego, że mogą poczuć solidarność, wsparcie innych ludzi. Po drugie ważne jest to dla ludzi w Rosji, którzy powinni zrozumieć, że uwaga społeczności międzynarodowej, uwaga mediów i rządów jest również skupiona na tym problemie. Jest to ważne, bo władze Rosji nie reagują prawidłowo na łamanie praw i na tę sytuację.
Jestem przekonana, że kraje, dla których prawa człowieka nie są pustym sloganem, powinny połączyć wysiłki, aby powstrzymać to co dzieje się teraz w Czeczenii, w Rosji, doprowadzić do tego, że będą w Rosji prowadzone śledztwa, a winni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności, aby władze Rosji zrozumiały, że w XXI w. nie można dopuszczać do takich faszystowskich praktyk, które właściwie nigdzie na świecie nie powinny mieć miejsca.
Poza tym, każdy kraj, który robi krok ku lepszemu wsparciu praw osób LGBT, np jeżeli w Polsce zostaną zalegalizowane małżeństwa osób tej samej płci, czy związki partnerskie, sytuacje dyskryminacji będą odpowiednio traktowane, prześladowcy będą pociągani do odpowiedzialności, każdy taki krok, będzie dla nas małym zwycięstwem nad homofobią i ignorancją, krok ku lepszemu światu.
Co motywuje Cię do działania w tak trudnych okolicznościach, bo sama jesteś narażona na ataki? Co motywuje Cię do bycia obrończynią praw człowieka?
TW: W takiej działalności najlepszą motywacją jest sukces. Kiedy widzimy, że społeczność międzynarodowa się tym interesuje, że wiadomości o tych wydarzeniach są na pierwszych stronach gazet już od 2 miesięcy, to widzimy, że to co robimy jest właściwe, to co robimy nie jest na darmo, że pomagamy ludziom, że pomagamy im przeżyć, że ludzie, którzy mogli zginąć żyją i mogą zacząć życie od nowa w kraju, którego rząd robi wszystko, aby obywatele czuli się dobrze i bezpiecznie.
Relacja z przekazania podpisów i petycji Ambasadzie Rosji w Warszawie