Dostęp do antykoncepcji, w tym pigułki “dzień po” czy aborcji to nie są kwestie, które jako pierwsze przychodzą do głowy w kontekście doświadczania przemocy domowej. Jest to związane z tym, że wciąż mało się mówi o przemocy seksualnej ze strony osób najbliższych oraz innych formach przemocy, które osoby najbliższe stosują wobec osób w niechcianych ciążach.
Niestety w czasie pandemii, czyli także izolacji i przymusowego de facto przebywania z innymi w domu, ta kwestia nabiera innego wymiaru i warto się zastanowić, czy możemy w jakikolwiek sposób na nią zareagować.
Oczywiście w czasie ograniczeń związanych z koronawirusem dostęp do lekarza, który przepisze antykoncepcję jest znacznie utrudniony. Podobnie jest z aborcją – nawet w “normalnych czasach” trudno liczyć na państwo, a wyjazdy za granicę na zabiegi przerywania ciąży są obecnie utrudnione. Wiele osób jest też przekonanych, że tabletki służące samodzielnej aborcji farmakologicznej zamówione od organizacji międzynarodowych mogą nie dotrzeć na czas. Nasila się niepewność, strach i samotność.
Przemoc ma tu kilka wymiarów – z jednej strony jest to przemoc symboliczna (prawa reprodukcyjne co do zasady nie są priorytetem, w czasie pandemii są zupełnie przemilczane), a z drugiej systemowa – nie możemy liczyć na zainteresowanie ze strony państwa, a tym bardziej na rozwiązanie tej sytuacji. Trzecim wymiarem jest przemoc “społeczna” – narażenie na nękanie w Internecie czy oszustwa ze strony osób handlujących lekami. Z czwartej zaś strony jest to przemoc stosowana przez inne osoby, które dopuszczają się czynów godzących w wolność seksualną i reprodukcyjną oraz stosują przemoc ekonomiczną i psychiczną.
Wiele osób jest zmuszanych do seksu, często bez zabezpieczenia przed ciążą lub zmuszanych do niego pomimo możliwości zabezpieczenia się. Dostęp do antykoncepcji doraźnej po każdym takim zdarzeniu jest praktycznie niemożliwy.
Kobiety zachodzą w niechciane ciąże, które jest im trudniej przerwać w warunkach pandemii. Niezależnie od tego, czy ciąża powstaje w wyniku przemocy czy relacji konsensualnych, kwestia aborcji jest nierzadko związana z zachowaniami przemocowymi ze strony najbliższych osób. W sytuacji, gdy nie mamy możliwości ograniczenia obecności tych osób, takie zachowania są tym bardziej dotkliwe. Ograniczenie możliwości swobodnego kontaktowania się z osobami, które mogą udzielić informacji na temat możliwości bezpiecznego przerwania ciąży, brak własnego konta w banku, narażenie na presję kontynuowania ciąży, niemożliwość opuszczenia domu i udania się na zabieg za granicą, w skrajnych przypadkach także przechwytywanie przez osoby bliskie leków, które przychodzą pocztą to tylko kilka przykładów. Nawet jak uda się je zdobyć, trudno jest przeprowadzić aborcję w domu w obecności osób, które stosują przemoc i ciągle nas kontrolują.
Dlatego tym bardziej potrzebne jest wsparcie. Reagowanie na przemoc w tych sytuacjach to tak naprawdę kwestia jeszcze większej empatii, uważności i solidarności. To korzystanie z własnego przywileju rozpowszechniania rzetelnych informacji, ujawniania się jako osoba, która może wesprzeć (zdobyć informacje i przekazać je podczas rozmowy, która nie będzie tak kontrolowana jak kontakt z infolinią, umożliwić przyjaciółce wzięcie leków w naszym domu itp.). Ujawnienie się jako osoba, która wie, w jaki sposób bezpiecznie przerwać ciążę albo wie, gdzie zdobyć rzetelne informacje i/lub jako osoba, która nie oceni i wesprze może sprawić, że krąg przemocy wobec osoby, która zaszła w niechcianą ciążę się przerwie i jej prawo do podejmowania własnych decyzji będzie miało szansę się zrealizować. Jeśli mamy możliwość podejmować powyższe działania warto z niej skorzystać szczególnie teraz.
Autorka: Karolina Więckiewicz – prawniczka aktywistka. Działaczka Aborcyjnego Dream Teamu
Na stronie naszej kampanii “MOC, nie przemoc” znajdziesz więcej informacji, gdzie znaleźć wsparcie i jak reagować, by pomóc.